Cayenne numer dwa wygląda tak, jakby było o numer mniejsze od poprzednika. To dlatego, że właściciele SUV-ów są oskarżani o ocieplenie klimatu i nikt ich nie lubi.
Delikatniejszy i atrakcyjniejszy wygląd ma sprawić, że Cayenne będzie lubianym i przyjemnym autem. Niemożliwe raczej. Przyznajmy jednak, że nowe Porsche jest ładniejsze od poprzednika, co jednak trudne nie było.
Nadwozie jest nieco większe, ale średnio o 180 kg lżejsze. Nie to, żeby Cayenne nagle stało się lekkie jak piórko – model S wciąż waży ponad dwie tony. Mniejsza waga to nie jedyny środek do obniżenia spalania i emisji CO2 – mamy więc ośmiobiegowy automat, system stop&start i napęd hybrydowy.
Tak, Cayenne S Hybrid jest teraz jak Toyota Prius – udaje, że zbawi świat. Silnik V6 o mocy 333 KM współpracuje z 47-konnym silnikiem elektrycznym. Taki tandem spala średnio 8,2 l/100 km i pozwala jechać wyłącznie na prądzie z maksymalną prędkością 50 km/h.
Inne silniki? Cayenne ma pod maską V6 o mocy 300 KM, Cayenne Diesel – V6 TDI o mocy 240 KM, Cayenne S – V8 o mocy 400 KM, a Cayenne Turbo też ma V8, tyle tylko że o mocy 500 KM.
Właściwości terenowe? Sądząc po zdjęciach, nowe Porsche nadaje się wyłącznie do jazdy po równych drogach. Cayenne ma sporo wspólnego z Panamerą (zwróćcie uwagę na wygląd deski rozdzielczej) oraz z Volkswagenem Touaregiem (oba auta są technicznie identyczne).