Coraz więcej marek wzbogaca swoją ofertę produktową o atrakcyjne, miejskie autka. Pojęcie downsizing zadomowiło się jako określenie dla tych jednostek napędowych, które przy stosunkowo małej pojemności skokowej zapewniają większą moc w połączeniu z ekonomicznym spalaniem.

Analitycy światowej branży motoryzacyjnej stosują jednak ten sam termin również w odniesieniu do coraz powszechniejszego zjawiska przesiadania się użytkowników z modeli większych do pojazdów mniejszych (korzyść to mniejsze wydatki na paliwo, obniżona emisja CO2 przekładająca się na mniejsze obciążenia podatkowe, a przede wszystkim niższa cena zakupu i eksploatacji).

Sytuacji winny jest preferowany przez coraz więcej krajów system podatkowy ze stawkami uzależnionymi od wielkości emisji CO2, coraz większe natężenie ruchu w wielkich miastach i wynikające stąd trudności dla kierowców poruszających się dużymi wozami, jak również skutki aktualnego kryzysu finansowego-ekonomicznego.

Potwierdzeniem słuszności tych obserwacji są m.in. aktualne wyniki sprzedaży pochodzące z rynku niemieckiego (styczeń 2009). Otóż jedynym segmentem, który notuje aktualnie wzrost sprzedaży, są auta segmentu A (+33,8%) oraz B (+1%). W pozostałych przypadkach dominują wyraźne spadki, które przekraczają 10% (np. sprzedaż aut luksusowych skurczyła się o 48%, a sportowych o 38,5%).

Odpowiedzią koncernów na zmieniające się preferencje klientów jest wzbogacanie gamy produktowej o coraz mniejsze pojazdy lub też przyspieszenie decyzji o wylansowaniu nowej generacji oferowanego przez siebie pojazdu w gamie małych aut.

Pojęcie downsizing można by więc określić jako strategię mini-max, czyli pomysł na stworzenie auta mniejszego, ale przy zachowaniu jak największej wartości użytkowej.

Przykłady coraz liczniejszej grupy pojazdów tego typu to:

  • Toyota iQ
  • nowy Ford Ka
  • Suzuki Alto/Nissan Pixo
  • nowy Volkswagen Polo
  • Hyundai i20
  • Kia Soul
  • Volkswagen Up (model w fazie opracowywania)
  • Fiat Topolino (model w fazie opracowywania)