- Kia EV6 to pierwszy samochód elektryczny tego koreańskiego producenta
- Niedawno został poddany solidnemu liftingowi
- Sprawdziłem, co się w nim zmieniło, i czy takim samochodem da się jeździć tak samo wygodnie, jak z tradycyjnym napędem
- Auto było użyczone przez importera, a po teście zostało zwrócone
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Czy z samochodu elektrycznego da się korzystać na co dzień dokładnie tak samo, jak z "klasycznego" auta? Sprawdziłem to, bo miałem okazję przez niecały tydzień jeździć nową Kią EV6. Przyznam, że niekłamaną przyjemnością, bo tak się złożyło, że miałem okazję takim właśnie autem, ale jego poprzednią, jeszcze przedliftową wersją, przejechać przez Alpy. Sprawdziłem więc także na własne oczy, i — prawie dosłownie — organoleptycznie, co się zmieniło w nowym modelu i czy przypadkiem ktoś go nie zepsuł.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoPoznaj kontekst z AI
- Przeczytaj także: Jeździłem SUV-em nr 1 w Polsce. Sprawdziłem, czy modernizacja nie wyszła mu bokiem
Po raz pierwszy styczność z Kią EV6 miałem w czasie, kiedy debiutowała. Wtedy też udało się dokonać czegoś, co wtedy uchodziło za niemal niemożliwe. A, a i dziś jeszcze nie wszyscy, a zwłaszcza sceptycy napędów elektrycznych są skłonni uwierzyć w bezproblemowe "przeprowadzenie" takiej podróży. "Udało" to też zresztą niezbyt fortunne sformułowanie, bo sugeruje, że była to nie po prostu dłuższa trasa, ale jakieś wyzwanie. A faktem jest, że poprzednią Kią EV6 przejechaliśmy przez Alpy i to nie była ekstremalna wyprawa, ale zwykła jazda. Tylko nieco inna - bo i napęd był inny - niż np. autem z silnikiem diesla. Wtedy wrażenia miałem prawie wyłącznie pozytywne. Kia EV6 zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, o czym można przeczytać w materiale - Kia EV6 - 800 elektryzujących kilometrów alpejskimi drogami
Co się zmieniło w nowej Kii EV6?
Teraz miałem okazję przez tydzień pojeździć nową Kią EV6. Nie omieszkałem więc i dokładnie sprawdziłem, co się zmieniło, co udało się ulepszyć, i czy jeden najfajniejszych samochodów elektrycznych, jakimi miałem okazję jeździć, teraz jest lepszy, a może koreańskim inżynierom udało się coś zepsuć?
Najlepiej będzie więc zacząć co zmieniło się w nowej Kii EV6 w stosunku do samochodu, który debiutował w 2021 r., a w 2022 r. zdobył prestiżowy tytuł Europejskiego Samochodu Roku jako pierwsze koreańskie auto w historii. Będzie o czym pisać, bo zmieniło się wiele - różnice nie są kolosalne, za to wszystkie, które zauważyłem są na plus. Można powiedzieć, że Kia tego auta nie zmieniała gruntownie, bo nie było takiej potrzeby, a jedynie je odświeżyła.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to nowy wygląd - głównie przodu auta, z oświetleniem typu "Star Map", takim samym jak wszystkie najnowsze modele tej marki. Z tyłu zmieniło się mniej. Na pierwszy rzut oka widać, że inaczej - nowocześniej - wystylizowany jest zderzak, aczkolwiek z perspektywy czasu widać, że to jednak przód bardziej "wymagał" odświeżenia, bo tył swobodnie "broni się" zarówno w poprzedniej, jak i w obecnej wersji, choć, jeśli dokładnie porówna się ze sobą zdjęcia, to aktualny nieco bardziej mi się podoba.
Kia EV6 w 2021 r., kiedy pierwszy raz nią jeździłem, robiła bardzo dobre, wręcz futurystyczne wrażenie. Teraz, ale to tylko moja subiektywna opinia, bo jak wiadomo — o gustach się nie dyskutuje, wygląda jeszcze lepiej i jeszcze bardziej futurystycznie. Zresztą wszystkie nowe Kie (a także Hyundaie, ale to już temat na inny materiał) robią na mnie podobnie dobre, świeże i futurystyczne wrażenie. Być może po prostu trafiają w mój gust, ale wystarczy popatrzeć na nowe Kie: EV4, K4 albo nawet zrestylizowaną Kię Stonic. Każda z nich narysowana jest tak, że na początku ma się wrażenie, że ogląda się nie auta, które można zwyczajnie kupić w salonie, ale — albo jakiś film dziejący się w niedalekiej przyszłości, albo przynajmniej modele koncepcyjne. Tak czy owak — do mnie to trafia.
Czy Kia EV6 ma dużo miejsca dla pasażerów?
A jak jest w środku? Nowe wnętrze zrobiło na mnie nieco lepsze wrażenie niż wcześniejsza odmiana, aczkolwiek nie dlatego, że z poprzednim było coś nie tak. Odnoszę po prostu wrażenie, że dwukolorowe wykończenie "lepiej leży" odświeżonej wersji Kii EV6. Jest też nieco nowocześniejsze, z czysto estetycznego punktu widzenia, i chyba pasuje do całości trochę lepiej niż wcześniejsze. Zupełnie subiektywnie mam też wrażenie, że taka estetyka zróżnicowania odcieni jest też trochę bardziej futurystyczna i - jakkolwiek by to nie zabrzmiało - zwyczajnie weselsza, niż poprzednio.
W środku nadal jest przepastna ilość miejsca, co szczególnie widać, kiedy rzuci się okiem, albo jeszcze lepiej — usiądzie się na tylnej kanapie. Tutaj nie trzeba było wiele zmieniać. Było i jest bardzo dobrze. Zresztą nie może być źle, bo EV6 to pierwsza elektryczna Kia, która od początku powstawała jako samochód elektryczny, a więc zaprojektowano ją inaczej niż auto spalinowe, a zyskało na tym miejsce w kabinie. Z tyłu można podróżować jak w aucie o klasę wyższym. Nie zabrakło tutaj nawet gniazdka do podłączenia jakiegoś sprzętu — np. laptopa, gdyby komuś w trasie zachciało się np. pilnie popracować, a w oparciach przednich foteli są gniazda USB, gdyby trzeba było np. podładować telefon.
A jeśli już o telefonach mowa, to Kia nie zapomniała także o technicznym "apdejcie" swojego pierwszego poważnego elektryka. System informacyjno-rozrywkowy nowej generacji marki Kia i Connected Car Navigation Cockpit jest znacznie "ładniejszy" niż ten, który stosowano poprzednio. Już sam jego design znacznie lepiej pasuje do tego "fajnego" elektryka. Po poprzednim niestety było widać, że ma już swoje lata (niestety elektronika ma w dzisiejszych czasach to do siebie, że bardzo szybko widać, jak się "starzeje"). Aktualny równie dobrze wygląda co działa - zarówno sam, jak i w połączeniu ze smartfonem, czyli z pomocą Android Auto. Mimo, że połączenie jest bezprzewodowe - wszystko działa stabilnie i tak jak należy. Z nowości mamy tutaj też nową, mocniejszą ładowarkę bezprzewodową (15 W) oraz system rozpoznawania odcisków palców w konsoli środkowej. A po co tam jest? Za pomocą odcisku palca można np. uruchomić samochód bez kluczyka lub bez klucza cyfrowego, uruchomić swój profil kierowcy, a nawet uwierzytelnić się w celu uzyskania np. usług online. Sprytne.
Jak jeździ nowa Kia EV6?
Kia w informacji prasowej, przygotowanej na premierę nowego (a przynajmniej mocno odświeżonego) modelu EV6 informuje w tych słowach: "Jeszcze lepszy komfort jazdy nowym EV6 zapewniają ulepszone amortyzatory, które gwarantują lepszą stabilność nadwozia podczas jazdy po nierównej nawierzchni".
Bez bezpośrednieego porównania jeden na jeden (stary kontra nowy model) to bardzo trudne do weryfikacji. Poprzednie EV6 jeździło bardzo, ale to bardzo dobrze, jak na prawie dwie tony masy własnej. Prawie sportowo, co mi się wtedy podobało. Jak jest teraz? Nadal jest bardzo precyzyjnie, sprężyście, naprawdę przyjemnie - prawie "sportowo", ale z odpowiednią dozą komfortu. I faktycznie - bo z premedytacją nie czytałem wcześniej tej informacji prasowej - na nierównych drogach EV6 radzi sobie naprawdę nieźle. Może nie idealnie, ale wszystkie "niespodzianki", które szykują dla samochodów poskie drogi, i na jakie udało mi się trafić (a było ich sporo, bo mieszkam w jednej z podwarszawskich miejscowości, a więc dojazd tam czasami w nie obfituje), nie odbiły się zbytnio na komforcie, a przy tym auto nie traciło nic ze stabilnego, takiego "naprawdę solidnego" prowadzenia.
Jaki zasięg naprawdę ma nowa Kia EV6?
Najważniejsze jednak dla typowego kierowcy samochodu elektrycznego jest to, że Kia powiększyła pojemność akumulatora. Przy czym nie "dorzucono" po prostu większego, ale zmieniono konstrukcję, na taką, która ma wyższą gęstość energii. Dzięki niej ojemność wzrosła we wszystkich akumulatorach – z 58 kWh do 63 kWh w wersji Standard Range i z 77,4 kWh do 84 kWh w wersji Long Range. Kia deklaruje, że wersja z większym (84 kW) akumulatorem może teraz przejechać do aż 582 km w cyklu mieszanym (do 560 km na opcjonalnych 20-calowych kołach) oraz do aż 766 km w cyklu wyłącznie miejskim. Wszystko to oczywiście według mocno wyśrubowanych procedur WLTP.
A jak jest w praktyce? Otóż pierwszy kontakt z autem był sporym zaskoczeniem. Mimo naładowania akumulatora w 98 proc. komputer pokładowy wskazywał (po automatycznym zresetowaniu się po naładowaniu) jedynie 361 km, a skoro to wersja "long range" z dużym akumulatorem, to czemu nie bliżej 500 km?
Zagadka nie rozwiązała się niestety aż do końca tygodniowego testu, aczkolwiek mam pewne podejrzenia, że te 2 proc. po naładowaniu było "skonsumowane" w postaci solidnego użycia każdego z 229 KM mocy i 350 Nm momentu obrotowego. Pozostało mi więc sprawdzić w prakctyce, ile energii tak naprawdę zużywa Kia. Pierwsze kilometry przejechałem po raczej podmiejskich trasach, na których, mimo że w większości przebiegają poza terenem zabudowanym, mieszkańcy jeżdżą z prędkościami ok 70-80 km na godz. więc takim tempem zazwyczaj podróżowałem. Kia w takim, czasem płynnym, ale nie zawsze ruchu, skonsumowała 15,8 kWh na 100 kmm a po przejechaniu prawie 73 km zasięg spadł z 361 do 316 km. Jak zatem łatwo policzyć, EV6 na 73 km zużyło energii (według komputera pokładowego) na tylko 45 km. W akumulatorze pozostało nadal bardzo solidne 86 proc. zapasu energii.
Dalsze kilomemtry były już dla Kii bardziej wymagające, bo dołączyły kilometry austradowo-ekspresowe. Tutaj już nue było aż tak różowo, ale nadal bardzo przyzwoicie.Samochód, który waży prawie 2 tony przeciętnie na trasie blisko 102 km zużył średnio 17,2 kWh na 100 km. Zasięg z 361 km spadł do równo 300 km, a więc o dokładnie 40,8 km mniej, niż początkowo przewidywał komputer.
Tutaj słowo, a raczej kilka słów wyjaśnienia - każdym z testowanych samochodów jeżdżę dokładnie tak, jkabym jeździł swoim własnym. Nawet w autach elektrycznych nie ma mowy o jeździe "o kropelce". Jazda jest dynamiczna, jak ruch na polskich drogach, kiedy jest ciepło - włączona jest klimatyzacja, a kiedy chłodno - ogrzewanie. Zawsze też towarzyszy mi muzyka, która sączy się albo z radia, albo ze streamingu.
Finalnie Kia EV "wróciła" tam skąd przyjechała z zasięgiem jeszcze 248 km oraz akumulatorem naładowanym w aż 62 proc. Po tygodniu jazdy i prawie 171 przejechanych w różnych warunkach kilometrach. To o wiele więcej, niż spodziewałem się, kiedy ten samochód odbierałem. Realnie licząc więc jedno ładowanie - przy niezbyt oszczędnej ani niezbyt służącej samochodom elektrycznym jeździe, bo mocno mieszanej ze sporymi odległościami pokonywanymi po ekspresówkach, Kia EV powinna bez problemu przejechać ok 480-490 km. W warunkach "czysto" miejskich będzie znacznie, znacznie lepiej.
Jak szybko ładuje się nowa Kia EV6?
Jedną z nowośći, którą można znaleźć w nowej Kii EV6 jest jeszcze szybsze niż dotąd ładowanie. Skąd się wzieło? Z technologii 800V, w którą wyposażono ten samochód przy okazj jego odświeżenia. Teraz Kia może się ładować z mocą do 258 kW. Wcześniej maksymnalna moc wynosiła "tylko" 239 kW, co i tak było taką wartością, że przekładało się na korzystanie z elektrycznego przecież samochodu, niemal tak samo jak z klasycznego - spalinowego. A teraz energię można uzupełnić jeszcze szbciej, bo w nowym modelu maksymalna moc ładowania to wspomniane już 258 kW, ale znaczenie większe wrażenie robi to, jeśli przeliczymy moc na czas ładowania. A Kia deklaruje, że 15 minut ładowania to nawet 343 km zasięgu.
Zatem czy jest dobrze? Jest naprawdę przyzwoicie. Nowy większy akumulator i rozsądne, bardzo akceptowalne realne zużycie energii sprawia, że przy takim zupełnie przeciętnym, codziennym użytkowaniu, tego samochodu nie trzeba zbyt często ładować. Wszystko oczywiście zależy od tego, ile kilometrów dzień w dzień pokonujemy, ale bardzo możliwe, że w Kii EV6 można zastosować "zwyczaje" kierowców samochodów spalinowych, czyli np. naładowanie do pełna w weekend, tak jak część z kierowców tankuje własnie w weekendy swoje auta, by potem jeździć nimi przez cały tydzień. W Kii EV6, mimo że to - przerażąjący jeszcze niektórych kierowców, jeśli chodzi o zasięg - samochód elektryczny, jest to najnormalniej w świecie wykonalne.
Ile kosztuje nowa Kia EV6?
Podczas testu do dyspozycji miałem EV6 w wersji GT-Line z napędem wyłącznie na tylną oś z akumulatorem o pojemności 84 kWh, ale nie doposażoną o żadne dodatki. Ceny innych wersji można zobaczyć na zrzucie ekranu, który widać poniżej.
Zatem, czy 237 tys. zł za taki samochód to dużo, mało, czy w sam raz? O wiele bardziej podoba mi się cena, która uwzględnia już dopłatę z programu "NaszEAuto". Wtedy za kompletnie wyposażoną wersję GT-Line, zapłacić trzeba "jedynie" nieco powyżej 207 tys. zł, a to dla wielu osób może być już cena dość akceptowalna, bo to zwyczajnie naprawdę porządny samochód elektryczny, który raczej nie udaje czegoś, czym nie jest, aczkolwiek to nadal spora kwota, i akurat tę część "równiania Kii" każdy powinien ocenić sobie już we własnym zakresie.
Czy Kia EV6 ma jakieś denerwujące wady? Tak naprawdę znalazłem jedną
Kia ma jednak jeden problem z ładowaniem. Aczkolwiek leży on nie w samym samochodzie, ale w problemie ze znalezieniem aż tak szybkich stacji ładowania. Pod tym względem infrastruktura, która znajduje się przy polskich drogach niestety nie nadążą za Kią i jej szybkim ładowaniem. Tak mocnych ładowarek, z którycn Kia EV6 może skorzystać, aby uwolnić cały swój potecjał, jest jeszcze stosunkowo niewiele. I to jest chyba jedyna rzecz, która aktualnie może "uprzykrzyć" jazdę tym autem w polskich warunkach, bo tak naprawdę, Kii EV6 trudno cokolwiek zarzucić. Mimo, że bardzo uważnie sprawdzałem, żadnych ewidentnych wad, no może poza tym, że samochód nie ma na desce rozdzielczej fizycznego pokrętła zmiany głośności - ale jest takie na kierownicy, więc kierowca nie ma problemu z szybkim wyciszeniem systemu audio w razie konieczności - a właśnie w ten sposób Kia mnie "zaatakowała" podczas pierwszeg jej uruchomienia, więc pokrętła szukałem w niemałej panice, trochę w trosce o swoje uszy, bo dźwięki z zestawu audio Meridan brzmią bardzo satysfakcjonująco, o tyle wybrany przez poprzedniego kierowcę reperturar, dał się mocno we znaki mojego zmysłowi estetycznemu, się nie doszukałem. A jak w kwestii zmian? Lifting, albo jak woli z pewnością Kia - nowe EV6 po prostu dojrzało. Było bardzo dobrym elektrykiem, a jest jeszcze delikatnie lepszym, bo dojrzalszym.