Wygląda na to, że po pozwaniu Polski do Trybunału Sprawiedliwości UE, w związku z brakiem możliwości rejestracji aut z kierownicą po prawej stronie, rząd ugnie się i zmieni polskie przepisy. Czy to dobry pomysł?

Od dłuższego czasu trwa walka pomiędzy ministerstwem, a kierowcami i handlarzami, którzy masowo sprowadzają samochody przystosowane do ruchu lewostronnego i sprzedają je w Polsce.

O ile w większości krajów Unii (poza Czechami, Słowacją, Ukrainą i Łotwą) jazda takim autem jest dozwolona, a ich rejestracja możliwa, to w Polsce jest inaczej. Każdy samochód musi zostać przerobiony i przystosowany do ruchu prawostronnego i dopiero wówczas można go zarejestrować.

W szczególnych przypadkach, a decyduje o tym minister ds. drogownictwa, dopuszczalne jest zarejestrowanie samochodu z kierownicą po prawej stronie, choć praktycznie się to nie zdarza.

Komisja Europejska i handlarze mocno naciskają

Komisja Europejska już od dawna domagała się zmiany polskich przepisów, które są jej zdaniem sprzeczne z unijnym prawem. Dlaczego? Zdaniem Komisji Polska łamie unijną dyrektywę o homologacji typów układów kierowniczych z 1970 roku, dyrektywę o homologacji pojazdów silnikowych z 2007 roku, oraz unijny traktat gwarantujący swobodę przepływu towarów na wspólnym unijnym rynku.

Do tej pory, mimo nacisków Komisji Europejskiej, polskie ministerstwo trwało na stanowisku, że ze względu na specyfikę naszych dróg, które w większości są drogami jednopasmowymi, dwukierunkowymi, użytkowanie auta z kierownicą po prawej stronie stwarza realne zagrożenie na drodze.

Na tej podstawie polskie władze argumentowały, że korzystają z dopuszczonej w prawie UE możliwości wprowadzania zakazów i ograniczeń uzasadnionych względami bezpieczeństwa publicznego i ochrony zdrowia. Takie zdanie podzielił Naczelny Sąd Administracyjny, który wypowiedział się w sprawie sprowadzanych do Polski aut z kierownicą po prawej stronie.

"Będziemy bronić stanowiska, że względy bezpieczeństwa na polskich drogach, muszą mieć pierwszeństwo przed gwarancjami swobody przepływu towarów. Naszym zdaniem art. 36 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej daje możliwość wprowadzenia ograniczeń w swobodnym przepływie towarów, m.in. ze względu na ochronę zdrowia i życia ludzi. Przed zakończeniem budowy nowoczesnych, w tym dwujezdniowych dróg w Polsce, nie widzimy możliwości rejestracji dużej liczby samochodów z kierownicą po prawej stronie" - mówił już kilkanaście miesięcy temu rzecznik ministra infrastruktury Mikołaj Karpiński.

Wystarczy sobie wyobrazić problem podczas wyprzedzania innych samochodów. O ile w aucie z kierownicą po lewej stronie wystarczy minimalnie wysunąć się w kierunku osi jezdni, by upewnić się czy przeciwny pas jest wolny czy nie, to siedząc z prawej strony kierowca musi wyjechać połową samochodu poza obrys poprzedzającego pojazdu, żeby zobaczyć nadjeżdżające auta. A wtedy o czołowe zderzenie nietrudno...

Teraz jednak wszystko wskazuje na to, że rząd zmieni zdanie i wprowadzi zmiany mające na celu umożliwienie rejestracji w Polsce samochodów z kierownicą po prawej stronie.

Wystarczy kilka złotych, by jeździć "aglikiem", ale...

Projekt zmian w kodeksie drogowym trafił już do konsultacji międzyresortowych. Można w nim przeczytać o możliwości rejestracji samochodu z kierownicą po prawej stronie po kilku małych i niedrogich przeróbkach. Wystarczy boweim zakleić światła specjalną folią i przestawić wsteczne lusterka. To koszt kilkunastu złotych.

Do tej pory, po sprowadzeniu "anglika", trzeba było przełożyć m.in. kierownicę i pedały, co zwiększało koszty nawet do około 10 tys. złotych.

Zmiany zapowiadał już sam minister Sławomir Nowak, który swego czasu na swoim koncie na Twitterze napisał, że "rozpoczynamy pracę nad możliwością rejestrowania aut z kierownicą po prawej stronie. Zbyt długo utrzymujemy tę niepotrzebną barierę."

Czyżby nagle kwestie bezpieczeństwa na drodze zeszły na drugi plan i okazały się "niepotrzebną barierą"?

Z pewnością dużą rolę odgrywają tu naciski ze strony handlarzy importujących używane samochody z Wielkiej Brytanii, którzy teraz muszą dopłacać za przełożenie podzespołów z prawej na lewą stronę.

Gdyby zmiany dotyczące rejestracji aut z Wysp weszły w życie, można spodziewać się mocnego spadku cen samochodów używanych i zalewu naszego rynku "anglikami". Obecnie pojazdy z kierownicą po prawej stronie można kupić nawet o 70 proc. taniej od ich odpowiedników przystosowanych do polskich przepisów. Jeśli odpadnie konieczność wydania kilku tysięcy złotych na "przekładkę", to ich atrakcyjność dodatkowo wzrośnie.

Zdaniem ekspertów, wprowadzenie planów ministra Nowaka w życie spowoduje drastyczny spadek cen na rynku wtórnym.

Nie wszystko będzie jednak takie proste i oczywiste dla tych, którzy zdecydują się jeździć "anglikiem". Jak czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej", Komisja Europejska chce, aby wyprzedzanie takimi autami było zakazane na drogach jednojezdniowych, czyli tam, gdzie jest to najbardziej niebezpieczne.

Co więcej, "GP" informuje też, że posiadacze aut z kierownicą po prawej stronie będą zobowiązani do płacenia większych składek OC. Dlaczego? To oczywiste, że zdaniem ubezpieczycieli takie pojazdy stwarzają większe zagrożenie na drodze i o spowodowanie wypadku takim autem jest większe.