Volkswagena Sharana pani Katarzyna kupiła we wrześniu 2011 roku. Początkowe objawy usterki – wibracje pedału sprzęgła – wystąpiły przed przejechaniem pierwszego tysiąca km. Samochód trafił do naprawy: raz, drugi, trzeci...

W sumie trudno uwierzyć, że ot tak, bez wyraźnej przyczyny, wymieniono w prawie nowym aucie: lewarek zmiany biegów, sprzęgło i dwukrotnie także dwumasowe koło zamachowe. Niestety, zdaniem właścicielki drgania pedału sprzęgła nie ustały, za to doprowadziły do tego, że zrezygnowała z jazdy prawie nowym Sharanem, twierdząc, że z powodu wibracji sprzęgła podczas jazdy w mieście drętwieje jej noga. Autem odtąd jeździł tylko mąż. Sharanowi nie pomogła nawet wizyta w niemieckim serwisie, w którym wymieniono zespół pedału sprzęgła.

Polski diler VW powołał rzeczoznawcę – jego ekspertyza miała zakończyć spór, który pojawił się, gdy mechanikom skończyły się pomysły, co by tu jeszcze wymienić. Od tego momentu przedstawiciele VW twierdzili już, że wibracji nie ma, z kolei właściciel Sharana jeździł po salonach i macał pedały sprzęgła, żeby przekonać się, czy jego auto jest pod tym względem wyjątkowe.

W każdym razie rzeczoznawca Dekry stwierdził, że faktycznie, auto ma wady, o których usunięcie prosi właściciel. Nic to jednak nie dało, z VW przyszedł list: Uprzejmie informujemy, że opinia techniczna dotycząca stanu technicznego samochodu VW Sharan nr VIN (…) wykonana (…) przez firmę Dekra na zlecenie Partnera Serwisowego Sobiesław Zasada Warszawa sp. z o. o., została przez tego partnera serwisowego zakwestionowana, który podniósł, iż w rzeczywistości samochód ten nie posiadał nieprawidłowości wskazanej w ww. opinii.

Potem przeprowadzono ekspertyzę jeszcze raz (opinia na niekorzyść klienta) i kolejną na zlecenie właściciela auta (w tej samej firmie – Dekra – tym razem na jego korzyść), aż sprawa trafiła do sądu. Gdy doszło do pierwszej rozprawy, był marzec 2015 r. Do połowy lutego 2016 r. odbyło się 5 rozpraw, a biegły sądowy wydał opinię na korzyść nabywcy Sharana. Importer VW postanowił nie zostawić dilera w opresji i jego przedstawiciel na ostatniej rozprawie dołączył do postępowania, podważając opinię biegłego. Kolejną rozprawę wyznaczono na kwiecień.

Ktokolwiek uważa, że z powodu wady samochodu (na marginesie: Sharan to jedno z aut podpadających pod aferę „Dieselgate”) dostanie nowy egzemplarz, raczej się rozczaruje. Właścicielka Sharana jest bliżej wygranej z dilerem niż ktokolwiek, ale czy i ile wygra, nie wiadomo. A jeśli wygra w pierwszej instancji, to na bank będzie apelacja – w tym czasie auto się zestarzeje. Ktoś jeszcze chce iść do sądu przeciwko VW?

Naszym zdaniem

Samochód będzie już niemłody, gdy dojdzie do prawomocnego orzeczenia sądu – z tym większą ciekawością czekam na werdykt. Jak dotąd bowiem przepisy chroniące polskiego konsumenta w praktyce pozostają martwe. Czy to się zmieni?