Tekst pochodzi z miesięcznika

Zagadki dla historyków

Jean-Marie Balestre  urodził się w 1921 r. Jego młodość przypadła na lata II wojny światowej, podczas której działał jako członek ruchu oporu. Przeciwnicy kwestionowali tę kartę z jego życiorysu, ponoć nieudokumentowaną ani przez niego samego, ani przez historyków. - Trudno mi udowodnić coś, co było supertajne - ripostował Balestre, który rzekomo był tajnym agentem ruchu oporu, zakamuflowanym w formacjach SS. Jak było w rzeczywistości, może kiedyś ocenią historycy.

Nie był lubiany przez brytyjską frakcję w Międzynarodowej Federacji Samochodowej FIA. Anglicy zarzucali mu francuski szowinizm i strojenie się w kombatanckie piórka, a na dodatek publikowali jego archiwalne zdjęcia w mundurze SS. Balestre z kolei wojował z czołowymi postaciami obozu brytyjskiego. Bernie Ecclestone’a traktował jak herszta mafii pod nazwą Formuła 1. Maxowi Mosleyowi zarzucał faszystowskie ciągoty, odziedziczone po ojcu hitlerowcu.

Zanim Jean-Marie Balestre stał się pierwszoplanową postacią FIA, zdobył silną pozycję w ojczyźnie. Wraz z Robertem Hersantem (później wydawniczym magnatem) w 1950 r. powołał do życia popularny magazyn "L’Auto Journal". W tym samym roku znalazł się w gronie założycieli Francuskiej Federacji Sportu Samochodowego (FFSA). Od 1973 r. kierował nią przez 23 lata.

W 1961 r. został pierwszym prezesem powołanej wówczas przez FIA Międzynarodowej Komisji Kartingu, CIK. W 1978 r. stanął na czele Międzynarodowej Komisji Sportowej FIA, którą rok później przekształcił w Międzynarodową Federację Sportu Samochodowego, FISA. Była to autonomiczna organizacja działająca w strukturach FIA. Stanowisko prezydenta FIA piastował w latach 1986 - 1993.

Wojenka pana B.

Na początku lat 80. Balestre wdał się w wojnę z Bernie Ecclestonem. Dotyczyła ona sportowej i finansowej kontroli nad wyścigami Formuły 1. Brytyjczyk kierował Stowarzyszeniem Konstruktorów Formuły 1 (FOCA) i dążył do uniezależnienia od FIA. Dopiero mediacje Enzo Ferrariego zakończyły utarczki trwające dwa lata. Podpisano porozumienie Concorde, w myśl którego FOCA zyskała prawa do komercyjnego wykorzystywania F1, zaś FIA utrzymała kontrolę nad przepisami sportowymi, technicznymi oraz regulacjami dotyczącymi bezpieczeństwa w najważniejszym na świecie wyścigowym serialu.

Poprawa bezpieczeństwa w sporcie samochodowym stała się celem i niekwestionowanym sukcesem Balestre’a. Jego pomysłem były m.in. testy zderzeniowe aut Formuły 1 oraz prace nad zwiększeniem wytrzymałości tych konstrukcji. Dostrzegał też ogromne zagrożenie wynikające z niekontrolowanego wyścigu zbrojeń. Dlatego krótko po objęciu prezesury FIA doprowadził do wycofania rajdowej grupy B. Samochody tej kategorii osiągały monstrualne moce, sięgające aż 600 KM, przy czym nie miały dostosowanych układów hamulcowych oraz zawieszenia. Poskromienie takich potworów przerastało siły kierowców i dość często prowadziło do groźnych wypadków. Zginęli w nich czołowi zawodnicy tamtej epoki - Attilio Bettega, Henri Toivonen, Sergio Cresto, zaś Ari Vatanen doznał ciężkich urazów.

2 maja 1986 r., krótko po śmiertelnym wypadku Toivonena i Cresto w Rajdzie Korsyki, Balestre obwieścił koniec ery aut B-grupowych, czym doprowadził do szału Jeana Todta, szefa Peugeot Sport. Francuski lew był wtedy na wznoszącej fali, a decyzja prezesa FIA oznaczała wyrzucenie w błoto ogromnych pieniędzy wpompowanych w projekt modelu 205 T16. Peugeot wytoczył federacji proces. Balestre dowiódł jednak przed sądem swych racji. Gdyby francuski koncern wygrał sprawę, dla FIA oznaczałoby to bankructwo.

Balestre walczył z nadmiarem mocy nie tylko w rajdach. Był też orędownikiem wycofania jednostek turbodoładowanych z Formuły 1. Zakaz ten wprowadził w 1989 r. Za swe dokonania zyskał przezwisko "Monsieur Securite" (Pan Bezpieczeństwo).

Przyjaciel Polski

Niewątpliwą zasługą Balestre’a było jego dążenie do wspierania rozwoju automobilizmu, a w szczególności sportu samochodowego w krajach o niskim poziomie motoryzacji, czyli w izolowanych politycznie państwach bloku wschodniego oraz postkolonialnych.

Prowadził bardzo konsekwentną politykę otwarcia na kraje ubogie i zacofane motoryzacyjnie. Bez wątpienia Polacy cieszyli się jego szczególną sympatią. Jednym z przejawów tej sympatii było udzielenie szerokich pełnomocnictw Romanowi Pijanowskiemu, wieloletniemu prezesowi PZM i I wiceprezydentowi FIA. Obaj panowie się przyjaźnili. To właśnie Pijanowskiemu zostało powierzone zadanie inspirowania demoludów i państw trzeciego świata na rzecz rozwoju sportu samochodowego.

Ostatnia bitwa

Przez wielu prominentnych działaczy Balestre był oskarżany o szowinizm i faworyzowanie wszystkiego, co francuskie. Formułowano te zarzuty nawet mimo francusko-francuskiej sądowej potyczki na linii Balestre - Todt - Peugeot! Prezydentowi FIA na długo zapamiętano jego domniemane zaangażowanie po stronie Alaina Prosta w konflikcie z Ayrtonem Senną w latach 1989-1990. Faworyzowanie Prosta miało polegać na tym, że w 1990 r. władze Grand Prix Japonii na torze Suzuka, rzekomo pod naciskiem Balestre’a, ustawiły pole position dla Senny po tej stronie toru, która dawała mu nikłą szansę na wejście w pierwszy zakręt przed startującym z sąsiedniego pola Prostem. Rywalizacja skończyła się kolizją. Rok później, gdy Balestre stracił już fotel prezydenta FISA, Senna oficjalnie przyznał, że w czasie wyścigu był tak wściekły na Prosta, że celowo doprowadził do zderzenia…

W 1991 r. podczas wyborów na prezydenta FISA dały o sobie znać animozje wewnątrz federacji. Zwycięstwo odniosła frakcja probrytyjska. Max Mosley pokonał Balestre’a stosunkiem głosów 43:29. Francuz jeszcze dwa lata przewodniczył FIA, ale ustąpił ze stanowiska, ponieważ miał świadomość, że w wyborach na prezydenta federacji nie znajdzie poparcia potrzebnego do reelekcji. Sam też zaproponował rozwiązanie FISA i przejęcie działalności tej agendy przez FIA.

Do 1996 r. Balestre był prezydentem Francuskiej Federacji Sportu Samochodowego. Mając 77 lat, definitywnie zrezygnował z działalności w sporcie samochodowym i osiadł w swej rezydencji w Opio, koło Grasse, w Alpach Nadmorskich. Tam zmarł 27 marca tego roku.

Dzień po jego śmierci obecny prezydent FIA Max Mosley w wypowiedzi dla mediów określił swego poprzednika i rywala jako wybitnego działacza, który przyczynił się do rozwoju sportu samochodowego. Wypowiedź była wyjątkowo zdawkowa. Brukowe media rychło doniosły, że akurat wtedy Mosley nie miał czasu na rozwlekłe wypowiedzi, bo bardzo się spieszył na skandalizujące sex-party w londyńskim Chelsea, gdzie hasał z pięcioma prostytutkami w hitlerowskich przebraniach. To jednak osobna historia…