Artykuł został pierwotnie opublikowany 27.06.2018 r.
Kamera cofania już dawno nie jest gadżetem, a staje się normą w samochodach, ponieważ niebywale ułatwia życie kierowcom. Dlatego warto ją mieć w swoim samochodzie, a co więcej samodzielnie ją tam zainstalować.
Czy kamera cofania jest potrzebna?
Możecie za to obwinić coraz gorszą widoczność z miejsca kierowcy w nowych modelach aut, niski poziom szkolenia kierowców lub po prostu ich lenistwo – czujniki parkowania i kamera cofania powoli stają się niemal obowiązkowym wyposażeniem. A jeśli w samochodzie ich nie ma, bo np. ktoś był zbyt skąpy podczas konfigurowania auta, to na zderzakach widać często tego ślady. W starszych modelach z czarnymi zderzakami nie był to może problem, za to lakierowane w kolorze nadwozia i wykonane z kruchego plastiku zderzaki nowych pojazdów wyglądają wtedy paskudnie.
Akcesoryjnych czujników parkowania w sklepach motoryzacyjnych znajdziecie bez liku. Najtańsze zestawy na jeden zderzak (4 czujniki, centralka, brzęczyk lub wskaźnik diodowy) można kupić już za ok. 30 zł! Tak, to nie pomyłka, tyle to teraz kosztuje. Niestety, jakość jest z reguły adekwatna do niskiej ceny. Żeby zamontować takie czujniki, trzeba wywiercić dziury w zderzaku i przeciągnąć przewody w kabinie.
W przypadku najtańszych czujników radość jest z reguły krótka, o ile w ogóle działają po zamontowaniu. Później okazuje się, że albo widzą przeszkody, których nie ma, albo – dla odmiany – potrafią nie zauważyć np. słupka czy śmietnika. Po kilku wizytach w myjni tanie czujniki mogą w ogóle przestać działać. Oczywiście, można kupić zestaw z wyższej półki, który po prawidłowym zamontowaniu będzie działał nawet w sposób zbliżony do czujników stosowanych fabrycznie. Tyle że nie każdy lubi takie wsparcie, bo zwykle nie pozwalają one dojechać na styk – pod tym względem kamera cofania jest lepsza.
Ile kosztuje kamera cofania?
W tym przypadku ceny urządzeń ostatnio bardzo spadły – w polskich sklepach i portalach aukcyjnych zestawy składające się z kamery cofania i wyświetlacza montowanego osobno lub zintegrowanego z lusterkiem można kupić już za mniej niż 300 zł. Jak samemu zamontować kamerę cofania? Bardzo prosto! Urządzenie komunikuje się z wyświetlaczem drogą radiową – do modułów wystarczy doprowadzić zasilanie. Po zamontowaniu układ uruchamia się za każdym razem, kiedy włączymy bieg wsteczny, bo przewód zasilający jest podpięty do światła cofania. W galerii pokazujemy, jak zainstalować taką kamerkę w samochodzie.
Gdzie najlepiej umieścić kamerę cofania?
Zazwyczaj kamerę cofania montuje się w pobliżu tylnej tablicy rejestracyjnej. Dokładnie umiejscowienie zależne jest jednak od rodzaju samochodu. Różnice mogą wynikać również z przeznaczenia kamery cofania, ponieważ są modele dedykowane do konkretnych marek i dlatego ich specyfika może się różnić.
Galeria zdjęć
Fabrycznie montowane kamery cofania bywają bardzo drogie. Często trzeba za nie zapłacić nawet kilka tysięcy złotych. Już za kilkaset złotych można zamontować kamerkę samemu i nie jest to wcale trudne.
W wybranym przez nas zestawie (DNT Integro) kamera jest zamontowana w ramce na tablicę rejestracyjną. Montaż zaczynamy więc od zdjęcia rejestracji i wymontowania starej, standardowej ramki. W Mercedesie klasy C to łatwizna!
Demontaż plastikowej osłony pozwala uzyskać dostęp do wnętrzności pokrywy bagażnika. W tym modelu trzeba zdjąć plastikowe kołki i odkręcić kilka śrub z łebkami typu TORX – w innych autach osłony bywają montowane na wcisk.
Filcowa wykładzina bagażnika jest przytwierdzona plastikowymi kołkami. Nie wyrywajcie ich na siłę.
Żeby je zdjąć, wystarczy podważyć i wysunąć ze środka kołka „grzybek” – zapinka powinna wtedy wyjść bez oporu z otworu w materiale.
Okablowanie: w przypadku tego zestawu i tego konkretnego modelu auta sprawa okazuje się bardzo łatwa – nie trzeba wiercić żadnych dziur, przewód zasilający da się przeciągnąć przez otwory technologiczne w klapie.
Producent zestawu zaprojektował go w taki sposób, że kamera znajduje się w górnej części ramki na tablicę rejestracyjną. W tym konkretnym modelu się to nie sprawdza – kamera blokuje dostęp do klamki, ramkę zamocowaliśmy więc odwrotnie.
Po zamontowaniu ramki odwrotnie, niż to przewidział producent, żeby obraz wyświetlał się poprawnie (jest na nim wyświetlany raster mający ułatwiać parkowanie), trzeba było obrócić kamerkę w uchwycie o 180 stopni. Na szczęście to nie problem.
Obraz z kamery trafia do transmitera radiowego. Transmiter można zainstalować w zakamarkach bagażnika lub pod tapicerką tylnej klapy. Od tego modułu należy jeszcze doprowadzić przewód zasilający – podłącza się go do wiązki tylnych świateł.
Fabrycznych przewodów nie trzeba wcale przecinać, wystarczy wpiąć się w odpowiedni kabel, korzystając ze „złodziejki”, i podłączyć „minus” do masy. Uwaga! W niektórych autach takie modyfikacje wywołują alarm w instalacji elektrycznej.
Do modułu odbiornika-monitora należy przykręcić antenę poprawiającą odbiór transmisji. W przypadku gdy np. w aucie występują źródła zakłóceń transmisji, sygnał z kamery może też być doprowadzony kablem. Zasilanie z gniazda zapalniczki.