Jak informuje portal rzeczpospolita.pl Sąd Rejonowy Katowice-Wschód uniewinnił kierowcę, który według pomiaru wideorejestratorem przekroczył prędkość w terenie niezabudowanym aż o 37 km/h. Do wykroczenia doszło w miejsc, gdzie obowiązywało ograniczenie prędkości do 70 km/h, a według pomiarów policjantów kierowca miał jechać z prędkością 107 km/h. Sąd jednak przyznał rację kierowcy, który twierdził, że jechał przepisowo.

Mężczyzna dodał, iż jego auto wyposażone jest w system inteligentnego automatu połączony z funkcją rozpoznawania znaków i automatycznego dostosowuje prędkość, do wynikającej ze znaków drogowych.

Kluczowa jednak okazała się opinia biegłego. Okazało się, że wersję kierowcy potwierdził biegły sądowy. Biegły opisując charakterystykę wideorejestratora wykorzystywanego przez policję, zwrócił uwagę, że najważniejszym czynnikiem wpływającym na dokładność pomiaru jest zachowanie takiej samej odległości pomiędzy pojazdami (tj. pojazdem, którego prędkość jest mierzona i pojazdem, w którym zainstalowane jest urządzenie) na początku i na końcu pomiaru.

Według wydanej opinii wspomniany warunek nie został spełniony w niniejszym przypadku. Biegły - analizując nagranie z urządzenia - stwierdził, że wymiar sylwetki kontrolowanego pojazdu zwiększa się, a to oznacza, że radiowóz wykonując pomiar, zbliżał się do mierzonego samochodu, a zatem poruszał się z większą prędkością niż auto oskarżonego o przekroczenie prędkości kierowcy. Jednocześnie sąd nie był w stanie przy stwierdzonych błędach pomiarowych orzec, z jaką faktycznie prędkością poruszał się kierowca.

Sąd zauważył niedoskonałości pomiarów wideorejestratorów

To nie pierwszy tego typu wyrok, który uniewinnia kierowcę i wskazuje na błędy pomiarowe. Co ważne, tym razem sąd zwrócił uwagę też na to, że sposób wykonywania pomiaru wideorejestratorem sprawia, iż zmieszczenie się w dopuszczalnym przez rozporządzenie Ministra Gospodarki błędzie pomiarowym (3 proc.), w realnym użytkowaniu jest wątpliwa, a raczej iluzoryczna.