Zapewne pośpiech ustawodawców wynika z coraz gorszych statystyk dotyczących wypadków na polskich autostradach. Niestety, pod tym względem Polska jest na szarym końcu wśród wszystkich państw należących do Unii. W 2017 r. odnotowano 478 wypadków, w których zginęło 70 osób i 697 zostało rannych. To dużo, biorąc pod uwagę, że w Polsce jest nieco ponad 1,6 tys. km autostrad. Niestety, w porównaniu z 2016 r. zeszłoroczne statystyki oznaczają wzrost liczby wypadków o 15 proc., zabitych o 40 proc. i rannych o 15 proc.

Według badań, jedną z głównych przyczyn wypadków na drogach szybkiego ruchu jest właśnie brak zachowania odpowiedniej odległości między samochodami oraz zajechanie drogi. Co prawda aktualne przepisy nakazują kierowcy zachowania bezpiecznego odstępu od poprzedzającego pojazdu, ale już nie określają, ile ma on wynosić.

Nie ustalono też kary za to przewinienie. Policjanci mogą jedynie zinterpretować brak zachowania odpowiedniej odległości, jako stwarzanie zagrożenia, a za to przewidziano mandat w wysokości do 500 zł. W praktyce jednak funkcjonariusze drogówki rzadko kiedy korzystają z tej możliwości.

Wiadomo już, że kodeks drogowy zostanie doprecyzowany i pojawią się w nim zapisy określające minimalną, bezpieczną odległość między samochodami na drogach szybkiego ruchu. Określona zostanie również kara, jaka będzie grozić kierowcom za niestosowanie się do tych przepisów. Wiadomo, że nowe regulacje wejdą w życie już w 2019 roku.

Według ekspertów przy prędkości autostradowej (140 km/h) bezpieczny odstęp powinien wynosić co najmniej 40-50 m. Z kolei w Niemczech gdzie jazda na tzw. zderzaku jest surowo karana, przyjmuje się, że bezpiecznym odstępem jest połowa prędkości, czyli przy prędkości 140 km/h jest to 70 m.