Kuba - najmłodszy zawodnik polskiego zespołu - pomimo dużej straty spowodowanej awarią motocykla podczas drugiego etapu zajął siódmą lokatę w Mistrzostwach Świata. Sezon dopiero się rozpoczął, a forma i szybkość, którymi dysponuje młody zawodnik Orlen Team i Automobilklubu Polski świadczą o jego predyspozycjach do walki o tytuł.

Przygoński przez cały rajd zajmował miejsca w ścisłej czołówce plasując się w pierwszej czwórce, a jeden etap wygrał. Dziś był trzeci. Jak sam twierdzi najważniejsze jest jednak doświadczenie, które zdobył, w szczególności te związane z nawigowaniem oraz otwieraniem trasy.

Jakub Przygoński: Bardzo szybki etap, jego końcówka pokrywała się z pierwszym odcinkiem specjalnym, na którym prędkości sięgały rzędu 180 km/h. Startowałem z czwartej pozycji i goniłem Marca Comę, na metę dotarłem z trzecim czasem. Przez cały rajd utrzymywałem dobre, szybkie tempo. Jestem zadowolony ze swoich przejazdów. Cały czas zajmowałem pozycje w pierwszej czwórce, poza etapem, na którym mój motocykl miał usterkę techniczną. Najbardziej wartościowy był wczorajszy odcinek specjalny, na którym cały czas otwierałem trasęi musiałem bezbłędnie nawigować. Poprawna jazda w tak wymagającym terenie cieszy prawie tak samo jak zwycięstwo na etapie. Chciałbym więcej takich odcinków, by dobrze przygotować się do Rajdu Dakar.

Zgodnie z wczorajszymi założeniami, strategicznie pojechał dziś Jacek Czachor - dziewiąty na dzisiejszym etapie - któremu na sześćdziesiątym kilometrze odcinka odłączył się kabel od nawigacji. Kapitan zespołu musiał zdać się na swoje doświadczenie. Poczekał na swojego najgroźniejszego rywala, a następnie jechał za nim trzymając bezpieczną, gwarantującą przewagę, odległość.

Jacek Czachor: W pełni zrealizowałem swój plan. Awansowałem na czwartą pozycję w rajdzie. Pokonali mnie tylko Coma, West i Casteu – czyli zawodnicy ze ścisłej światowej czołówki. W trakcie dzisiejszego etapu popsuła mi się nawigacja. Musiałem zwolnić i poczekałem na Stanovnika, pojechałem za nim, on zaczął jednak krążyć i wiedziałem, że Słoweniec źle wybiera trasę. Wówczas nadjechał Trenker, który mi zagrażał i pojechałem za nim. Doszło do kilku śmiesznych sytuacji, kiedy rywal zakopał się, bądź przewrócił musiałem zwolnić i na niego poczekać. Tak było aż do punktu kontrolnego, kiedy mechanicy Orlen Team zreperowali moją nawigację. Wówczas wiedziałem, że mam pewną przewagę i spokojnie dojechałem do mety.

Pierwszą eliminację sezonu ukończył również Marek Dąbrowski (dziś szesnasty na mecie). I choć na skutek awarii nie znalazł się na mecie jednego z etapów - został sklasyfikowany w Mistrzostwach Świata!

Marek Dąbrowski: Ostatni etap był bardzo wymagający, wiał silny wiatr i zaczęło odzywać się zmęczenie. Moje tempo rośnie, potrzebuję jeszcze popracować nad siłą, by móc jechać przez cały rajd na pełnym gazie. Mój wynik jest całkiem satysfakcjonujący biorąc pod uwagę nieukończenie jednego etapu. Przez cały rajd zajmowałem wysokie lokaty i to cieszy.

Abu Dhabi Desert Challenge 2010: Jacek Czachor na podium Mistrzostw Świata Foto: Auto Świat
Abu Dhabi Desert Challenge 2010: Jacek Czachor na podium Mistrzostw Świata

Wśród motocyklistów w rajdzie triumfował po raz czwarty Marc Coma. Przed Czachorem znaleźli się jeszcze James West oraz David Casteu.

Kolejna eliminacja Mistrzostw Świata cross-country będzie miała miejsce już za miesiąc (1-7 maja) w Tunezji.