Stylistyka Yarisa II nie szokowała w tak dużym stopniu jak Yarisa I. Czemu? Odpowiedź jest bardzo prosta. Japończycy nie postawili na totalną metamorfozę, a raczej rozwinięcie projektu i wygładzenie niektórych kontrowersyjnych linii. Sylwetka małej Toyoty jest nowoczesna i harmonijna. Dzięki temu nie tylko podoba się większości kierowców, ale także bardzo dobrze wpisuje się w środowisko miasta. W ofercie funkcjonowały dwa typy nadwozia. Klienci mają do wyboru 3- lub 5-drzwiowego hatchbacka.
Funkcjonalność - duża zaleta Toyoty
Pomysł stylistyczny na kabinę wyraźnie odstaje od pomysłów, które mieli europejscy projektanci. Siedząc na wysokich fotelach i patrząc na masywną deskę rozdzielczą pasażerowie czują się jak w minivanie. Ciekawym akcentem są pokrętła nawiewów ustawione w pionowej linii na konsoli centralnej. Poza tym Yaris urzeka praktycznością. We wnętrzu można znaleźć masę zmyślnych schowków oraz standardem jest regulowana tylna kanapa. Możliwość zmiany jej ustawienia sprawia, że kufer może liczyć 270, 363 lub 1085 litrów. Kierowcy nie mają większych zastrzeżeń do jakości wykończenia wnętrza. Plastiki co prawda są twarde, jednak dzielnie znoszą trudy eksploatacji.
Yaris na rynku wtórnym nigdy nie był autem tanim. Nie wynika to jednak z wysokiej ceny początkowej, a raczej niskiego wskaźnika deprecjacji. Druga odsłona hatchbacka weszła na rynek w roku 2005. Za auto z tego okresu należy zapłacić dzisiaj minimum 13 tysięcy złotych. Dla porównania za te same pieniądze można kupić o rok młodszą Corsę i 207-kę, a Grande Punto z rocznika 2005 będzie kosztował 10 tysięcy. Przy budżecie ustalonym na 20 tysięcy Toyota może pochodzić nawet z 2008 roku. Na pokładzie małego Japończyka nie zabraknie dwóch poduszek powietrznych, pakietu elektrycznego, radia i ABS-u. Dodatkowo większość modeli ma także klimatyzację.
Najpopularniejszym źródłem napędu w Yarisie II jest litrowy, 3-cylindrowy silnik ze zmiennymi fazami rozrządu. 69 koni mechanicznych wygląda całkiem nieźle, jednak wyłącznie w folderze reklamowym. Toyota przyspiesza do pierwszej setki w 15,7 sekundy. A to naprawdę słaby wynik! Rekompensatą opłakanej dynamiki jest imponująco niskie spalanie. W cyklu miejskim z baku Japończyka znika tylko 6 litrów benzyny. Poza miastem zapotrzebowanie na paliwo spada do 4,5 litra. Główną wadą litrowego silnika VVT-i jest niska trwałość łożyska oporowego w sprzęgle. To potrafi paść już po pokonaniu 80 tysięcy kilometrów. Dodatkowo zdarzają się wycieki płynu chłodzącego przez uszczelki pompy wody, a głośna praca alternatora zwiastuje zużycie jego łożysk.
Yaris 1,4 D-4D jest trwały i dynamiczny
Niewiele mniej trwały od małolitrażowego benzyniaka jest bardzo często występujący na rynku wtórnym 1,4-litrowy diesel D-4D. 90 koni mechanicznych gwarantuje mu dobre osiągi. Sprint ze startu do 100 km/h trwa 10,7 sekundy. Dodatkowo ropniak potrafi jeździć na przysłowiowej kropelce. W mieście spali nie więcej niż 5,1 litra oleju napędowego. Na trasie wynik nie przekroczy 3,6 litra. Silnik D-4D nie posiada kosztownego koła dwumasowego. Poza tym wtryskiwacze są odporne na uwarunkowania eksploatacyjne i jednocześnie tanie w regeneracji, a rozrząd tak jak w każdym innym silniku z Yarisa, napędzany za pomocą bezobsługowego łańcucha. Jedynym czynnikiem, który może powstrzymać kierowcę przed zakupem wysokoprężnej Toyoty jest fakt, iż większość egzemplarzy ma poflotową i niełatwą przeszłość.
W kwestii właściwości jezdnych Yaris drugiej generacji nie jest klasowym prymusem. Prowadzi się dobrze, nie wychyla się nadmiernie w trakcie pokonywania zakrętów i zapewnia przyzwoity komfort, jednak daleko mu do takich orłów segmentu B, jak Ford Fiesta czy Volkswagen Polo. Japończyk ma jednak asa w rękawie. Po raz kolejny pokazuje, czym jest jakość. Niejednokrotnie okazuje się, że zarówno części zamontowane w kolumnach McPhersona z przodu, jak i belce skrętnej z tyłu wytrzymują przebiegi dochodzące do 200 tysięcy kilometrów. A to wskaźnik trwałości niedostępny dla rywali!
Pomijając silniki i zawieszenie głównym problemem Yarisa może być zautomatyzowana skrzynia biegów. Kierowcy, którzy doposażyli w nią Toyotę, bardzo szybko żałowali wyboru. Już przy niewielkich przebiegach ta zaczynała szarpać i miała problemy z prawidłową zmianą przełożeń. Diagnoza serwisu? Uszkodzenie sterowania. W ASO usunięcie usterki kosztuje 8 tysięcy złotych. W warsztacie niezrzeszonym za naprawę należy zapłacić 1200 złotych. Yaris II ma także podatne na uszkodzenia czujniki abs w tylnych kołach i boryka się z drobnymi niesprawnościami układu elektrycznego. Najczęściej padają siłowniki szyb lub sterowanie lusterkami.
Prawie wcale się nie psuje!
Na listę awarii należy także wpisać niską trwałość siłowników tylnej klapy, częste problemy z uszczelkami drzwi oraz przypadki punktowej korozji występujące głównie w modelach sprzed liftingu. Właściciel małej Toyoty z łatwością kupi części zamienne w rozsądnej cenie. Sklepy motoryzacyjne zazwyczaj mają pełną ofertę podstawowych materiałów eksploatacyjnych. Ważniejsze od niskich kosztów serwisowych jest jednak to, że sporadycznie pojawia się konieczność wizyty w warsztacie. Zadbane auta psują się bardzo rzadko.
Być może Yaris nie jest najpiękniejszym, najtańszym, najlepiej prowadzącym się, najszybszym i bogato wyposażonym samochodem w segmencie B, jednak ma jedną zaletę, w obliczu której rywale stają się bezradni. O czym mowa? O niskich kosztach eksploatacji! Większość silników zadowala się niewielką ilością paliwa, a wydatki serwisowe zadbanych egzemplarzy ograniczają się do cen podstawowych przeglądów. Jak widać, jakość jest możliwa także w małym hatchbacku.
