Dawno nie przeżywałem takich emocji! Czy to w ogóle jest fizycznie możliwe, by taka ciężarówka (na moje oko pamięta jeszcze czasy ZSRR) wjechała na łódkę? I czy tak delikatnie wyglądająca łajba nie zatonie?

Rozumiem, że transport tira na niszczycielu Rolls-Royce’a to pikuś, nie wspominając już o innej łodzi, gdzie kapitanem jest modelka, ale na czymś takim z drewna? Jak to się skończyło?