Kierowca ma ograniczoną zdolność reagowania na bodźce. Im więcej ich odbiera, tym większe prawdopodobieństwo, że przynajmniej niektóre spośród nich nie wywołają reakcji. Drogowcy odpowiedzialni za ustawianie znaków drogowych zdają się o tym nie pamiętać– w gąszczu ustawianych na poboczach tablic można się coraz łatwiej zgubić. Na szczęście problem dostrzegli producenci samochodów i coraz częściej wyposażają nowe modele w urządzenia, które mają informować kierowcę o mijanych znakach – tak na wszelki wypadek, gdyby ich przypadkiem sam nie zauważył. Postanowiliśmy sprawdzić, czy można zaufać elektronice. Do testu wybraliśmy cztery systemy – trzy oferowane jako wyposażenie fabryczne oraz jeden wbudowany w akcesoryjną nawigację GPS.
Rozpoznawanie blaszanych znaków przebiega sprawnie - Wyniki testów? Wszystko wskazuje na to, że urządzenia te rzeczywiście mogą wspomagać nieuważnych kierowców. Kamery i współpracujące z nimi komputery w większości przypadków sprawnie radzą sobie z rozpoznawaniem podstawowych znaków drogowych. Ale nie zawsze!
Czujności kierowcy nic nie zastąpi. Wystarczy, żeby znak był ośnieżony lub zamazany przez wandali, by systemy po prostu go ignorowały. Na tym nie koniec problemów. Urządzenia nie potrafią też interpretować tabliczek informacyjnych umieszczanych pod znakami. Powoduje to, że kierowca auta osobowego bywa ostrzegany o ograniczeniach lub zakazach dotyczących tylko ciężarówek lub też że przy dobrej pogodzie informowanyjest o ograniczeniu obowiązującym wyłącznie w czasie opadów. Na szczęście takie pomyłki nie zagrażają bezpieczeństwu jazdy.
Nie każde ostrzeżenie można jednak traktować poważnie - Niektóre zauważone przez nas wpadki systemów były wręcz zabawne. Czujniki zamontowane w Mercedesie klasy E poleciły nam np. zwolnić na autostradzie do 80 km/h, choć na poboczu nie było żadnego znaku ograniczenia prędkości. Dlaczego? Z tyłu jadącego przed nami autobusu znajdowała się nalepka „80 km/h”, którą komputer rozpoznał jako znak drogowy.
Jaki z tego wniosek? Na obecnym etapie rozwoju systemy rozpoznawania znaków mogą jedynie wspierać kierowcę, ale o zastąpieniu go przez maszynę nadal nie może być mowy. Nowe urządzenia rzeczywiście zmniejszają ryzyko zignorowania ważnych informacji. Aby przegapić znak,wystarczy tylko np. przez ułamek sekundy spoglądać w inną stronę, ziewnąć lub zmieniać stację w radiu. Tymczasem na wyświetlaczu systemu rozpoznawania informacja o obowiązującym na danym odcinku drogi ograniczeniu prędkości czy zakazie wyprzedzania pokazywana będzie jeszcze długo po tym, jak znak zniknie z pola widzenia kierowcy.
BMW serii 5, 6 oraz 7 - Systemy stosowane w najnowszych modelach marki BMW szybko i pewnie rozpoznają typowe znaki ograniczenia prędkości. Ostrzeżenie o przekroczeniu limitu pojawia się na prędkościomierzu, a dodatkowo kierowca informowany jest o zagrożeniu sygnałem dźwiękowym. Niestety, skuteczność systemu ogranicza się do klasycznych, blaszanych znaków. Urządzenia montowane przez BMW zupełnie nie radzą sobie z nowoczesnymi znakami o zmiennych wskazaniach, pokazywanymi na wyświetlaczach diodowych umieszczanych nad autostradami i drogami szybkiego ruchu. Kolejna wadą jest nierozpoznawanie znaków znoszących ograniczenie prędkości. Powoduje ona, że kierowca bardzo często ostrzegany jest znacznie dłużej, niż to rzeczywiście konieczne. Wprawdzie lepsza taka nadwrażliwość od braku czujności, ale inżynierowie BMW nadal mają w tym przypadku wiele do poprawienia.
Mercedes E 250 CDI - System montowany w obecnych modelach Mercedesa ma te same zalety co rozwiązanie stosowane przez BMW, nie wykazuje przy tym jego wad. Szybko i pewnie rozpoznaje w niemal każdych warunkachnie tylko zwykłe znaki drogowe, lecz także chwilowe ograniczenia wyświetlane na ekranach umieszczanych nad autostradami oraz znaki na wyświetlaczach diodowych.W przeciwieństwie do systemu stosowanego w BMW, rozpoznaje też znaki znoszące ograniczenie prędkości oraz zakaz wyprzedzania. Niestety, wysoka czułość oraz zdolność do odczytywania nietypowych oznaczeń prowadzi niekiedy do fałszywych alarmów, np. za znaki drogowe uznawane bywają tabliczki z ograniczeniem prędkości umieszczane na ciężarówkach lub autobusach. Kolejna niedoskonałość systemu: nie zawsze odczytywane są oznaczenia znajdujące się na łukach dróg. Informacja o ograniczeniu wyświetlana jest na tarczy prędkościomierza.
Skuteczność systemów zależy od jakości pracy... drogowców - Opracowanie skutecznie działającego systemu rozpoznawania znaków byłoby znacznie prostsze, gdyby drogowcy zawsze wykonywali swoją pracę właściwie. Aby elektronika mogła rozpoznać i prawidłowo zinterpretować znak, musi on być czytelny, niczym nieosłonięty, mieć prawidłowy kształt i kolory oraz znajdować się we właściwym miejscu. Jeśli tak nie będzie, to szanse, że system poinformuje kierowcę o ograniczeniu prędkości, stają się znikome. Dodatkowym problemem utrudniającym działanie tego typu urządzeń jest to, że znaki drogowe w różnych krajach mogą się od siebie nieco różnić. O ile dla człowieka zrozumienie ich sensu zwykle nie stanowi problemu, to dla maszyny mającej zakodowany w pamięci określony wzór może okazać się to barierą nie do pokonania.
Opel Insignia - System montowany w Oplu Insignii to najwygodniejsze spośród wszystkich czterech przetestowanych rozwiązań. Informuje o ograniczeniach prędkości oraz zakazach wyprzedzania, rozpoznaje również znaki znoszące ograniczenia. W większości przypadków urządzenie prawidłowo interpretuje też komunikaty widoczne na wyświetlaczach nad autostradami oraz pokazywane na tablicach świetlnych. Informacje i ostrzeżenia prezentowane są na ekranie między zegarami. W przypadku kiedy na tym samym odcinku drogi jednocześnie obowiązuje zakaz wyprzedzania oraz ograniczenie prędkości, na desce rozdzielczej wyświetlane są oba piktogramy. Zadziwiająca okazała się skuteczność działania systemu nawet przy mocno zabrudzonej przedniej szybie – pozostałe testowane urządzenia radziły sobie w takich warunkach znacznie gorzej. Z problemami z rozpoznawaniem znaków należy się liczyć jedynie w sytuacji, kiedy są one zasłonięte lub brudne – to jednak nie obciąża konstruktorów systemu, tylko drogowców. Podczas testu nie odnotowaliśmy ani żadnych fałszywych alarmów, ani nieprawidłowej interpretacji oznakowania.
Nawigacja Blaupunkt TravelPilot 700 - System rozpoznawania znaków wbudowany w nawigację samochodową Blaupunkt TravelPilot 700 działa dość skutecznie, ale jego uruchomienie trwa bardzo długo. W przeciwieństwie do wielu innych nawigacji, w których informacje o ograniczeniach prędkości pochodzą z danych kartograficznych opracowanych przez firmy przygotowujące mapy, urządzenie Blaupunkta wyposażone jest w kamerę, która rozpoznaje znaki rzeczywiście znajdujące się przy drodze. Istotną wadą nawigatora jest to, że po każdym zdjęciu i ponownym zamontowaniu na szybie samochodu należy ponownie odpowiednio skalibrować (ustawić) kamerę.
Klasyczne, blaszane znaki ograniczenia prędkości rozpoznawane są szybko i bezbłędnie. Komunikat o nich wyświetla się na ekranie nawigacji, czemu towarzyszy sygnał ostrzegawczy informujący o przekroczeniu dopuszczalnej prędkości.
Podsumowanie
Wszelkie elektroniczne gadżety mające wyręczać lub wspierać kierowcę mają swoje wady i zalety. Z jednej strony ułatwiają jazdę, z drugiej jednak mogą usypiać czujność prowadzącego. Wielu kierowców ma skłonność do przesadnej wiary w możliwości nowoczesnych technologii. Media często donoszą o przypadkach, kiedy ktoś wjechał autem do jeziora albo staranował jakiś budynek tylko dlatego, że nawigacja kazała mu natychmiast skręcić. W przypadku systemów automatycznego rozpoznawania znaków można obawiać się, że niektórzy przestaną w ogóle patrzeć na pobocze i będą przestrzegali tylko tych ograniczeń, o których poinformuje ich elektronika.