Hungarian Baja ze względu na silną obsadę i „piękne okoliczności przyrody” jest jedną z najbardziej lubianych imprez w środowisku cross-country. W tym roku pogoda (jak zawsze) dopisała, a obsada (jak zwykle) była gwiazdorska.
Dopisali również polscy off-roaderzy, którzy z roku na rok coraz chętniej przybywają nad Balaton. Tym razem naszą reprezentację tworzyli Patryk Łoszewski, który wielokrotnie z sukcesami startował w rajdach zagranicznych, Mariusz Ryczkowski i Włodzimierz Grajek – byli Mistrzowie Polski RMPST, Dariusz Żyła – zwycięzca cyklu H4x4 2008 i Aleksander Sachanbiński – uczestnik Dakaru 2009. Na liście startowej było również nazwisko Krzysztofa Hołowczyca, który ostatecznie nie dotarł na Węgry.
Walka o zwycięstwo była niezwykle wyrównana i bardzo zacięta. Niektórzy przypłacili to wypadkami i awariami. Najlepsi zawodnicy wylewali siódme poty, by urwać kilka sekund swym rywalom. Po trzy zwycięstwa oesowe odniosła aż trójka kierowców: Holender Van Deijne, Węgier Palik i Rosjanin Gadasin. Ostatecznie zwycięstwo odniósł Tonnie Van Deijne, który od tego sezonu jeździ (wzbudzając zazdrość rywali) eksfabrycznym Mitsubishi Pajero MPR13. Niecałe pięć minut stracił do niego Boris Gadasin, którego na mecie trzeba było wyciągać z wypełnionej spalinami kabiny. Prawie o siedem minut wolniej od zwycięzcy jechał László Palik, prezentujący najbardziej dynamiczny styl jazdy. Gadasin, któremu drugie miejsce w rajdzie zapewniało już zwycięstwo w klasyfikacji rocznej Międzynarodowego Pucharu FIA w rajdach cross-country baja, nie długo jednak cieszył się z wygranej. Jeszcze podczas badań kontrolnych w szpitalu dowiedział się, że został zdyskwalifikowany za nieprawidłowości wykryte w zawieszeniu jego auta.
Polacy zajęli w „generalce” miejsca w drugiej dziesiątce. Ich osiągnięcia lepiej się prezentują, gdy spojrzymy na wyniki w klasach. Drugie miejsce wśród samochodów T1.2 (prototypy z dieslem) zajął debiutujący w rajdzie, a przez to jadący bardzo rozważnie, Włodzimierz Grajek, którego o blisko 40 minut wyprzedził Zdenek Porizek, startujący BMW X5, jeżdżącym niegdyś w barwach teamu X-Raid.
Czwarte (ostatnie) miejsce w klasie zajął Dariusz Żyła, który na jednym z zakrętów wywrócił Pajero na bok (uszkodzone zawieszenie), a następnie otrzymał dużą karę za pomoc kibiców. Także czwarte i także ostatnie miejsce, ale w klasie T2.2 (auta seryjne) zajął Aleksander Sachanbiński. Rajd już na wstępie zakończył Patryk Łoszewski (defekt opon i awaria układu paliwowego) oraz Mariusz Ryczkowski (wywrotka).