Do 19 stycznia średnio 80 proc. kursantów za pierwszym podejściem zdawało teoretyczny egzamin na prawo jazdy. Dla wielu był tylko formalnością i nie wiązał się z żadnym stresem.

Baza pytań była powszechnie znana i dostępna. Kursanci mogli więc odpowiednio wcześnie przygotować się do egzaminu. W praktyce oznaczało to wkuwanie prawidłowych odpowiedzi na około 500 pytań na pamięć. Kursanci byli zadowoleni z takiej formy egzaminu, specjaliści natomiast debatowali nad jego sensownością. I zdecydowali, że zmiany są konieczne.

Pogrom na egzaminie

Nowe zasady przeprowadzania egzaminu teoretycznego weszły w życie 19 stycznia. W ośrodkach egzaminowania kierowców powiało grozą. Odważni, którzy zdecydowali się pójść na pierwszy ogień, co prawda z zadowoleniem wychodzili z egzaminu, ale uśmiech był raczej wynikiem zrezygnowania, niż dumy z osiągniętego wyniku. Inni, a takich było zaskakująco wielu, zrezygnowali z przyjścia na egzamin, pomimo jego wcześniejszego opłacenia. To może dziwić tym bardziej, że nawet w przypadku niezaliczenia, zyskiwaliby oni pewne doświadczenie i wiedzieli, co czeka ich w kolejnym podejściu.

W wielu ośrodkach po raz pierwszy przeprowadzanego na nowych zasadach egzaminu nie zdał nikt. Tak było w Ostrołęce, Nowym Sączu i Opolu. W pozostałych ośrodkach, które zdecydowały się na przeprowadzenie egzaminu na nowych zasadach, szczęśliwców można było policzyć na palcach jednej ręki. Nie dopisywała też frekwencja.

Po ponad tygodniu od wprowadzonych zmian, nie jest wcale lepiej. - W Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Rzeszowie od 19 stycznia 2013 roku do dnia wczorajszego do egzaminu teoretycznego na kategorię A, B i C prawa jazdy przystąpiło 171 osób. Z tej liczby egzamin zaliczyło 11 osób, co stanowi 5,2 proc. zdawalności - mówi Robert Drozd, egzaminator nadzorujący w WORD Rzeszów.

Nieco lepiej jest w Płocku. Tam zdawalność egzaminu teoretycznego utrzymuje się na poziomie 16 proc. Na Śląsku i w Małopolsce podobnie: średnio 15 proc. egzaminów zakończyło się wynikiem pozytywnym. Wiele ośrodków, chcąc dać kursantom czas na oswojenie się z nowym egzaminem, wstrzymało się z jego przeprowadzaniem nawet do początku lutego.

W Kaliszu dopiero przedwczoraj po raz pierwszy zdecydowano o przeprowadzeniu egzaminu na nowych zasadach. Łącznie przed komputerami zasiadło 74 osoby, a zdało tylko 10, to oznacza zdawalność na poziomie 13,5 proc.

Nowe zasady

Spadek zdawalności egzaminu teoretycznego jest ogromny. Egzaminowani przyznają, że potrzebują czasu na oswojenie się z nową formułą. Przypomnijmy, że aby zdać egzamin na nowych zasadach, muszą uzyskać 68 punktów na 74 możliwe. Kursanci otrzymują 32 losowo wybrane pytania z puli 3 tysięcy. Mają następnie 15 sekund na odpowiedź na każde z nich.

20 pytań sprawdza wiedzę ogólną, 12 dotyczy konkretnej kategorii prawa jazdy. Zmianą, którą najbardziej krytykują kursanci, jest brak możliwości powrotu do pytań i zmiany odpowiedzi. W praktyce oznacza to, że jeśli kursant uświadomi sobie, że popełnił błąd, nie będzie w stanie już go poprawić.

Nowy egzamin ma zweryfikować, czy kursanci rzeczywiście znają przepisy. Baza pytań egzaminacyjnych nigdy nie zostanie w całości upubliczniona, a to oznacza, że nie będzie już możliwości uczenia się odpowiedzi na pamięć.

Egzamin zbyt trudny?

W ośrodkach egzaminowania widać lekką tendencję wzrostową. Jak mówią egzaminatorzy, można się spodziewać, że z czasem będzie coraz lepiej, kiedy na egzaminy przychodzić będą dobrze przygotowani kandydaci, uczeni według nowych zasad. Póki co krążą pogłoski, że Ministerstwo Transportu planuje wprowadzenie kolejnych zmian, w reakcji na niską zdawalność. Zapytany o to rzecznik Ministerstwa zaprzecza jednak, że coś takiego ma mieć miejsce. Wiadomo tylko, że sam minister bacznie przygląda się sytuacji, co oznacza, że pogrom na nowych egzaminach spędza mu sen z powiek.

Pikanterii sytuacji dodaje fakt opisywany przez "Gazetę Wyborczą", że próbnego podejścia do nowego egzaminu nie zaliczył dyrektor WORD w Zielonej Górze, który chcąc przekonać opinię publiczną do nowej formuły zaprosił kilku dziennikarzy zajmujących się motoryzacją, by wraz z nimi spróbować uzyskać odpowiednią do zaliczenia liczbę punktów. Nie udało się to jednak ani dyrektorowi, ani też żadnemu z moto-dziennikarzy...

W czym leży problem?

Jak się okazuje, głównym problemem, z jakim borykają się egzaminowani, jest... obsługa systemu informatycznego. Dopiero na dalszym planie jest problem z właściwym zrozumieniem pytań, czy wreszcie znajomością przepisów. Stres i presja czasu oraz to, że nie można już powrócić do wcześniejszego pytania sprawiają, że egzaminowani popełniają błahe błędy.

Na przykład osoby przyzwyczajone do podwójnego kliknięcia mają problem, ponieważ w systemie obsługującym egzamin oznacza to automatyczne przejście do kolejnego pytania, nawet przed upływem czasu. Oczywiście bez możliwości powrotu i wprowadzenia poprawki. Podobnie jest ze zbyt szybkim odpowiadaniem na pytania zawierające film z daną sytuacją drogową, kiedy egzaminowany zapomina, że po zakończeniu filmu ma jeszcze 15 sekund na odpowiedź. Innych deprymuje z kolei zbyt duża liczba bodźców na ekranie, z których jako najbardziej przeszkadzającą wskazują zegar odliczający czas na udzielenie odpowiedzi.

Wiele hałasu o nic?

Choć wokół nowych zasad egzaminowania narosło już wiele negatywnych opinii, z jednym trzeba się zgodzić. Dotychczasowa formuła znana od wielu lat była archaiczna, a pytania i odpowiedzi były często niejasno sformułowane. Żeby poprawnie zdać egzamin na starych zasadach wystarczyło "wkuć" na pamięć cały klucz poprawnych odpowiedzi. Choć jak twierdzi większość kierowców, bez "wkucia" nie dało się go właściwie zdać.

Zmiany są potrzebne, a każda reforma rodzi się w bólach. Eksperci jednoznacznie przyznają jednak, że to krok w dobrą stronę. Obecnie nie ma testu wielokrotnego wyboru, jest tylko jedna właściwa odpowiedź, a w dodatku pytania dotyczą realnych sytuacji drogowych i wymagają znajomości kodeksu. A to przecież chodzi, żeby kierowca wiedział, jak zachować się na drodze zgodnie z przepisami.

Zdaniem egzaminatorów, większa zdawalność nowego egzaminu przyjdzie z czasem, kiedy nowa formuła stanie się czymś naturalnym. Specjaliści podkreślają też, że już teraz zauważalna jest tendencja, zgodnie z którą osoby zaliczające obecne testy lepiej radzą sobie z egzaminem praktycznym. A ma być jeszcze lepiej.

Nowy egzamin na prawo jazdy - mamy pytania