W czasach, kiedy władze coraz łakomiej zasadzają się na pieniądze kierowców, to właśnie kierowcy postanowili odbić piłeczkę w przeciwną stronę. Mając dość absolutnej bezkarności funkcjonariuszy, sięgnęli po narzędzie najłatwiej dostępne, a przez to najbardziej niebezpieczne. Po internet.

Gromadząca zdjęcia obciążające łamiących prawo funkcjonariuszy strona "Sfotografuj policjanta" na Facebooku ma już ponad 6,6 tys. fanów, choć założono ją ledwie trzy miesiące wcześniej. Na łamach pojawiło się już ponad sto zdjęć, a kolejne spływają lawinowo. Nie jest też jedyna.

"Zlikwidować Straż Miejską" z 4 tysiącami fanów dokumentuje "zasługi" SM, przedstawiając je na filmach, zdjęciach i komentarzach. Natomiast forum użytkowników "antyradarów" od lat gromadzi fotografie najlepiej ukrytych fotoradarów i dowodzi pomysłowości niektórych funkcjonariuszy.

Zlikwidować straż miejską Foto: Onet
Zlikwidować straż miejską

Dokumentacja przewinień mundurowych staje się powoli obsesją. Dlaczego? Według internautów przez długie lata mylnie interpretowano pojęcie uprzywilejowania funkcjonariuszy. W mediach społecznościowych zaczęto więc uwieczniać samochody policji i straży miejskiej zaparkowane na przejściach dla pieszych, miejscach inwalidzkich, blokujące chodniki i bramy.

Cała rzecz nie sprowadza się jedynie do wzajemnego przekrzykiwania. Niefrasobliwe zachowanie funkcjonariuszy negatywnie odbija się też na bezpieczeństwie - raz po raz do sieci trafiają zdjęcia rozbitych radiowozów. Głośno swego czasu było również o wielominutowych pościgach policjantów za drogowymi piratami. W niektórych wypadkach funkcjonariusze, zamiast zatrzymać niebezpiecznego kierowcę od razu, jechali za nim przez dłuższy czas nie reagując, by móc później zasądzić odpowiednio wyższy mandat i więcej punktów karnych. Niestety "kumulacje" te były podwójnie niebezpieczne dla pozostałych uczestników ruchu. Za jednym piratem drogowym pojawiał się bowiem kolejny, który pilnie powtarzał manewry pierwszego, rejestrując je pokładową kamerą.

W dalszym ciągu filmy z nagraniami dokonań funkcjonariuszy trafiają do serwisu YouTube, gdzie oprócz kilkuset komentujących nie interesuje się nimi nikt inny. Na dodatek giną one wśród milionów innych filmów, a po kilku dniach lub tygodniach od publikacji skazywane były na zapomnienie. Teraz mają szansę trafić na Facebooka i - zestawione z dziesiątkami podobnych - tworzą "masę krytyczną".

Internauci nie oszczędzają także Inspekcji Transportu Drogowego. Jej nieoznakowane samochody budzą wiele kontrowersji w środowisku kierowców, którzy uwieczniają przypadki łamania prawa przez tajne radiowozy ITD.

- Dnia 08.01.2013 roku, około godziny 9.00, jadąc drogą krajową nr 7 (E77) w miejscowości Antolka (powiat miechowski, województwo małopolskie), w tradycyjnym miejscu postoju patroli kontrolujących prędkość zauważyłem nieoznakowany pojazd Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego - czytamy - Zdziwienie moje wzbudziło jednak miejsce zaparkowania radiowozu. Wg mojej opinii samochód ten parkuje na trakcie komunikacji pieszej (tzw. chodniku), co udokumentowałem zdjęciami.

ITD Foto: Onet
ITD

- Na zwrócenie uwagi mężczyźnie siedzącemu wewnątrz, usłyszałem w odpowiedzi, że jest to parking. - czytamy w dalszej części maila - Parking przy kościele oczywiście jest, ale kilka metrów dalej od jezdni. "Stacjonujące" w tym miejscu patrole policji parkowały "głębiej", zawsze dalej od drogi, zachowując możliwość przejścia pieszym. Przepisy powinny być przestrzegane również przez "stróżów prawa".

Popularność "polowań" na policjantów nieprzypadkowo wzrasta właśnie ostatnimi dniami. Wiązać można ją z premierą filmu "Drogówka", który w bardzo niekorzystnym świetle przedstawia polskich funkcjonariuszy. I nawet jeśli rzeczywistość jest o wiele lepsza, to i tak - jak pokazują publikowane w sieci zdjęcia - daleko odbiega od ideału.

Rebeliant i jego walka z fotoradarami: