Unia od dłuższego czasu próbowała stworzyć system, dzięki któremu możliwe stałoby się ściąganie kar za wszystkie wykroczenia drogowe popełnione przez obywatela UE na terenie innego państwa Wspólnoty. Początkowo z zagranicznymi piratami rozprawiało się tylko kilka krajów, m.in. Austria, Holandia i Niemcy, ale w 2013 r. wszedł w życie ogólnoeuropejski system wymiany informacji o wykroczeniach drogowych.

Po początkowych perturbacjach – okazało się, że przepisy opierały się na niewłaściwej podstawie prawnej – w połowie 2015 r. (Wielka Brytania, Dania, Irlandia mają czas do 2017 r.) machina ruszyła i do naszego kraju napływają tysiące wniosków o udostępnienie danych polskich piratów grasujących w UE.

Gdy w skrzynce znajdziecie mandat, to – jeśli spełnia on wszystkie formalne wymogi – lepiej go jednak zapłaćcie. Zagraniczny mandat nabiera w Polsce mocy prawnej dopiero w chwili, gdy zostanie zatwierdzony przez polski sąd, ale raczej nie ma się co łudzić, że w przypadku kary – zwłaszcza wysokiej – z zagranicy tak się nie stanie. Zagraniczne służby działają z reguły bardzo sprawnie w kwestii egzekwowania należności od obcokrajowców.

Z kolei, jeśli byliście za granicą i np. zauważyliście, że radar pstryknął wam zdjęcie, a po długim czasie nic nie przyszło, to...mogliście mieć szczęście. Zagraniczna policja – poza tym, że jest skuteczna – prezentuje postawę zdroworozsądkową. Jeżeli mandat jest niski, a koszty jego wyegzekwowania wysokie, mundurowi raczej odpuszczą. Barierę stanowi z reguły kwota 70 euro (plus koszty postępowania) i kary poniżej tej granicy mogą (nie muszą!) się upiec. Choć np. z Austrii przychodzą też niższe mandaty.

Niektórzy kierowcy ignorują „drobne” mandaty z zagranicy, a potem przechwalają się swoim „sprytem” na forach. „Takiego mandatu nikomu nie chce się ściągać” – piszą. I faktycznie, czasem tak bywa, ale z reguły dobry humor cwaniaków kończy się w chwili, gdy ponownie pojadą do kraju, w którym popełnili wykroczenie, i wpadną np. na rutynową kontrolę. Albo po prostu... okażą dowód osobisty na lotnisku.

W niektórych krajach (np. Włochy) służby działają nieco opieszale, a mandaty przychodzą do Polski po pół roku od popełnienia wykroczenia. To jednak wcale nie oznacza, że doszło do przedawnienia, bo z reguły wykroczenia są ważne co najmniej 2-3 lata, a w niektórych krajach – nawet do 5 lat (Holandia, Włochy). Najszybciej, bo już po 3-6 miesiącach przedawniają się wykroczenia popełnione w Niemczech. Ważne: przedawnienie następuje, jeśli w ciągu danego okresu od wykroczenia nie wystawiono wezwania! W sytuacji gdy machina ruszy, nie ma w zasadzie szans na wywinięcie się od kary.

Przesyłka musi mieć formę listu poleconego, a pismo powinno być sporządzone w języku ojczystym kierowcy, choć nie zawsze tak jest. Niektórzy próbują na tej podstawie uchylać się od płacenia, ale to niezbyt dobry pomysł. List ma zawierać mandat (druk), a nie jedynie wysokość grzywny. Ważne: zagraniczne punkty karne nie trafiają do polskiego systemu i na ich podstawie w Polsce nie stracicie prawa jazdy.

Naszym zdaniem

UE w końcu dopięła swego i sprawiła, że piraci drogowi nie mogą się już czuć bezkarni wobec zagranicznych fotoradarów. I bardzo dobrze, skorzysta na tym też Polska, bo nasi goście też często jeżdżą nieco za szybko.