Niestety, w większości przypadków na podstawie treści ogłoszenia i zdjęć zamieszczonych w internecie niewiele da się powiedzieć o samochodzie. Na zdjęciach nie widać uszkodzeń lakieru, zwykle nie można zauważyć śladów napraw powypadkowych.
Opis sprzedawcy? Z reguły jest entuzjastyczny, co nie powinno dziwić: jeśli mój samochód jest w stanie „dobrym”, a ktoś obok sprzedaje jeszcze gorszego rupiecia jako pojazd „bardzo dobry”, to nikt do mnie nie przyjedzie. Zatem także „podkręcam” opis swojego auta.
Jest jednak kilka symptomów, które demaskują oszusta. Jeżeli to handlarz, obejrzyjcie inne jego ogłoszenia! Bardzo często ich treść jest kopiowana, zmieniają się tylko marka i model auta. Jeśli więc każdy samochód handlarza „jest czysty i zadbany, nic w nim nie puka ani nie stuka”, ma „świetnie utrzymane wnętrze” itd., to jest prawdopodobne, że opis nie koresponduje wcale ze stanem samochodu. Zapewnienia tego typu bardziej sprawdzają się w przypadku ofert prywatnych, jednak też nie zawsze.
Zawsze, ale to zawsze przed podróżą w celu obejrzenia samochodu wystawionego na sprzedaż, np. w odległości 150 km, trzeba zadzwonić do sprzedawcy, żeby potwierdzić prawdziwość oferty! Należy zadawać konkretne pytania: czy przebieg jest potwierdzony? A w jaki sposób? Czy jest książka serwisowa?
A czy sprzedawca mógłby się w tej kwestii upewnić? Kiedy ostatni raz auto było na przeglądzie i gdzie? Czy mogę prosić o numer VIN? Ponieważ do powypadkowej przeszłości samochodu i tak nikt się nie przyzna, zapytajcie: czy jakieś elementy karoserii były lakierowane? A które? Takie pytania skutecznie demaskują oszustów – jeśli nie wiadomo, gdzie i kiedy ostatni raz pojazd był na przeglądzie, a w ogłoszeniu napisano „serwisowany w ASO”, to nie warto ruszać w drogę.
Nawet jeśli okaże się, że samochód naprawdę ma na sobie oryginalny lakier, to nie znaczy jeszcze, że to uczciwa oferta. Szczególnie w przypadku młodszych aut sprowadzonych z zagranicy powinniście znaleźć przyczynę jego niskiej ceny w kraju pochodzenia. W Niemczech, Belgii, Holandii czy we Francji samochody wcale nie są tańsze niż u nas, natomiast istnieje szansa, że po drodze uda się zatrzeć dyskwalifikującą je przeszłość.
Pojazd mógł być np. zalany. Auta popowodziowe są tanie, choć bezwypadkowe! Po przywiezieniu do Polski można taki samochód niedużym kosztem przygotować do sprzedaży, tyle że po kilku miesiącach nie będzie się on nadawać do dalszej eksploatacji!
Jeśli kupujecie auto od handlarza (np. w komisie), podlegacie ochronie ustawowej w przypadku niezgodności towaru (auta) z umową. Jest tak jednak tylko pod warunkiem, że faktura, którą otrzymacie, będzie wystawiona bez przekrętu (czyt. niżej). Oszustwo fakturowe to najlepszy sposób na to, żeby za nic nie odpowiadać.
Kupujesz używane auto zwróć na to uwagę:
- Auto po powodzi - Nie nadaje się do jazdy. Woda i zanieczyszczenia niszczą instalację elektryczną oraz sterowniki elektroniczne, powodują szybko postępującą korozję. Całkowite oczyszczenie pojazdu nie jest możliwe.
- Auto po wypadku - Nie należy go skreślać, ale konieczny jest przegląd blacharski. Zazwyczaj do auta można mieć wiele zastrzeżeń.
- Na lewych papierach - Handlarze, gdy podsuwają kupującym zaniżone faktury albo umowy z niemieckim właścicielem podpisane in blanco, oszukują zarówno fiskusa, jak i nabywcę. Gwarancja? Zapomnij!
Galeria zdjęć
Jak wybrać dobre auto, skoro według handlarzy wszystkie są bezwypadkowe, wszystkie serwisowane w ASO, garażowane i w idealnym stanie, a ponadto „nic nie puka, nie stuka”, a także „jeździła nim kobieta i bardzo o nie dbała”?
Im droższe auto, tym lepiej zamaskowane ślady naprawy – to reguła, choć są wyjątki. Zawsze jednak auta przeznaczone na sprzedaż składa się najniższym kosztem, a tego, co da się pokleić, a nie rzuca się w oczy, nie trzeba wymieniać. Co robić? Samochód, szczególnie drogi, przed kupnem powinien obejrzeć fachowiec!
Umyć z zewnątrz auto pokryte mułem to żadna sztuka. Umyć je tak, żeby naprawdę nie było śladów zalania – prawie niemożliwe! Co do zasady podczas oględzin samochodu należy zajrzeć pod każdą łatwo zdejmowaną osłonę, pod dywaniki w bagażniku, warto też zdjąć zaślepki, które pozwalają zmienić np. żarówki w tylnych lampach.
Jeśli auto stoi na placu z uchylonymi szybami i jest wyraźnie wyperfumowane, należy to zrobić szczególnie dokładnie. Rzecz w tym, że smrodu z zalanego pojazdu nie da się całkiem wygonić. O zalaniu świadczą: pył na elementach wnętrza, w schowkach i pod dywanikami oraz w zakamarkach, ślady pleśni na uszczelkach. Czasem pleśń jest tylko wynikiem uprania i niewysuszenia auta, ale na jedno wychodzi.
Typowa sytuacja: sprawdziłeś auto, ustaliłeś ze sprzedawcą, że kupujesz je za 15 000 zł. Idziesz do kantorka, by się rozliczyć. To co, wpiszemy 9000 na fakturze? – mówi handlarz. – Bo wie Pan, ja nie mogę więcej. Podpiszesz i o jakiejkolwiek gwarancji czy odpowiedzialności sprzedawcy możesz zapomnieć! On odpowiada tylko do kwoty na umowie i chętnie przyjmie samochód z powrotem za... 9 tysięcy. Podobnie, jeśli kupisz pojazd formalnie od obcokrajowca w taki sposób, że wypełnisz umowę podpisaną przez byłego właściciela in blanco: pośrednik nie ponosi odpowiedzialności, bo nie figuruje w dokumentach, a jeśli okaże się, że np. sfałszował umowę lub fakturę, to będzie to tylko i wyłącznie twój problem. Możesz stracić samochód, a co gorsza – na końcu grozi ci odpowiedzialność karna!
Okazja: VW Touran 2.0 TDI z 2003 roku z przebiegiem zaledwie... 119 tys. km. Jakby na potwierdzenie niskiego przebiegu, lakier auta lśni jak nowy.
Czy ktoś cofnął licznik? Tego nie udało nam się ustalić. To, co wydało się podejrzane w przypadku auta sprzedawanego przez komis, to nierówne zużycie elementów wnętrza: wytarta gałka włącznika świateł, poniszczone radio i niektóre włączniki szyb, a jednocześnie kierownica bez śladu użytkowania.
Wpisaliśmy VIN auta w internetowym dekoderze i skorzystaliśmy z opcji obejrzenia płatnego (30 zł) raportu, który ujawnia dane pojazdu obecne w internecie. Okazało się, że auto miało rozbity prawy bok, wypaliły poduszki powietrzne, kierownica i deska rozdzielcza pochodzą z innego samochodu.
A miało być bezwypadkowe! Niestety, jak to często bywa, samochód został źle naprawiony. Nie zadbano m.in. o szczelność układu chłodzenia i zbiorniczek wyrównawczy był suchy jak pieprz. Jednocześnie w bazie danych VW, do której zajrzeliśmy nieoficjalnie, nie było żadnych kompromitujących informacji.