• Dziecko musi być w aucie przypięte. Bezpieczeństwo jest ważniejsze od wygody
  • Teoretyczna ochrona fotelików w praktyce jest o wiele niższa niż w crashtestach, za sprawą niewłaściwego montażu w autach
  • Dolna część pasa musi przechodzić na wysokości bioder dziecka, nie na wysokości żołądka!

Nie wierzcie reklamom – żaden samochodowy fotelik do przewożenia dzieci nie zapewnia stuprocentowej ochrony. Dotyczy to również tych modeli, które w testach zdobywają najwyższe noty. Jeżeli fotelik nie pasuje do auta, dziecko nie pasuje do fotelika albo fotelik jest nieprawidłowo zamontowany, to liczba gwiazdek uzyskanych w testach zderzeniowych przestaje mieć znaczenie.

Foteliki dzieli się na grupy dostosowane do wagi (i wieku) dziecka. Poza fotelikami przyporządkowanymi do jednej, konkretnej grupy na rynku jest też wiele takich, które „pokrywają” dwie, trzy albo i cztery grupy wagowe. Uniwersalny fotelik ma własne pasy i można w nim przewozić roczne dziecko, które dopiero co zaczęło pewnie siedzieć, ale po wyjęciu pasów i wkładki robi się w nim miejsce i dla większego dziecka. Na koniec odczepia się oparcie i pozostawia tylko podkładkę – gdy maluch z niej wyrośnie, może już polegać wyłącznie na pasach i zabezpieczeniach pirotechnicznych samochodu.

Żeby chronić dorosłych przed wypadkiem, wymyślono pirotechniczne napinacze pasów, które w chwili granicznego przeciążenia gwałtownie dociągają pasy bezpieczeństwa, redukując luz, który może być przyczyną poważnych obrażeń. Jeśli pasy są luźne, ciało człowieka nabiera przyspieszenia i dopiero po chwili na nich zawisa, następuje wówczas silne szarpnięcie.

W samochodach klasy premium obok napinaczy pirotechnicznych działa elektryczne dociąganie pasów, które uruchamia się chwilę po rozpoczęciu jazdy i gdy systemy samochodu rozpoznają zagrożenie. Dzięki pewnemu związaniu z autem ciało człowieka płynnie wytraca prędkość razem z karoserią pojazdu, strefy kontrolowanego zgniotu spełniają swoje zadanie. W przypadku fotelików dziecięcych to tak nie działa, a co gorsza, punktów powstania luzu jest więcej.

Największy problem wiąże się z poprawnym usadowieniem dziecka w aucie w fotelikach grup zerowej i pierwszej (9-18 kg). Taki fotelik jest mocowany za pomocą systemu Isofix albo – jeśli samochód nie jest kompatybilny z tym rozwiązaniem – pasami bezpieczeństwa. Fotelik ma osobne pasy przytrzymujące dziecko. Największe problemy wiążą się z użyciem fotelików przymocowanych pasami do kanapy lub fotela samochodu: pierwszym źródłem luzu jest mocowanie fotelika, drugim – mocowanie dziecka. Jeśli nie da się tego fotelika zapiąć tak, żeby pasy się nie luzowały, a fotelik nie przesuwał, to oznacza, że fotelik nie pasuje do pojazdu.

Pasy przytrzymujące dziecko muszą być dociągnięte tak ciasno, żeby uniemożliwić maluchowi oderwanie pleców od oparcia. Jeśli masz litość dla swojego dziecka i dajesz mu więcej luzu, musisz wiedzieć, że w razie wypadku będzie chronione w minimalnym stopniu. Jeżeli chodzi o system Isofix, to zapewnia on bardzo pewne mocowanie dolnej części fotelika lub jego podstawy, jednak warunkiem stabilności większości takich fotelików jest wykorzystanie dodatkowego pasa stabilizującego, mocowanego do tylnej części kanapy, albo ucha w dachu samochodu – wielu użytkowników całkowicie to ignoruje.

O ile w przypadku dzieci siedzących w fotelikach wyposażonych w pasy np. 5-punktowe i możliwość pochylania całej konstrukcji przy odrobinie staranności można (nie zawsze!) wymusić poprawną i bezpieczną pozycję dziecka, o tyle ze starszymi pociechami jest gorzej: choćby fotelik ten był ekstremalnie rozbudowany i w teorii superbezpieczny, to i tak chroni tylko wtedy, gdy dziecko siedzi prosto. Znacie dzieci, które to potrafią? Szczególnie mocno zabudowane foteliki sprawiają, że maluch – pozbawiony możliwości wyglądania przez okno – wychyla się poza oparcie. Niebezpiecznie robi się m.in. również wtedy, kiedy dziecko zasypia, zwisając na pasach do przodu.

Jak wybrać fotelik?

Foto: Auto Świat

Żeby poprawnie dobrać fotelik, potrzebujemy samochodu i małego pasażera. Konstrukcja fotelika musi umożliwiać pewne zamocowanie go w samochodzie, tak żeby nie przesuwał się na boki ani do przodu. Zakup fotelika przez internet jest dobrym rozwiązaniem tylko wtedy, kiedy mieliśmy okazję wcześniej na żywo go przymierzyć, albo w sytuacji, gdy bierzemy pod uwagę, że go odeślemy.

Przymierzając fotelik, należy zapiąć w nim dziecko i upewnić się, że w luźnym ubraniu pas bezpieczeństwa może ściśle przylegać do ciała. Problemy z luzem pomiędzy pasem a małym pasażerem pojawiają się zwłaszcza w przypadku rozbudowanych fotelików i  drobnych dzieci.

Jeśli w aucie mają być zamocowane dwa lub trzy foteliki, to należy się upewnić, że można je poprawnie przymocować i że się mieszczą. To wcale nie reguła!

Jeżeli w samochodzie macie mocowania w standardzie Isofix, to powinniście kupić kompatybilny z tym standardem fotelik. Gdy kupujecie kołyskę dla najmłodszych dzieci mocowaną pasami, upewnijcie się, że mają one wystarczającą długość – opcją są kołyski dostosowane do krótkich pasów.

Alternatywa dla fotelika

Foto: Auto Świat

W przypadku starszych, większych dzieci stosowanie rozbudowanych fotelików może w praktyce dawać gorsze efekty od zastosowania np. samej podstawki. Sprawdza się ona wtedy, gdy pas samochodu po usadowieniu dziecka na podstawce przebiega na wysokości ramienia lub minimalnie poniżej. Pas nie może przebiegać na wysokości szyi!

Można też pójść o krok dalej, czyli do najmniejszego urządzenia chroniącego dzieci – samego dodatkowego pasa, który jedynie modyfikuje wysokość górnego punktu mocowania pasa bezpieczeństwa. Takim urządzeniem jest np. homologowany i przebadany w crashtestach Smart Kid Belt, kosztujący znacznie mniej niż markowe foteliki. Można go stosować zamiast fotelików grup II i III (5-12 lat, 15-36 kg).

Na pierwszy rzut oka jego konstrukcja może wzbudzać wątpliwości, ale wyniki badań dowodzą, że mimo prostej budowy zapewnia poziom ochrony porównywalny z fotelikami. Czy chroni dziecko w razie kolizji bocznej? W nowych samochodach najlepszym urządzeniem chroniącym pasażerów, w tym dzieci, przed skutkami uderzenia w bok auta są kurtyny powietrzne. Sam fotelik wbrew powszechnej opinii chroni starsze dzieci przed skutkami takiego uderzenia jedynie w minimalnym stopniu – to tylko styropian i trochę plastiku.

Naszym zdaniem

Nie wystarczy kupić dobrego fotelika i poprawnie umieścić w nim dziecko. W czasie jazdy trzeba też regularnie sprawdzać, czy przypadkiem mały pasażer nie poluzował sobie pasów albo całkiem się z nich nie wyswobodził. Małe rączki są często zręczniejsze, niż nam się wydaje – to, że my mamy problem z otwarciem „patentowego” zapięcia, nie znaczy, że znudzone jazdą dziecko sobie z tym po cichutku nie poradzi.