AutoMapa kontra fabryczne nawigacje, którym warto im zaufać
Przetestowaliśmy mapy zainstalowane przez producentów w nawigacjach 13 nowych aut. Żadna z nich nie zdołała pokonać popularnej AutoMapy, żadnej też nie można do końca zawierzyć
Zainstalowany fabrycznie system multimedialny z wbudowaną nawigacją GPS to wciąż dość kosztowna opcja wyposażenia samochodu. Jednak koncerny coraz skuteczniej zachęcają nabywców do kupowania fabrycznego sprzętu nawigacyjnego. Urządzenia dodawane są jako standardowe wyposażenie w specjalnych, limitowanych wersjach popularnych modeli.
Dość często pojawiają się także promocje na zakup dodatkowego wyposażenia. Zamiast płacić za nawigację nawet 10 tysięcy złotych lub więcej, można skorzystać z ofert, dzięki którym ceny są niższe niekiedy aż o 2/3. Trudno oprzeć się takiej propozycji, skoro w cenie markowego radia multimedialnego z GPS-em otrzymujemy urządzenie perfekcyjnie zintegrowane z samochodem, a więc wygodniejsze i bezpieczniejsze w obsłudze od popularnych nawigatorów przenośnych. Jednak sprzęt to nie wszystko.
Liczą się też mapy zainstalowane w urządzeniu. Postanowiliśmy porównać najnowsze wersje map i oprogramowania fabrycznych nawigacji w 13 autach, jakie udostępnili nam do testu polscy importerzy. By sprawdzić jakość map, wybraliśmy na mapie Polski 30 miejsc: 15 odcinków kluczowych dróg, oddanych do użytku w ciągu ostatnich 4 lat, oraz 15 typowych obiektów POI (m.in. apteka, centra handlowe, hotele, kina, stacje paliw, aquapark, bar oraz szpital i teatr).
Nie braliśmy pod uwagę inwestycji oddanych do użytku w 2011 roku – po to, by zwiększyć nieco szanse dostawców danych do seryjnych nawigacji. Przyjęliśmy też punkt odniesienia. Najnowsze wersje map w udostępnionych nam samochodach porównaliśmy z najświeższą bazą danych do popularnego programu nawigacyjnego AutoMapa, która pojawiła się na rynku zaledwie kilka tygodni temu.
Choć niskie noty seryjnych map były do przewidzenia, to wyniki testu są mimo wszystko zaskakujące. Widać bowiem wyraźnie, że dostawcy map (Navteq i TomTom/TeleAtlas) postawili duży nacisk na stworzenie mapy dobrze odzwierciedlającej aktualną sieć drogową. Obie firmy już od kilku lat chwalą się 100-procentowym pokryciem sieci dróg, jednak wstydliwie unikają podania danych o bazie adresów POI.
Najwyraźniej budowanie bazy adresów jest mniej priorytetowym celem, co zresztą widać w tabeli wyników. Łatwo zatem podróżować po kraju, bo korzysta się z map z dość aktualną siecią drogową. Gorzej będzie, gdy zaczniemy zbliżać się do celu – może okazać się, że pomoc mieszkańców będzie nieodzowna. W najlepszym wypadku system fabryczny doprowadzi do ulicy, a właściwy adres kierowca będzie musiał odnaleźć sam.
Czasem nawet odzwierciedlenie aktualnej sieci drogowej okazuje się zbyt trudnym zadaniem. Dobry przykład to nawigacje w Fordzie i Nissanie. Ich mapy są wyjątkowo stare. Trzeba mieć na uwadze, że data na płycie lub karcie oznacza jedynie czas publikacji nośnika, a nie przygotowania samych danych kartograficznych. Dane zapisane na płycie są zwykle co najmniej o rok starsze. To oznacza, że w przypadku Nissana płyta datowana 09-10 MAP1 najprawdopodobniej zawiera informacje, które zebrano w 2008 roku!
Jeszcze większym rozczarowaniem jest pakiet map na karcie SD dostarczany wraz z nowym Fordem Grand C-Maxem. Choć dane te datowano na 2011 rok, to pod względem pokrycia Polski mocno rozczarowują i są niemal bliźniaczo podobne do mapy Nissana starszej o 2 lata! Tak „aktualnych” map można się tylko wstydzić.
Foto: Auto Świat
AutoMapa kontra fabryczne nawigacje, którym warto im zaufać
Wciąż są powody do wielkiego wstydu - Na fabrycznych nawigacjach można polegać tylko podczas podróży po Europie Zachodniej. Nawigowanie po Polsce niestety wciąż przypomina loterię. Na głównych drogach mapy zwykle sprawdzają się dobrze.
Sieć dróg gminnych i powiatowych też jest już całkiem nieźle odwzorowana, jakkolwiek (szczególnie w przypadku map przygotowanych przez Navteq) trzeba liczyć się z ryzykiem podróży po drogach gruntowych, jeśli wybierzemy tryb wyznaczania trasy krótkiej. Niestety, pokrycie adresów POI w Polsce jest katastrofalne. Co gorsza, za marne dane trzeba słono płacić.
Aktualizacje map (oprócz nielicznych wyjątków publikowane tylko raz w roku) kosztują tyle, ile akcesoryjna nawigacja przenośna, w której znajdziemy zwykle znacznie dokładniejsze mapy.