To znak, że czas zacząć myśleć inaczej o Seacie. Bezsprzecznie przyczynia się do tego fakt, że za wygląd samochodów należącej do Volkswagena hiszpańskiej marki odpowiedzialny jest od 1999 r. Walter De-Silva, były designer Alfy Romeo. A Salsa to dopiero początek. To całkiem realny projekt samochodu, który w 2004 r. mógłby pojawić się na rynku i usadowić w nowej niszy: vanów coupé.Salsa ze swoim interesującym designem, kompaktowymi wymiarami, technicznym zaawansowaniem, dobrymi osiągami i przestronnym, elastycznie kształtowanym wnętrzem stanowi udany kompromis między samochodem sportowym a pojazdem rodzinnym. Zastosowano w niej niekonwencjonalne rozwiązania, np. na suficie dobrze znaną pojedynczą lampkę zastąpiono specjalną folią emitującą rozproszone światło. Niezwykłe są także użyte w Salsie materiały. Zamiast banalnych dywaników - nowoczesne tworzywa, przyjemne i ciepłe w dotyku. Kontrast dla nich stanowi chłodny, "techniczny" wygląd elementów obsługi.Instrumentem, wokół którego wszystko się kręci, jest przełącznik MDC. Multi Driving Concept znaczy, że wybrać można jeden z trzech trybów jazdy: komfortowy, miejski lub sportowy. Jeśli zdecydujemy się na komfort, wskaźniki ciemnieją, u góry na desce rozdzielczej pojawia się ekran, na którym wyświetlane są wszystkie potrzebne informacje. Jednocześnie zmienia się pozycja foteli, szum silnika staje się cichszy, przekładnia działa już tylko w trybie automatycznym. Inaczej będzie, gdy wybór padnie na sport. Ekran znika, okrągłe zegary znów zaczynają świecić, fotel opada niżej, skrzynia biegów przestawia się na tiptronic, a silnik wydaje głębokie dźwięki. W trybie miejskim przekładnia znów działa automatycznie, a ekran przekazuje dzięki GPS-owi dane na temat właściwej trasy, wiadomości komunikacyjne, informacje na temat kin, restauracji itp.Zajrzeć pod maskę nie można. Nie dlatego, że organizatorzy pokazu nie pozwalają, ale po prostu tak jest skonstruowana Salsa. Tak jak w Audi A2 silnik (po demontażu pokrywy) oglądają tylko pracownicy warsztatu.Jednak już po włączeniu przycisku rozrusznika wiadomo, że w Salsie tkwi moc. 2,8-litrowy V6 Volkswagena osiąga moc 250 KM i maksymalny moment obrotowy 300 Nm, przenoszone za pośrednictwem sekwencyjnego 5-biegowego tiptronica na cztery napędzane koła.Taki silnik radzi sobie bez trudu z niemałą, bo ponadpółtoratonową masą Seata. Jak zapowiadają konstruktorzy Salsy, potrafi on w ciągu zaledwie 7,5 s przyspieszyć auto od startu do "setki" i rozpędzić je do prędkości maksymalnej 245 km/h.Sprawdzić, czy tak jest rzeczywiście, na razie nie sposób; samochód został udostępniony dziennikarzom na krótką przejażdżkę na torze testowym Seata koło Barcelony. Salsa jest na razie unikatem, wartym miliony, nie eksploatuje się go więc do limitu możliwości, lecz jeździ bardzo ostrożnie.Zwłaszcza że przód samochodu jest praktycznie niewidoczny. Winę za to ponosi jednobryłowa architektura. Właściciele vanów (i VW New Beetle) wiedzą, o czym mowa.Z tyłu Salsa oferuje zdumiewająco dużo przestrzeni nad głową i niestety mało miejsca na nogi. Po złożeniu foteli do wnętrza bez problemu wchodzi obszerny bagaż, nawet rowery. Oparcia dają się płasko położyć, tak że powstaje gładka powierzchnia, zaokrąglona w kierunku przednich foteli. Estetyką nawiązuje do luksusowych włoskich jachtów Riva.Pozostaje mieć nadzieję, że Seat będzie miał dość odwagi, by skierować auto do prac nad wdrożeniem do produkcji seryjnej. Już sam pomysł Multi Driving Concept woła o szersze zastosowanie. Bo gdzie kierowca może tak zdecydowanie zmieniać charakter samochodu, bez konieczności przesiadania się do innego?
Taniec przyszłości
Skojarzenie Seata z pięknem, zmysłowością, romantyką i emocjonującym designem było dotychczas trudne. A jednak stylistyka Salsy, której nazwa pochodzi od hiszpańskiego tańca, emanuje drapieżną urodą.