Kilka lat temu mogliśmy sprowadzić niemal wszystko, i na wszystkim handlarze zarabiali, a na zachodzie wszystkiego się pozbywano. Setki tysięcy aut trafiało głównie do Polski. Później rynek się nieco zmienił. Ceny drastycznie podskoczyły, a przywiezienie prawdziwego ideału zaczęło graniczyć z cudem. Do głosu doszły auta powypadkowe i naprawiający je w naszym kraju mechanicy, w dodatku, często jest to jedna i ta sama osoba.

Efekt jest taki, że kupując dzisiaj większość aut z metką niemiecką, francuską, belgijską czy włoską, możemy być niemal pewni, że kupujemy samochód po przejściach! A w zamożniejszych krajach często właściciele skuszeni wysokimi odszkodowaniami nie bawią się w naprawy powypadkowe. Biorą kasę i kupują kolejne auto. Pół biedy, kiedy samochód bity był delikatnie, ale zdarzają się przecież egzemplarze sklejone z dwóch sztuk! Jak zminimalizować ryzyko natknięcia się na takie auto? Sposobów jest wiele…

Powypadkowe auto jest nie tylko niebezpieczne, bo naruszona kolizją konstrukcja nie odzyska już swojej sztywności, ale bywa też, że użytkowanie takiego pojazdu staje się kosztowne. Oczywiście, że 99,9 proc. sprzedawców zapewnia nas, że owszem, jeździła nim starsza osoba, auto jest nie palone i nie bite. Drugą strategią jest odpowiedź typu "Panie, ja nie wiem co się z tym autem działo wcześniej, jak je kupowałem to było w takim stanie jak teraz". W większości przypadków prawda jest zatajana.

Idziemy zatem na zakupy. Podchodząc do naszego wymarzonego egzemplarza ani na moment nie traćmy wyostrzonej spostrzegawczości i podejrzliwości. Najpierw warto zerknąć na największą oczywistość, czyli punkty styku elementów blacharskich. Symetria karoserii powinna być bez zarzutu. Łączenia elementów podobnie. Wystarczy spojrzeć na pasowanie blach z lewej i prawej strony, a wszelkie znaczące różnice dadzą nam pewność, że było wcześniej "stuk-puk" z innym pojazdem.

Nie ograniczajmy się jedynie do przednich i tylnych pasów, ale patrzmy też na szczeliny przy słupkach, drzwiach, czy klapie bagażnika. Osobną minutę przeznaczmy na szyby, ich spasowanie i oznaczenie. Patrząc na nie, zwróćmy uwagę na daty produkcji oraz producenta. Szczególnie niewskazane jest, gdy szybę wyprodukowano później niż auto które chcemy kupić. Wtedy z pewnością była wymieniana, choć to nie znaczy jeszcze, że auto przeszło poważny wypadek. Ale może być podpowiedzią i warto wtedy (gdy mówimy o szybie przedniej) przyjrzeć się całemu przodowi auta.

Kolejne punkty oględzin, to wędrująca w górę maska. Ponieważ podejrzewane przez nas uszkodzenie mogło być niewielkie, warto zatem zajrzeć głębiej, zobaczyć mocowania błotnika, ich symetryczność, czy malowanie. Do tego mocowanie chłodnicy oraz innych elementów osprzętu w przedniej części, takich jak choćby lampy. Istotne są też oględziny ściany grodziowej, jej niezgodność to oznaka poważnego wypadku!

Kolejną podpowiedzią mogą być oryginalne naklejki na przednim pasie (znów patrzymy pod maskę), ich brak może budzić podejrzliwość co do bezwypadkowej jazdy w przeszłości. Sama maska też mogła być prostowana, o czym niekiedy świadczy jej wewnętrzna osłona, bywa wtedy luźna, a to zazwyczaj niedobry znak. Dalej, wszelkie odpryski lakieru, bądź łuszczenie się świadczą o mało profesjonalnych naprawach. Zresztą, sam lakier też warto bacznie obejrzeć, choć niekiedy wymaga to naprawdę sokolego oka. Jeżeli już jesteśmy przy lakierze, warto wyposażyć się w miernik powłoki lakierniczej. Nie jest to wcale drogie urządzenie.

Porównajmy też stan i kolor progów z obu stron nadwozia, gdyż to one świadczą o możliwości tak niebezpiecznego uderzenia bocznego. Z tego możemy przejść do przyglądania się podłodze, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz (jeżeli jest taka możliwość). Sprawdźmy także dach, jego płaszczyznę, symetryczność na całej powierzchni, również nad słupkami "B", gdzie dochodzi do skoncentrowania się sił podczas kolizji. Klasycznie wręcz, możemy zajrzeć pod wykładzinę w bagażniku, gdzie łączenia i płaszczyzny powinny być niemal doskonałe.

Szczególnie trudno jest wyprofilować wnękę koła zapasowego, więc i ją zbadajmy, co wyeliminuje uderzenie w tył auta. Jeżeli już jesteśmy wewnątrz, sprawdźmy datę wyprodukowania pasów bezpieczeństwa. Dane znajdują się na ich metkach. Przy poważniejszych kolizjach pasy są odcinane przez straż pożarną. To również nie oznacza w 100 procentach wcześniejszego wypadku, ale jest bardzo prawdopodobne iż właśnie tak było. Bywa też, że niechlujnie zamontowano osłony poduszek powietrznych, co w fabryce się nigdy nie zdarza!

Podsumowując, kupno auta używanego jest trudną sprawą. Nie wspominając o samej mechanice (silnik, elektronika, układy kierowniczy czy hamulcowy). Starajmy się przede wszystkim wykluczyć podniecenie związane z naszym upatrzonym modelem, i jego wyjątkowo atrakcyjną ceną, a skupmy się raczej na aptekarskiej wręcz skrupulatności. Nie bagatelizujmy też wszelkich oznak jakie wypatrzymy i obserwujmy reakcje sprzedającego. Jeżeli zdecydujemy się na konkretny egzemplarz, szczególnie gdy jest drogi, nie wahajmy się aby go sprawdzić w profesjonalnym warsztacie! To da nam znacznie większą pewność. A teraz… Życzymy udanych zakupów i bezpiecznego, bezproblemowego użytkowania.