W kadr wjeżdżają trzy auta. Jadą po śniegu, obok siebie i z podobną prędkością, w jednym momencie zaczynają hamować. To, które ma opony zimowe, zatrzymuje się niemal w miejscu, sąsiednie auto jedzie o wiele dalej. Na ekranie pojawia się napis: „179 proc.”. To droga hamowania auta na gumach całorocznych w stosunku do pojazdu na zimówkach.
To nie jest jednak film nagrany kamerą na miejskim skrzyżowaniu, ale promocyjna produkcja jednego z japońskich producentów opon, przeznaczona także na rynek polski. Do używania opon całorocznych zniechęca też portal Oponeo: „Ogumienie całoroczne będzie szybciej zużywać się latem, a zimą zaoferuje gorszą przyczepność, a przez to dłuższą drogę hamowania. Jeśli liczy się dla nas bezpieczeństwo, to bez wątpienia jedynym wyborem mogą być opony sezonowe”.
Przekaz zabiegów marketingowych jest jasny: tylko opony sezonowe gwarantują bezpieczeństwo, a jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. To prawda, tyle że nie do końca. Z technicznego punktu widzenia dobra opona całoroczna jest konstrukcyjnie zbliżona do zimowej, jakkolwiek jej budowa umożliwia także jazdę latem. Dobra opona całoroczna ma nie tylko na boku napis M+S (ang. mud and snow, czyli błoto i śnieg), lecz także symbol 3PMSF – śnieżynkę.
Nie jest to oznaczenie, które producent może umieścić na boku każdej opony – musi ona faktycznie gwarantować odpowiedni poziom bezpieczeństwa w warunkach prawdziwej zimy. Jednocześnie oznacza to także, iż gdyby wszedł w życie obowiązek używania zimą opon zimowych, to gumy całoroczne z takim oznakowaniem spełniałyby wszelkie możliwe wymagania przepisów.
Faktem jest też, że nie ma opon całkowicie uniwersalnych i ogumienie całoroczne to pewien kompromis. Jest dokładnie tak, jak z prawdziwymi zimówkami: muszą one sprawdzać się na śniegu, ale przecież zimą przeciętny polski kierowca po śniegu jeździ rzadko, najczęściej ogląda go na poboczu.
Opona musi zapewniać dobrą przyczepność i na mokrej nawierzchni, i na suchej, a w dodatku w zakresie temperatur od ok. -30ºC do kilkunastu stopni na plusie. Jest oczywiste, że w chwili ataku prawdziwej zimy dobre opony zimowe zagwarantują lepszą przyczepność niż całoroczne. Gdy mróz i śnieg odpuszczą, szala przechyli się na korzyść całorocznych.
Oczywiście, opony całoroczne nie są optymalnym rozwiązaniem dla każdego. Przeciwwskazania to: silnik auta o dużej mocy, ostra jazda niezależnie od warunków, możliwość kupna dwóch kompletów opon sezonowych z wysokiej półki.
Opony całoroczne nie są też metodą na maksymalne obniżenie kosztów. Najlepiej, jeśli wybieramy towar najlepszy, czyli dość drogi. Takie opony nie są tanie, ale zapewniają porównywalny bądź wyższy komfort i bezpieczeństwo jazdy względem tego, co oferują tańsze zimówki i opony letnie. Odpada nam jesienna i wiosenna operacja zmiany opon bądź kół – bezcenne!
Nie bez powodu o szkodliwości opon całorocznych najwięcej mówią producenci ogumienia, którzy nie mają dobrego, a przynajmniej dobrze sprzedającego się modelu takich opon. Ci, którzy sprzedają dużo opon całorocznych, nie odradzają ich zakupu.