Do tak nietypowego zdarzenia doszło w USA. We wtorkowy ranek policjant Brandon Jenkins odpowiedział na wezwanie dotyczące zepsutego samochodu ciężarowego stojącego na poboczu drogi. Jak się okazało pojazd przewoził 60 uli z pszczołami, które miały pomóc w zapylaniu sadów.

Zwykle takie transporty odbywają się nocą, bo owady pozostają wtedy w ulach. Ale tym razem, ze względu na awarię, owady wyleciały, gdy tylko poczuły światło i ciepło dnia. Według Phyllis Stevens, rzeczniczka szeryfa hrabstwa Wake, pszczoły były ogłupiałe bez swojej królowej i samochód policyjny wzięły na "zakładnika" prawdopodobnie dlatego, że był to największy obiekt jaki mogły znaleźć w pobliżu.

O tragicznym położeniu, w jakim się znalazł, policjant Jenkins przez radio poinformował swoich przełożonych. Przybyłe na ratunek osoby musiały być ostrożne, w pobliżu miejsca zdarzenia znajdowały się szkoły, a dookoła było duże dzieci. Pszczeli ekspert Jennifer Keller spryskała owady wodą z cukrem. Owady zaczęły się lizać nawzajem i przegrupowywać, co pozwoliło na umieszczenie ich z powrotem w ulach. W efekcie przeprowadzonej akcji z nadwozia zdjęto ok. 30-50 tys. owadów. Policjant został użądlony tylko raz, i to na własne życzenie, po tym, gdy uderzył jedną z pszczół.