Powszechnie wiadomo, że w większości przypadków kupuje się "oczami". Ta sama zasada dotyczy siłą rzeczy zakupu samochodu. Dlatego warto podczas poszukiwania odpowiedniego dla nas pojazdu kierować się zdrowym rozsądkiem i nie dać porwać się emocjom.

Gdy po przeglądnięciu dziesiątek, a najpewniej setek ogłoszeń w końcu znajdziemy "nasz skarb" należy odłożyć na bok uczucia i… szukać dalej, porównywać, analizować, przeliczać. Pośpiech jest złym doradcą. Najlepiej rzucić się w wir codziennych obowiązków i nie myśleć o zakupie. To pozwoli na lepsza ocenę.

Po wyczerpujących poszukiwaniach nadchodzi moment, kiedy stajemy oko w oko ze swoim "przeznaczeniem". Jak teraz postępować? Zachowanie "zimnej krwi" ułatwi nam negocjacje ze sprzedawcą. Mimo że powszechnie stosowana gra pt. "nie jestem zainteresowany - niekoniecznie chcę go sprzedać" jest znana obydwu stronom, to należy pamiętać, że przesadne zainteresowanie nie pomoże nam z zbiciu ceny.

Jednym z głównych elementów przy zakupie samochodu jest oczywiście jazda próbna. Wiele aut rewelacyjnie prezentuje się na papierze lub w internecie, ale to właśnie jazda próbna jest najlepszą okazją, by zobaczyć, czy pojazd spełnia nasze oczekiwania. Przecież nie chcemy niemiłych niespodzianek po zakupie. Zaskakujące jest, że duża część kupujących całkowicie rezygnuje z jazdy próbnej albo przeprowadza ją pobieżnie.

Przed zakupem używanego auta należy je sprawdzić u niezależnego autoryzowanego mechanika. Nigdy nie należy się godzić na wizytę u "zaprzyjaźnionego pana Władzia". Może się okazać (i będzie już za późno), że poczciwy "pan Władzio" jest w małej zmowie ze sprzedającym. Wizyta w warsztacie diagnostycznym nie jest dużym wydatkiem, a na pewno tylko na tym zyskamy. Można się także umówić, że płacimy tylko wtedy, gdy stan pojazdu będzie się zgadzał z zapewnieniami sprzedającego. Jeżeli się nie zgodzi, należy mieć podejrzenia, że ma coś do ukrycia.

Po sprawdzeniu naszego potencjalnego samochodu nadchodzi czas na negocjacje. Warto pamiętać, że cena jest najczęściej trochę wywindowana , by nawet po jej  - jak się nam wydaje - znacznym obniżeniu sprzedawca "wyszedł na swoje". Dlatego warto się targować.

Dużą uwagę musimy też zwracać na to, kto sprzedaje pojazd. Pamiętajmy - samochód kupujemy od właściciela (sprzedający to osoba wpisana w dowodzie rejestracyjnym) lub od legalnego pośrednika (daje on dokument potwierdzający prawo sprzedaży w imieniu właściciela i fakturę), ale nigdy od osoby "pomagającej w sprzedaży".

"Obcokrajowcy" sprzedający samochody na naszych giełdach (tzw. sprzedaż na Niemca, gdzie handlarz wypisuje umowę miedzy zachodnim właścicielem i kupującym) to dodatkowe zagrożenie. Jeśli samochód brał udział w przestępstwie na terenie Polski, a jedynymi osobami figurującymi jako właściciele będziemy my i właściciel za granicą, to możemy być pewni dużych kłopotów.

Na koniec rada. Unikajmy giełd samochodowych. Każdy kto kiedykolwiek był na giełdzie, wie, że po otwarciu maski zaraz wokół oglądającego pojawi się tłum gapiów. Jednakże ludzie ci to nie zwykli oglądacze, ale "stado fachowców, znawców mechaniki i motoryzacji".

Dodatkowo handlarze często stosują chwyt psychologiczny upewniający nas w wyborze. Gdy oglądamy samochód, to znajomy sprzedawcy podchodzi do niego jako klient i mówi, że "taki sam mu uciekł za nieco wyższą cenę i jakby transakcja nie doszła do skutku, to on przyjdzie później". Ponieważ mówi to teatralnym szeptem oglądający utwierdza się w przekonaniu, że warto kupić samochód i … często robi ogromną głupotę. Nie ma przy tym różnicy, czy damy zadatek, czy kupimy samochód. Strata i tak jest pewna. Na tym tle zakup w komisie lub bezpośrednio i właściciela jest prostszy, gdyż nie ma tam "fachowców z piwem", możemy dokładnie i spokojnie obejrzeć pojazd, oraz podjechać do mechanika.

Najlepiej nie kupować na giełdzie, a naszą wędrówkę po placu ograniczyć tylko do przejrzenia cen i pobrania ewentualnych kontaktów.

Poznaj oceny innych, oceń swoje auto. Ponad 55 tys. ocen!