- Niektórzy kierowcy nie radzą sobie z napięciami emocjonalnymi uciekając się do zachowań agresywnych. Ich przejawy częściej obserwuje się u kierowców młodych, w wieku 18-25 lat. Mniej narażone na ujawnienie zachowań tego typu w czasie prowadzenia pojazdu są kobiety. One rzadziej od mężczyzn reagują w taki sposób na napięcia emocjonalne. Potwierdzają to wyniki niestandaryzowanego testu z amerykańskiej strony internetowej: http://roadragers.com (osobom znającym angielski polecamy tę ankietę, wyniki mogą zaskoczyć!). Różnice na korzyść kobiet wynoszą kilka procent.Amerykanie podzielili agresję drogową na dwa rodzaje. Pierwszy to "road rage", czyli drogowa wściekłość (trąbienie, gesty, słowa, przemoc fizyczna itd.), drugi "agressive driving", czyli niebezpieczny sposób jazdy (łamanie przepisów, zajeżdżanie drogi, ostre hamowanie, zbyt mała odległość od innego pojazdu, przyspieszanie, gdy ktoś wyprzedza itp.). Polska policja nie ma danych na temat przestępstw i wykroczeń popełnianych na skutek drogowej agresji: - Zniesławienia i naruszenia nietykalności trafiają do ogólnych statystyk - wyjaśnia komisarz Marcin Szyndler z Komendy Głównej Policji. - Agresja drogowa nie znajduje w nich odzwierciedlenia, prędzej można by jej szukać w aktach poszczególnych spraw. Trudno również mówić o tym, które z wypadków spowodowane były agresywną jazdą, ponieważ nie badamy tak dogłębnie ich przyczyn. Biegły sprawdza np. prędkość, ale policja nie stara się odpowiedzieć, dlaczego dozwolona prędkość została przekroczona.Wystarczy jednak spojrzeć na główne przyczyny wypadków w 2005 roku, by bez trudu wyobrazić sobie, że przynajmniej część z nich to efekt agresywnego stylu jazdy. Oto nasze typy: niedostosowanie prędkości do warunków jazdy (28,8 proc. ogólnej liczby, 40 proc. wśród śmiertelnych), wymuszenie pierwszeństwa (odpowiednio 24 i 13,6 proc.), nieprawidłowe wyprzedzanie (7,2 i 11,2 proc.), nieprawidłowe omijanie (2,4 i 2,3 proc.) wjazd przy czerwonym świetle (1,5 i 0,9 proc.), brak bezpiecznej odległości między pojazdami (4,5 i 1,4 proc.). - Na kursach nauki jazdy nie uczy się defensywnej strategii jazdy - wyjaśnia doc. dr hab. Tadeusz Rotter z Pracowni Psychologii Transportu Instytutu Psychologii Stosowanej Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Taką strategię realizuje większość kierowców w krajach skandynawskich i np. w Anglii. W Polsce jeździ się ofensywnie, czyli nie wybacza się drobnych błędów i nie próbuje się wczuć w sytuację innego kierowcy. Nieustępliwi - Dwa tygodnie temu w Warszawie Octavia zajechała drogę Peugeotowi. Gdy kierowcy zatrzymali się na światłach, doszło do ostrej wymiany zdań. Jeden z kierujących wyskoczył z samochodu i urwał kopniakiem lusterko w drugim aucie - mówi podinspektor Wojciech Pasieczny z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji. - W tym roku przypominam sobie także sytuację z Wołomina. Zaczęło się od wymuszenia pierwszeństwa. Potem kierowca, na którym wymuszono, zajechał drogę wymuszającemu. Krzyczeli na siebie, ruszyli, zajeżdżając sobie drogę. Podczas kolejnego zatrzymania się jeden z nich wybił szybę drugiemu, tamten zrewanżował się, wjeżdżając mu w samochód. Teraz sprawa jest w sądzie. Nie byli to młodzi kierowcy, tylko stateczni, dobrze zarabiający panowie w średnim wieku w autach za kilkaset tysięcy złotych.Agresywny styl jazdy wybierają także często zagonieni przedstawiciele handlowi (słynni kierowcy białych vanów, za których ubezpieczenie płaci właściciel, a więc firma leasingowa), chociaż trzeba im przyznać, że są zazwyczaj dobrymi kierowcami i sami spotykają się z przejawami agresji (np. nie zjeżdża się im z lewego pasa). Wg specjalistów rzadziej jeżdżą tak kierowcy tirów i autobusów, ponieważ sytuacja na rynku pracy nie pozwala im na błędy i ewentualne skargi. Na agresywne zachowania narażeni są taksówkarze.Jak się nie pozabijać?Psychologowie radzą, aby nie prowokować sytuacji niebezpiecznych i nauczyć się jeździć defensywnie. - Nie powinno się reagować na gesty i krzyki agresora, nie należy patrzeć w oczy - wyjaśnia Tadeusz Rotter. - Raczej ustępować. Eskalacja konfliktu może zakończyć się nawet rękoczynami. Pomocne będą przeprosiny (otwarta dłoń, mrugnięcie awaryjnymi) i uśmiech (szczególnie, gdy to my popełnimy błąd). Większość naszych rozmówców nie radzi pouczać (tzw. postawa strażnika), a jeśli już, to w określonych sytuacjach i tylko kulturalnie. Warto też dziękować, gdy ktoś pomoże nam włączyć się do ruchu.A jak uporać się z własnym stresem: - Radzę nie siadać za kierownicą w sytuacji dużego zdenerwowania, np. zaraz po kłótni z bliską osobą - mówi Emilian Walendzik, terapeuta z Warszawy. - Napięcie może także rozładować muzyka, a gdy ktoś bardzo mocno nas zdenerwuje, warto zadzwonić do znajomego i pogadać. W korku można także spróbować technik relaksacyjnych. Radzę zaciągnąć ręczny, położyć ręce na kierownicy i kilka razy podciągnąć nogi w górę kolanami w stronę brzucha.Czego nie robimy?W październiku 2004 roku CBOS przeprowadził badania "Styl i kultura jazdy polskich kierowców". W porównaniu z 1998 rokiem, kiedy sporządzono podobną ankietę, zwiększyła się pozytywna ocena umiejętności innych kierowców. Podobne badania (w maju 2004 roku) zrobiła Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, jednak w tym wypadku oprócz oceny innych kierujących poroszono ankietowanych o ocenę własnego stylu jazdy. Wśród najczęściej występujących, niewłaściwych zachowań innych uczestników ruchu drogowego na pierwszym miejscu wymienia się zbyt szybką i ryzykowną jazdę - 78 proc. respondentów spotyka się z taką sytuacją przynajmniej raz w tygodniu, co trzeci codziennie. Własne przewinienia oceniamy pobłażliwiej - 62 proc. badanych twierdzi, że nigdy nie jeździ zbyt szybko, 22 proc. nie częściej niż raz w miesiącu. Z wymuszaniem pierwszeństwaprzez innych 58 proc. kierowców ma do czynienia przynajmniej raz w tygodniu, 17 proc. każdego dnia. Sami robimy to rzadko (50 proc. twierdzi, że w ogóle). Trzecim przewinieniem innych jest ostra, zbyt dynamiczna jazda (53 proc. spotyka się z nią raz w tygodniu, 12 proc. każdego dnia). Ostro jeździ za to wg własnej oceny tylko 9 proc. respondentów: - Podobna sytuacja występuje w badaniach postaw kierowców - mówi Tadeusz Rotter. - Wynika z nich, że większość ocenia siebie jako świetnych kierowców. Tylko dlaczego, jeżeli jesteśmy tacy dobrzy, każdego roku na drogach w Polsce ginie 6 tys. osób?Jak przeciwdziałać?Fachowcy radzą zwiększyć nadzór na ruchem drogowym (zmniejszyć anonimowość kierowców) i połączyć te działania z akcjami społecznymi. W Belgii działa program wyłapujący kierowców, których przewinienia nie mieszczą się w kodeksie karnym. Agresywni kierowcy muszą obligatoryjnie uczestniczyć w 20-godzinnym kursie prowadzonym przez terapeutów i psychologów. W większości krajów europejskich można udać się do klinicznego psychologa transportu. Pomoże on w sytuacji, gdy zbyt emocjonalnie reagujemy za kółkiem lub gdy boimy się jeździć. W 2004 roku Instytut Transportu Samochodowego przygotował program nauczania dotyczący agresji "Szacunek na drodze", który można wykorzystać w szkołach jazdy. Do tej pory korzysta z niego kilkanaście (na kilkaset) ośrodków. - Z rozmów z kolegami z innych szkół jazdy i z moich doświadczeń wynika, że większości kursantów zależy przede wszystkim na papierku - mówi Janusz Łupiński, kierownik korzystającej z programu gdańskiej szkoły Credo. - Zwiększenie liczby godzin i zmotywowanie kursantów do uczestnictwa w dodatkowych godzinach zajęć to spory wysiłek. Co zdarza się najczęściej?Według badań instytutu Gallupa (styczeń 2003 roku) najczęstsze formy przemocy drogowej różnią się w zależności od kraju. W Stanach Zjednoczonych respondenci na pierwszym miejscu wymienili ściganie przez inny pojazd (61 proc. badanych), w Unii Europejskiej najczęściej mrugano długimi światłami (60 proc. respondentów), w Rosji 47 proc. uczestników ruchu drogowego spotkało się z werbalnymi, obelżywymi komentarzami innych kierowców. W naszym kraju (CBOS z 2004 roku) najbardziej denerwuje zbyt szybka jazda (34 proc. badanych), zajeżdżanie drogi i wyprzedzanie na trzeciego (19 proc.), wymuszanie pierwszeństwa i agresja na drodze (po 15 proc.), nieprzepuszczanie pieszych na pasach (14 proc.), jazda po spożyciu alkoholu (13 proc.), używanie wulgaryzmów i przekleństw (11 proc.) i poganianie innych klaksonem (7 proc.).Nie jest dobrzeKasia Danielczyk, 31 lat, kierowca z Krakowa- Wiele razy nie zostałam przepuszczona z wózkiem na pasach przy zielonym świetle przez kierowców skręcających w prawo na zielonej strzałce. Na terenach rekreacyjnych, na wąskich drogach spotykam się także z agresją wobec przechodniów i rowerzystów. Kiedyś sama omal nie spadłam z roweru po tym, jak jeden z kierowców przejechał koło mnie na styk. Mąż naraził się pewnemu wariatowi, gdy szedł z wózkiem lewą stroną wąskiej jezdni. Najpierw go obtrąbiono, a gdy mąż nie odsunął się na trawnik, kierowca próbował go pobić. Często spotykam się także z blokującymi mój samochód, źle zaparkowanymi "na chwilę" autami.Częste nieporozumieniaMarcin Jurczak, 22 lat, kierowca z Poznania- Poznań to miasto o ciasnej zabudowie. Problem stanowią np. niewydzielone torowiska tramwajowe. Kierowcy o nich zapominają, konflikty pomiędzy właścicielami blokujących tory aut a motorniczymi są na porządku dziennym. Sam byłem świadkiem scysji, w których nie brakowało epitetów, a czasem nie kończyło się na słowach... Do nieporozumień dochodzi też pomiędzy kierowcami a strażnikami miejskimi. Ci ostatni urządzają sobie prawdziwe polowania na parkujących w płatnej strefie. Jeszcze człowiek nie zdąży dobrze wysiąść z auta, a już ma takiego "na głowie". W tych kontaktach kierowcy są z reguły bez szans.