- Drugie wcielenie Toyoty Urban Cruiser dzieli geny z Suzuki. To nie pierwsza współpraca tych marek, ale teraz role się odwróciły
- Jak na Toyotę, Urban Cruiser jest wyjątkowo dobrze wyciszony. Szkoda, że z Suzuki przejął też nieco gorsze plastiki i zawiłą obsługę multimediów
- Nowy SUV segmentu B ma ogromną kabinę i dość mały bagażnik. Tylna kanapa jest przesuwna, więc przestrzeń można regulować
- Ceny tego samochodu poznamy na przełomie stycznia i lutego 2026 r., a pierwsze auta pojawią się w salonach pod koniec maja
- Wyjazd na prezentację był w pełni opłacony przez producenta, ale nie miał on wglądu w publikowany tekst
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Po latach nieobecności na rynku do gamy Toyoty wraca uterenowiony mieszczuch — Urban Cruiser. Od poprzednika różni się jednak wszystkim oprócz emblematów. Nowa generacja powstała dzięki kontynuacji współpracy z marką Suzuki, ale tym razem role się odwróciły — to Suzuki opracowało samochód, a Toyota tylko przeprojektowała front i nakleiła swoje znaczki. Co to oznacza dla klientów?
Poznaj kontekst z AI
Toyota Urban Cruiser nie ukrywa pokrewieństwa z Suzuki
Toyota uznała, że ma zbyt dużą lukę w gamie — z wyliczeń analityków marki wyszło, że pomiędzy Yarisem Crossem i C-HR zmieści się jeszcze jeden SUV. Siłą rzeczy taki samochód podebrałby część klientów jednemu i drugiemu modelowi, ale o żadnej kanibalizacji nie ma mowy. Dlaczego? Toyota Urban Cruiser to elektryk. W dodatku już nam znany — bliźniak Suzuki eVitary. Aby się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na tył auta lub zająć miejsce za kierownicą.
Czy to problem? Z zewnątrz żaden, w środku dotychczasowi klienci Toyoty mogą kręcić noskiem. Japońskie auta zasadniczo nie słyną z przyjemnych w dotyku plastików, ciekawego projektu wnętrza i wybitnego wykończenia (wyjątkiem jest segment premium), ale tutaj widać, że Suzuki jest jednak pozycjonowane nieco niżej od Toyoty. Dramatu nie ma, jednak zastosowane we wnętrzu materiały zdradzają, że auto powstaje w indyjskiej fabryce Suzuki w stanie Gudźarat.
W autorskich modelach Toyota radzi sobie też lepiej z multimediami — tutaj kamera cofania ma jakość obrazu ze starej Nokii, a system inforozrywki przeszczepiony z Suzuki jest nieco toporny i nieintuicyjny w pierwszym kontakcie. Suzuki natomiast lepiej skalibrowało systemy ADAS — nie są tak przewrażliwione jak w Toyotach i też można je szybko wyłączyć za pomocą przycisków na kierownicy.
Toyota Urban Cruiser — pierwsze elektryki za płoty
Dość gadania, wsiadamy i jedziemy. Zanim ruszymy, trzeba jeszcze tylko wszystko ustawić. Pokrętłami, wajchami i przełącznikami, co doceniam — Japończycy na szczęście nie przejęli od Chińczyków manii sterowania wszystkimi funkcjami za pomocą ekranu. Sam wolałbym siedzieć nieco niżej, ale fani wysokiej pozycji za kierownicą będą zadowoleni. Wszyscy podróżni docenią ilość miejsca w środku, bo kabina malutkiego SUV-a (nadwozie ma niespełna 4,3 m długości) jest bardzo przestronna. Bagażnik z kolei jest niewielki — w standardowej konfiguracji ma tylko 244 l. Za mało? Przesuwana w zakresie 16 cm kanapa pozwala zwiększyć pojemność kufra do 310 l.
| Wymiary (mm) | Toyota Urban Cruiser | różnica względem Yarisa Crossa |
|---|---|---|
| Długość | 4285 | +105 |
| Szerokość | 1800 | +35 |
| Wysokość | 1635 | +40 |
| Rozstaw osi | 2700 | +140 |
Toyota Urban Cruiser zebrała u mnie kolejne dobre noty za właściwości jezdne. Chociaż auto bazuje na pierwszym elektryku w historii Suzuki, inżynierowie doskonale poradzili sobie z zestrojeniem auta. Zawieszenie jest sprężyste i zapewnia świetną przyczepność, a układ kierowniczy zaskakuje bezpośrednią reakcją i precyzją — to chyba najmocniejszy punkt całego auta. Angażujące prowadzenie mnie zaskoczyło, bo nie spodziewałem się tego w miejskim SUV-ie. Nie przypuszczałem też, że w kabinie będzie tak cicho — tego Toyota mogłaby się nauczyć od Suzuki, bo przy 100-110 km na godz. w kabinie wciąż panuje cisza. Jak jest przy prędkościach autostradowych? To sprawdzimy już podczas klasycznego testu.
Niestety, Suzuki nie wystrzegło się błędów debiutanta. Pierwszy to sposób zarządzania siłą odzyskiwania energii — nie ma manetek za kierownicą. Na konsoli środkowej jest przycisk od rekuperacji, ale w trakcie jazdy można ją tylko włączyć lub wyłączyć. Poziom odzyskiwania energii (są trzy) da się zmienić dopiero po zatrzymaniu i przeklikaniu przez menu na ekranie. Coś takiego mógł wymyślić tylko zespół, który pierwszy raz projektował auto elektryczne.
Jaki napęd ma Toyota Urban Cruiser?
Toyota Urban Cruiser ma taką samą gamę silników i napędów jak Suzuki eVitara. To oznacza, że klienci mają do wyboru dwie pojemności akumulatora (49 lub 61 kWh brutto) i dwa napędy (na przód lub 4x4). Miałem okazję usiąść za kierownicą zarówno odmiany FWD, jak i AWD, i mogę podsumować je tak samo: dynamiczne (subiektywne wrażenia są lepsze niż te obiecywane przez cyferki w katalogu), ale prądożerne (tu niestety też katalog odbiega od rzeczywistości).
| Napęd | FWD | FWD | AWD |
|---|---|---|---|
| Bateria | 49 kWh | 61 kWh | 61 kWh |
| Zasięg WLTP | 344 km | 426 km | 395 km |
| Moc systemowa | 106 kW (144 KM) | 128 kW (174 KM) | 135 kW (184 KM) |
| Moment obrotowy | 193 Nm | 193 Nm | 307 Nm |
| Przyspieszenie 0-100 km/h | 9,6 s | 8,7 s | 7,4 s |
| Prędkość maksymalna | 150 km/h | 150 km/h | 150 km/h |
| Średnie zużycie energii (WLTP) | 14,9 kWh/100 km | 15,1 kWh/100 km | 16,6 kWh/100 km |
| Masa własna | 1700-1742 kg | 1760-1839 kg | 1860-1939 kg |
| Masa całkowita | 2180 kg | 2250 kg | 2360 kg |
Jazda w cyklu miejsko-podmiejskim, czyli teoretycznie w idealnych warunkach dla elektryków, zaowocowała średnim zużyciem na poziomie 25 kWh/100 km w AWD i 19,2 kWh/100 km w FWD. Nie posądzałbym SUV-a segmentu B o tak duży apetyt, ale najwyraźniej litowo-żelazowo-fosforanowej baterii było zbyt chłodno (na zewnątrz panowała temperatura nieprzekraczająca 10 st. C.). Jeżeli takie zużycie jest w tych samochodach normalne (a chyba tak, bo koledzy z innych redakcji osiągnęli podobne wyniki), to katalogowy zasięg na poziomie ponad 400 km będzie trudny do osiągnięcia nie tylko na trasie, ale też w mieście.
Toyota Urban Cruiser chyba i tak z założenia nie miała się daleko zapuszczać, bo maksymalna moc szybkiego ładowania to... 67 kW. W dzisiejszych czasach to rozczarowujący wynik, uzupełnienie energii od 10 do 80 proc. zajmuje bowiem aż 45 minut. Słabiej w tej klasie wypada chyba tylko BYD Atto 2 (maksymalnie 65 kW) — normą są okolice "stówki" (Mini Aceman: 95 kW, Renault 4 E-Tech: 100 kW, Kia EV3: 127,5 kW). Dla osób, które planują jeździć Urban Cruiserem po mieście, nie będzie to miało dużego znaczenia — ważniejsze jest to, że ładowanie z wallboksa o mocy 11 kW zajmuje około 6 godzin (15-100 proc.), czyli auto bez problemu naładuje się w nocy.
Toyota Urban Cruiser ma gwarancję na milion kilometrów
Z powodu tak długich postojów przy ładowarkach na trasie Toyota Urban Cruiser raczej nie będzie częstym wyborem osób pokonujących długie dystanse. Czy klienci dostają coś w zamian? Ograniczone parametry ładowania i mała gęstość energetyczna baterii pozwoliły Toyocie na zaproponowanie warunków gwarancji przebijających nawet chińskie marki. Japończycy przyrzekają, że w ciągu 10 lat lub miliona kilometrów bateria zachowa co najmniej 70 proc. pierwotnej pojemności.
Takie zapewnienia wystarczą, żeby autem zainteresowali się dotychczasowi klienci marki, którzy chcieliby zasmakować elektromobilności. Niestety, wciąż nie wiemy najważniejszego — ceny nowej Toyoty Urban Cruiser pozostają tajemnicą. Polski oddział marki zapowiedział, że opublikuje je w ostatnim tygodniu stycznia lub pierwszym tygodniu lutego przyszłego roku. Chwilę później ruszy przedsprzedaż, a pierwsze egzemplarze trafią do salonów na przełomie maja i czerwca 2026 r.