Już pierwszego dnia zawodów młody Przygoński zrealizował postawiony sobie przed rajdem cel - Mamy siedem dni rywalizacji i muszę odnieść przynajmniej jedno etapowe zwycięstwo – mówił zawodnik Orlen Team.

Na liczącym 406 kilometrów etapie (180 km OS) biegnącym z Tunisu do Douz osiągnął on czas 2 godz. 43 minut, co pozwoliło mu wypracować prawie 3,5 minutową przewagę nad kolejnym w klasyfikacji Katalończykiem Markiem Comą.

- Zwyciężyłem podczas dzisiejszego etapu i bardzo się z tego cieszę. Szczególną satysfakcję sprawia mi pokonanie Marca Comy – faworyta rajdu. Odcinek specjalny był bardzo wymagający nawigacyjnie. Było mnóstwo bardzo gęstych dróżek, wiele małych skrzyżowań i trzeba było bardzo uważać by prawidłowo wybierać trasę. Cały czas musiałem być skoncentrowany na roadbooku, a dodatkowo trzymać odkręconą do końca manetkę gazu. Udało mi się zgrać te elementy i nie miałem przez większą część odcinka w zasadzie żadnych problemów. Dopiero pod koniec trasa została źle oznaczona i trochę zabłądziłem. Musiałem się przedzierać przez fikusy, jednak szybko odnalazłem właściwą trasę - powiedział ma mecie Jakub Przygoński.

Prędkością oraz dużymi zdolnościami nawigacyjnymi wykazał się dziś również Marek Dąbrowski, który po przebytej operacji kontuzjowanego barku z rajdu na rajd jeździ coraz szybciej.

- To był mój najlepiej przejechany po kontuzji odcinek. Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego wyniku. Jechałem bardzo równym tempem i nie popełniłem w zasadzie żadnego błędu na bardzo wymagającym nawigacyjnie etapie. Będę się starał utrzymać takie tempo do końca rajdu. Nie będzie to jednak łatwe zważywszy na trudność zawodów.

Na wielkie uznanie zasługuje kapitan Orlen Team, który podczas odcinka specjalnego zatrzymał się by udzielić pomocy zawodnikowi, który uległ poważnemu wypadkowi. Czachor stracił około 10 minut, pomimo to w klasyfikacji końcowej zajął wysoką piątą lokatę.

- Mogłem osiągnąć znacznie lepszy czas. – powiedział Jacek Czachor. Zatrzymałem się na 60. kilometrze przy Jamesie West, który uległ bardzo poważnemu wypadkowi. Miał złamane oba nadgarstki. Udzieliłem mu pierwszej pomocy oraz wezwałem karetkę. Później musiałem gonić rywali. Jutro przed zawodnikami 289 kilometrowy OS poprzedzony krótką, pięciokilometrową dojazdówką.