Poruszanie się po oblodzonych drogach jest zdecydowanie trudniejsze od jazdy po drogach zaśnieżonych i wymaga jeszcze większej koncentracji. Jazda w takich warunkach jest najtrudniejsza ze wszystkich, a wynika to z faktu, że podczas manewru na śniegu opony zagłębiają się weń i generują korzystny opór (większy nawet podczas poślizgu bocznego), natomiast na lodzie nie napotykają na nic co mogłoby "pomocniczo" zwolnić samochód.

Podstawową zasadą podczas jazdy zimowej, ale i nie tylko wtedy, jest zachowanie spokoju - zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Nie możemy dać się wyprowadzić z równowagi żadną sytuacją. Spokój psychiczny to rozwaga, która wcale nie musi iść w parze z doświadczeniem wynikającym z dużego stażu za kierownicą. Spokój fizyczny natomiast to łagodne działanie za kierownicą i przestrzeganie dwóch podstawowych zasad - by reagować natychmiast, gdy tylko wyczujemy, że z pojazdem zaczyna się coś dziać, oraz by w takiej sytuacji, działać szybko ale nie zbyt przesadnie. Łagodność jazdy ma się przekładać na płynne przyspieszanie, spokojną zmianę biegów i płynne "wchodzenie" w zakręty.

Z pomocą inżynierów

Nie możemy zapomnieć o znacznie wydłużonej drodze hamowania - zarówno naszej, jak i innych. Podczas normalnej jazdy w czasie hamowania stopniowo zwiększamy siłę nacisku na hamulec. Ale gdy rozpoczynamy jazdę lub gdy zmienia się nawierzchnia, warto choć raz krótko ale mocno przyhamować - zorientujemy się wtedy, co mamy pod kołami.

Swego czasu namawiano kierowców do hamowania na śliskiej nawierzchni biegami. Owszem, taka technika hamowania jest dobra lecz pod warunkiem, że będzie wykonywana prawidłowo. W przeciwnym razie może doprowadzić do bardzo niebezpiecznego poślizgu! Jeśli kierowca jadący z prędkością 60 km/h na IV biegu nagle zredukuje do dwójki i puści zbyt szybko sprzęgło, koła napędowe samochodu nie dysponujące nadmiarem przyczepności zostaną zablokowane. Tylko w najnowocześniejszych autach są systemy zapobiegające temu zjawisku poprzez automatyczne dodawanie gazu przez sterownik silnika. Właściwe hamowanie biegami nie powinno odbywać się na skróty, ale przez kolejne redukcje, tzn. IV na III, z III na II itd. Tak naprawdę zmianie na niższy bieg powinno towarzyszyć wyrównanie obrotów silnika (tzw. międzygaz), a zatem kierowca powinien operować jednocześnie dwoma pedałami - sprzęgła i gazu.

Nie zawsze jednak możemy hamować delikatnie i płynnie. W sytuacji awaryjnej najważniejsza jest skuteczność! Jadąc samochodem wyposażonym w ABS, awaryjnie zawsze hamujemy z pełną siłą! Nie bójmy się drgań pedału - w ten sposób właśnie działa system przeciwpoślizgowy.

Nie należy zmniejszać siły hamowania, a wręcz przeciwnie jeszcze mocniej naciskać hamulec. ABS działa bowiem oddzielnie na wszystkie cztery koła i reaguje drganiami, gdy wykryje tendencje do poślizgu tylko jednego z nich. Pozostałe trzy mogą mieć jeszcze duży zapas przyczepności, który należy wykorzystać.

System ABS nie skraca drogi hamowania. Co więc nam daje? Został zaprojektowany, by podczas awaryjnego hamowania pojazd pozostał stabilny, by kierowca mógł omijać ewentualne przeszkody, czyli skręcać.

Gdy działamy sami

Podczas awaryjnego hamowania bez systemu ABS w pierwszej fazie też wciśniemy hamulec najszybciej jak możemy. Po krótkiej chwili okaże się, że zablokowaliśmy koła - sygnał ten dotrze do nas, gdy wyczujemy zmianę sił na kierownicy i czasami usłyszymy charakterystyczny odgłos. Wtedy natychmiast zmniejszamy nacisk na pedał hamulca i rozpoczynamy hamowanie pulsacyjne, które polega na precyzyjnym oscylowaniu wokół granicy przyczepności, z krótkimi momentami jej przekroczenia. Manewr ten wykonujemy, aż do zatrzymania pojazdu i co ważne - częstotliwość naciskania na hamulec rośnie wraz ze zmniejszeniem prędkości, czyli w początkowej fazie pulsowanie wykonujemy rzadziej niż pod koniec manewru. Tę umiejętność trzeba wyćwiczyć.

Jednym z nawyków, który musimy sobie wyrobić podczas awaryjnego hamowania, jest jednoczesne wciśnięcie sprzęgła i hamulca. Dotyczy to zarówno samochodów wyposażonych w ABS i bez niego. Jeżeli w momencie nagłego hamowania wciśniemy sprzęgło, to odłączymy od kół zespół napędowy i nie będzie efektu dodatkowego "pchania" samochodu przez przenoszony moment. Dodatkowo w samochodzie bez ABS w pierwszej fazie hamowania (kiedy zablokujemy koła) nie zgaśnie nam silnik, czyli nie stracimy wspomagania układu hamulcowego i kierowniczego.

Pamiętajmy, by podczas hamowania awaryjnego ZAWSZE razem z pedałem hamulca wcisnąć sprzęgło!

• pozwoli to nam w pierwszej fazie manewru uniknąć dodatkowego "pchania" pojazdu przez moment hamowania silnika

• zabezpieczy przed ewentualnymi skutkami jednoczesnego wciśnięcia hamulca i gazu

• w samochodzie bez ABS nie pozwoli na utratę wspomagania hamulców i kierownicy, gdy podczas pierwszego poślizgu doszłoby do zgaszenia silnika

• w razie konieczności pozwoli nam szybko ruszyć (nie tracimy czasu na uruchomienie silnika).

Trenujemy hamowanie na śniegu

Podstawowym ćwiczeniem jest hamowanie na wprost. Wykonujemy je w warunkach zmniejszonej przyczepności, czyli na śniegu. Niezależnie od tego czy dysponujemy samochodem z ABS, czy też nie, przebieg ćwiczenia będzie taki sam.

Rozpędzamy się i staramy się zatrzymać samochód w wybranym miejscu, które możemy oznaczyć słupkami. Hamując samochodem z systemem ABS oswajamy się z działaniem systemu (drganie pedału hamulca) oraz zwracamy uwagę, jak zmienia się długość drogi hamowania za każdym przejazdem. Ćwiczenie zaczniemy na luźnym śniegu, który po każdym przejeździe będzie się ubijał i stawał coraz bardziej śliski. Dodatkowo zwróćmy uwagę, że w czasie hamowania samochód reaguje na ruchy kierownicą - możemy ominąć przeszkodę i cały czas zmniejszać prędkość hamując.

W samochodzie bez ABS będziemy trenować hamowanie pulsacyjne. Zwracajmy uwagę, by moment, gdy koła odzyskują przyczepność podczas naszej pulsacji był jak najkrótszy. Zwiększy to skuteczność hamowania, czyli pozwoli nam zatrzymać się na jak najkrótszym odcinku drogi. Jeżeli dysponujemy większą ilością miejsca, możemy sprawdzić, jaki wpływ na długość drogi hamowania ma prędkość, z którą się poruszamy.

Miejsce, w którym się zatrzymamy, należy oznaczyć, np. słupkiem. Manewr powtarzamy zwiększając prędkość o 10 km/h. Jeżeli warunki pozwolą na wykonanie tego ćwiczenia z prędkościami, z jakimi na co dzień powinniśmy jeździć w terenie zabudowanym (50 i 60 km/h), to różnica dróg hamowania zrobi wrażenie i pozwoli na zastanowienie nad stylem jazdy. Nawet niewielkie zwiększenie prędkości może w niesprzyjających warunkach drogowych znacznie wydłużyć drogę hamowania. Wielu kierowców nie zawsze zdaje sobie z tego sprawę, dlatego prędkość jazdy trzeba wybierać rozsądnie.