Podczas drugiej eliminacji tegorocznych Mistrzostw Świata Jakub Przygoński sukcesywnie deklasuje konkurencję. Dzisiejszy odcinek specjalny był trudny. Wiódł głównie kamienistym, krętym szlakiem, na którym należało wykazać się dużą precyzją w nawigacji oraz umiejętnościami technicznymi.

Młody motocyklista Orlen Team po raz kolejny udowodnił, że potrafi zwyciężać również w tak trudnych warunkach.

Zapytany, czy zamierza utrzymać prowadzenie do końca rajdu odpowiada:

- Zapewne nie będzie to łatwe. Dzisiejszy odcinek był trudny i jechało mi się na nim bardzo ciężko. Trasa poprowadzona była po pustyni, na szlaku występowały wielkie dziury i kamienie. Nie miałem zbyt dużej przyjemności z jazdy w szczególności ze względu na źle pracujące zawieszenie w moim motocyklu. Dzisiaj planujemy wymienić teleskopy, aby jutro była możliwa bezpieczna i szybka jazda.

Również niewielkie problemy mieli dziś Jacek Czachor oraz Marek Dąbrowski. Jacek do rywalizacji przystąpił z błędnie zestrojonym zawieszeniem, Markowi popsuła się skrzynia biegów. Pomimo kłopotów etap przejechali bardzo szybko i co najważniejsze bezbłędnie nawigacyjnie.

W tym obszarze szczęścia nie miał Hiszpan Marc Coma, którego pomyłka kosztowała cenne sekundy i finalnie uplasowanie się w klasyfikacji siedem minut za ostatnim Polakiem.

Jacek Czachor: Rewelacyjne tempo złapał dzisiaj Marek, który wyprzedził mnie na etapie. Ja do połowy odcinka miałem bardzo twardy tylny teleskop. Poza tym jechało mi się bardzo dobrze. Dzisiaj zamierzamy wymienić wadliwe elementy i jutro zaatakować.

Marek Dąbrowski: Udało mi się utrzymać wysokie tempo jazdy. Jechało mi się bardzo bobrze. Około 40 kilometrów przed metą awarii uległa moja skrzynia biegów. Straciłem 3 i 5 bieg, musiałem troszkę zwolnić. Na szczęście nie wpłynęło to znacznie na mój końcowy rezultat.

Jutro etap w kształcie pętli poprowadzonej wokół miejscowości Nekrif. Odcinek specjalny jest bardzo zróżnicowany i liczy 265 kilometrów.