- Renault 4 jest świetnie wyciszone, a raczej niepozorne 150 KM okazuje się bardzo temperamentne. Największe wrażenie robi jednak coś zupełnie innego
- Kierowca wraz z autem otrzymuje bardzo francuski talizman
- Ten miejski SUV aż puchnie od wspaniałych, przemyślanych detali. Pokażę ci wszystkie z nich
- Auto było użyczone przez importera, a po teście zostało zwrócone
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Renault 4 to największych hit w historii francuskiej motoryzacji. Mówię o pierwszym Renault 4, a nie obecnym, które właśnie czeka, aż je uruchomię. Pierwszym, czyli spalinowym miejskim aucie produkowanym aż 33 lata, oferowanym w przeszło 100 krajach i sprzedanym w liczbie ponad 8 mln sztuk.
Poznaj kontekst z AI
Obecna generacja Renault 4 dopiero się rozgrzewa. Sprzedaż ruszyła zaledwie kilka miesięcy temu. Nie sądzę, żeby wytwarzano je aż do 2058 r., nie uważam nawet, że będzie oferowane na tyle długo, żeby kupiło go osiem milionów Ziemian, ale jednego jestem pewien.
Nigdy w życiu nie jeździłem lepszym Renault. Dlaczego?
Przeczytaj także: Nie mam wątpliwości. To najlepsze nowe SUV-y do 150 tys. zł, którymi jeździłem. Większość jest w promocji
Jakie zalety ma Renault 4?
Aż dziwne, że dopiero teraz na to wpadli. Pomysł był przecież do wzięcia od ćwierćwiecza.
To właśnie na przełomie wieków wróciła moda na retrodesign. Kto miał w archiwum legendę, ten szybko ruszał projektować sequel. W przypadku Renault naturalnymi kandydatami były modele 4 (1961-1994) i 5 (dwie generacje: 1972-1986 i 1984-1996), ale pomysł zaczął realizować dopiero Luca de Meo, który w lipcu 2020 r. został prezesem koncernu Renault.
Przeczytaj także: Toyota z Tychów mogła być legendą PRL. Nie uwierzysz, jakie auta rozważano do produkcji zamiast Fiatów 126p i 125p
Choć nie mam przekonania do retrodesignu, to styliści pod wodzą wybitnego Gillesa Vidala zastosowali tricki, które rozmiękczyły mój sceptycyzm. Proporcje nadwozia są wręcz idealne, grill przesłonięto przezroczystą taflą, a pod przednią szybą wyeksponowano wloty powietrza. Norma w latach 60., dziś się je ukrywa.
Z kolei na samej przedniej szybie, w jej lewym dolnym rogu, pręży się kogutek, czyli symbol Francji. Wygląda wręcz jak talizman kierowcy.
Niestety, Renault nie ma kogutka na wyłączność: identyczny drób znajduje się na szybie Mitsubishi Eclipse Crossa. Wprawdzie dzięki aliansowi Japończyków z Francuzami Eclipse Cross to zmodernizowany Renault Scenic, ale co z tego? Renault powinno trzymać kogutka przy sobie.
O tym drobnym międzynarodowym tarciu zapominam natychmiast, kiedy uruchamiam Renault 4. Z głośników płynie bowiem sekwencja powitalna skomponowana przez najwybitniejszego francuskiego kompozytora muzyki rozrywkowej, czyli Jean Michela Jarre'a. To niby prosty syntezatorowy riff, kilka nut zaprogramowanych w arpeggiatorze, ale mistrz to mistrz: sekwencja brzmi wspaniale.
Przeczytaj także: Najlepsze nowe auta do 200 tys. zł, jakimi jeździłem. Za taką kwotę masz już 5-metrową Toyotę lub najnowszego SUV-a Audi
Wnętrze mierzącego 414,3 cm długości Renault 4 oferuje mnóstwo miejsca na nogi. Przy 188 cm mam też całkiem sporo przestrzeni na głowę. Kolejna zaleta to obszerne i wygodne fotele. Obszerny jest też bagażnik (420-1405 l) — na dodatek ma foremne kształty i wyjątkowo nisko położony próg załadunku. Mało tego, poziomo dopracowania szczegółów jest na tyle wysoki, że nawet na bocznej ścianie bagażnika — gdzie, umówmy się, mało kto w ogóle patrzy — mamy tasiemkę z flagą Francji i mozaikę z czwórkami.
Takich "smaczków" jest więcej. Między fotelami znajduje się pojemnik na drobiazgi z wieczkiem przedstawiającym pierwsze Renault 4...
...tapicerka foteli też ma trójkolorowe flagi...
...a podsufitkę, choć jakościowo nie najwyższych lotów, zdobią efektowne wybrzuszenia.
Z kolei na prawo od środkowej konsoli wyświetla się stylowy napis "Renault 4", którego kolor zmienia się wraz z trybem jazdy.
Są też przyjemne drobiazgi, które nie mają jedynie walorów czysto estetycznych. Poziom rekuperacji ustawia się łopatkami za kierownicą: łatwiej, szybciej i bezpieczniej od szukania tej funkcji w menu ekranowym.
W samym menu można np. wybrać jeden z trzech poziomów głośności kierunkowskazów albo zupełnie wyłączyć czujnik deszczu i samemu wyregulować częstotliwość pracy wycieraczek. Umówmy się, rzadko w którym samochodzie taki czujnik działa tak, jakbyśmy sobie tego życzyli.
System multimedialny to w ogóle mocna strona Renault 4. Menu jest proste, szybkie i przyjemne w obsłudze. Na dodatek nie rości sobie pretensji do klimatyzacji. Od wszystkich jej kluczowych funkcji są wygodne i intuicyjne przełączniki. A skoro już o nich mowa...
Przyciskiem zmienia się też tryby jazdy Renault 4. Nie dość, że umieszczono go w najlepszym miejscu (czyli w kierownicy), to jeszcze każdy z trybów — a nie tylko jeden jak w większości aut — można modyfikować i personalizować.
Jakie wady ma Renault 4?
Nawet najlepsze Renault, jakim jeździłem, ma swoje wady. Na szczęście nieduże.
W gruncie rzeczy w Renault 4 przeszkadzały mi jedynie dwie rzeczy: tylne zagłówki bardzo ograniczają widoczność przez tylną szybę, a zamki podczas ryglowania wydają dość niepokojący dźwięk — coś jakby kamyk uderzający w nadwozie.
Jak się jeździ Renault 4?
Do testów trafiła do mnie mocniejsza wersja elektrycznego Renault 4: ze 150-konnym silnikiem i akumulatorem 52 kWh.
Napiszę wprost: pod względem jazdy Renault 4 to jedno z najprzyjemniejszych aut, z jakimi się zetknąłem w 2025 r. Ma zaskakująco precyzyjny układ kierowniczy, jest świetnie wyciszone, a raczej niepozorne 150 KM okazuje się bardzo temperamentne (od 0 do 100 km na godz. w 8,2 s). Największe wrażenie robi jednak coś zupełnie innego.
Nie mam pojęcia, jak tak nieduży samochód z niewielkim rozstawem osi (262,4 cm) może tak znakomicie tłumić nierówności. Na dodatek zawieszenie okazuje się wyjątkowo ciche. Całość to poziom komfortu typowy dla samochodu klasy wyższej. I to naprawdę dobrego samochodu klasy wyższej.
Na dodatek Renault 4 ma jeszcze jedną ogromną zaletę.
Czy Renault 4 jest oszczędne?
Producent deklaruje, że zasięg 150-konnej wersji Renault 4 w cyklu mieszanym WLTP wynosi 407 km. Nie udało mi się uzyskać takiego wyniku. Kiedy naładowałem auto do 100 proc., komputer obiecał mi 357 km. Inna sprawa, że samochód zużył mniej prądu, niż zapowiadało Renault.
W poniedziałkowych godzinach popołudniowego szczytu pokonałem Renault 4 dystans 24,4 km. Trasa biegła solidnie wypełnioną samochodami Południową Obwodnicą Warszawy i jeszcze bardziej zapchaną drogą wojewódzką. Producent mówi o 15,2 kWh/100 km w cyklu mieszanym WLTP.
Mój cykl też był mieszany. POW to jak jazda w trasie, droga wojewódzka — niczym poruszanie się po mieście (korki, spiętrzenia ruchu itd.). Na koniec wcale mi nie wyszło obiecywane 15,2 kWh/100 km. Komputer pokazał 11,9 kWh/100 km.