• Przy wysokich prędkościach i dużym ruchu, nawet najmniejszy błąd może skończyć się tragicznie
  • To, co jest niegroźne na drogach niższych kategorii, na autostradzie może się źle skończyć
  • Statystycznie autostrady i drogi ekspresowe są stosunkowo bezpieczne, ale jeśli już dochodzi na nich do wypadków, to ich konsekwencje są z reguły poważne
  • Mamy już takie jak na Zachodzie przepisy dotyczące m.in. zachowania odstępu czy tworzenia korytarza życia – tyle, że wciąż wielu kierowców o tym nie wie
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Autostrad i dróg szybkiego ruchu jest coraz więcej, a czasu na naukę jazdy po takich drogach mieliśmy już wystarczająco dużo. Mimo to kierowców popełniających błędy wciąż jest wielu. Czy robią to świadomie? Poniżej nasza lista najpoważniejszych i często popełnianych autostradowych błędów. Zapraszamy do lektury i do… rachunku sumienia. Tłumaczymy też, dlaczego błędy te są aż tak niebezpieczne.

1. Zbyt wysoka prędkość

Przecież po to buduje się autostrady i drogi szybkiego ruchu, żeby jeździć po nich szybko, więc w czym problem? Warto wiedzieć, że na polskich autostradach obowiązują limity prędkości (140 km/h dla auto o dmc do 3,5 tony) wyższe niż na takich drogach w większości innych krajów i to nie tylko w Europie! Tak, wiemy, w Niemczech wciąż jest trochę autostrad, na których ograniczeń nie ma wcale, ale…

140 km/h to za mało? Warto wyliczyć, ile przy takiej prędkości wynosi rzeczywista droga hamowania z uwzględnieniem czasu reakcji kierowcy. Foto: Auto Świat
140 km/h to za mało? Warto wyliczyć, ile przy takiej prędkości wynosi rzeczywista droga hamowania z uwzględnieniem czasu reakcji kierowcy.

140 km/h to naprawdę dużo! Przy takiej prędkości samochód w ciągu jednej sekundy pokonuje niemal 39 metrów. O tym, jak wysoka jest to prędkość, wielu kierowców przekonuje się dopiero wtedy, kiedy zachodzi konieczność gwałtownego hamowania, bo np. coś leży na pasie drogi, albo w ostatniej chwili zobaczymy przed nami korek lub wypadek. Wielu kierowców mających jako-taką orientację w dziedzinie motoryzacji wie, że droga hamowania samochodu ze 100 km/h, to w przypadku aktualnych modeli ok. 36-40 metrów. Bo przecież takie wyniki testów publikowane są w prasie czy na stronach internetowych! Tyle, że to rezultaty uzyskiwane na torze testowym, na doskonałej nawierzchni, przy testach wykonywanych nowymi autami na ledwie dotartych oponach, ale przede wszystkim są to wartości, w których nie uwzględniono czasu reakcji kierowcy. Jeśli ktoś myśli, że 140 km/h to przecież "tylko trochę" szybciej niż 100 km/h, więc i droga hamowania nie powinna się aż tak bardzo wydłużyć, może się w praktyce zdziwić – realna droga hamowania z prędkości "autostradowej" do zera to z uwzględnieniem przeciętnego czasu reakcji kierowcy nawet ponad 240 metrów! Warto mieć jednak świadomość tego, że taki wynik uzyskamy przy wciąż całkiem optymistycznych założeniach, w praktyce może być gorzej. Dlaczego? O tym przeczytacie w dalszych punktach.

Warto też pamiętać, że wraz ze wzrostem prędkości wydłuża się nie tylko droga hamowania – auto zupełnie inaczej reaguje też na jakiekolwiek próby gwałtownych manewrów.

Uwaga do kierowców lekkich dostawczaków – to, że szczególnie na pusto takie auta często potrafią się rozpędzać do prędkości nawet znacznie powyżej 140 km/h, nie znaczy, że powinny. Busy i vany na prostej bywają wprawdzie szybkie, ale opanowanie i wyhamowanie takiego pojazdu w sytuacji awaryjnej jest znacznie trudniejsze niż poradzenie sobie z osobówką. Dodatkowy problem: często na kołach takich aut zamontowane są opony np. o indeksie prędkości Q, na których nie wolno przekraczać 160 km/h.

2. Brak koncentracji, jazda bez odpowiednio częstych przerw

Jazda autostradą stwarza iluzję bezpieczeństwa – jest nudno, monotonnie, a w polskich warunkach widok ekranów dźwiękoszczelnych okalających drogę, dodatkowo usypia kierowcę. Jeśli jeszcze włączymy tempomat, rozsiądziemy się wygodnie i zatopimy w myślach, to łatwo stracić koncentrację, szczególnie jeśli podróżujemy przez wiele godzin. Łatwo nawet przysnąć, a jeśli coś wydarzy się na drodze przed nami, czas reakcji może się okazać niebezpiecznie długi. Nasza rada: obie ręce na kierownicy i regularne przerwy już przy pierwszych objawach zmęczenia lub utraty koncentracji (spóźnione reakcje, brak pełnej świadomości tego na którym odcinku drogi jesteśmy, problemy z utrzymaniem toru jazdy). Eksperci radzą, żeby przerwy robić sobie przynajmniej raz na dwie godziny jazdy, przy czym każda kolejna przerwa powinna być nieco dłuższa od poprzedniej. W czasie przerw nie siedzimy w aucie (chyba, że chcemy zrobić sobie choćby krótką drzemkę – czasem warto!), ale rozprostowujemy kości i dotleniamy się poza samochodem! Na szczęście, w dobie coraz popularniejszych aut elektrycznych, dla wielu kierowców przerwy staną się techniczną koniecznością.

3. Niedostosowanie prędkości do warunków jazdy

Nie, to nie tylko policyjna formułka domyślnie służąca wyjaśnieniu przyczyn wypadków. Dla wielu kierowców, skoro na autostradzie wolno jeździć 140 km/h, to nie wypada poruszać się wolniej, niezależnie od panujących warunków. To błąd! Pamiętacie jeszcze punkt pierwszy, dotyczący jazdy ze zbyt wysoką prędkością? To teraz wyobraźcie sobie, że w deszczu czy we mgle widoczność spada czasem do kilkudziesięciu metrów, za to drogi hamowania wydłużają się o kilkadziesiąt metrów – rzeczywista droga hamowania przy legalnej (!) prędkości może wzrosnąć do ponad 300 metrów. Możecie więc pędzić na ślepo, bez najmniejszych szans na zatrzymanie przed ewentualną przeszkodą.

Na mokrej drodze dopuszczalna prędkość to często dużo za szybko! Foto: archiwum / Auto Bild
Na mokrej drodze dopuszczalna prędkość to często dużo za szybko!

4. Niedoszacowanie prędkości przy zjazdach

Nasz mózg łatwo przyzwyczaja się do prędkości. Po kilkudziesięciu minutach jazdy z prędkością rzędu 140 km/h zaczyna nam się wydawać, że jedziemy powoli. Takie poczucie może mieć tragiczne skutki jeśli z tak wysoką prędkością spróbujemy zjechać z autostrady zjazdem, który został konstrukcyjnie przystosowany do poruszania się po nim z prędkością rzędu np. 50-70 km/h. Nasza rada: nie wierzcie we własne wyczucie prędkości, patrzcie na prędkościomierz. Ograniczenia na zjazdach z reguły mają techniczne uzasadnienie!

5. Gwałtowne manewry

Przy prędkościach autostradowych wszystko dzieje się naprawdę szybko, a w dodatku samochód może reagować inaczej niż podczas wolnej jazdy. Nerwowy ruch kierownicą, próba szybkiej zmiany pasa czy inny gwałtowny manewr, mogą spowodować utratę panowania nad samochodem. Nowoczesne systemy takie jak ESP potrafią wiele, ale nawet one nie zawsze sobie radzą z sytuacjami sprowokowanymi przez kierowców.

6. Blokowanie lewego pasa

Najbardziej denerwujące bywają autostradowe "wyścigi słoni", czyli trwające czasem wiele minut manewry wyprzedzania ciężarówki przez ciężarówkę. Na czym polega problem? Ciężarówki od lat muszą być obowiązkowo wyposażone w ogranicznik prędkości do 90 km/h. Tam gdzie się da, kierowcy starają się jechać w miarę płynnie, korzystając zwykle z tempomatu ustawionego na maksymalną prędkość. Tyle, że każdy tempomat ma pewną tolerancję, a rzeczywista prędkość ciężarówki zależy też m.in. od wysokości bieżnika opon, masy ładunku i wielu innych czynników, więc jedna ciężarówka może jechać np. 87 km/h, a druga 91 km/h. Różnica niby niewielka, ale kierowcy za wszelką cenę starają się unikać wytracania prędkości, bo później przyspieszenie o wcześniejszej prędkości podróżnej oznacza konieczność spalenia dodatkowych litrów paliwa – jeden taki manewr na autostradzie może być wart kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych! Taniej jest włączyć kierunkowskaz i nie bacząc na przekleństwa kierowców osobówek, utrzymać zadaną prędkość, nawet jeśli wymaga to ciągnącego się przez długie kilometry manewru.

”Wyścigi słoni” bywają uciążliwe dla innych uczestników ruchu Foto: Adam Mikuła / Auto Świat
”Wyścigi słoni” bywają uciążliwe dla innych uczestników ruchu

Oczywiście, problem dotyczy nie tylko kierowców ciężarówek – również wśród kierujących autami osobowymi zdarzają się tacy, którzy mają alergię na prawy pas ("nie będę jechał między TIR-ami"), albo nauczyciele-amatorzy ("jadę tyle, ile tu wolno, nikt nie ma prawa mnie wyprzedzać") – i jedni i drudzy popełniają wykroczenie, bo nawet na autostradzie, jeśli nie wyprzedzamy innych aut, powinniśmy się trzymać prawej krawędzi jezdni. To wykroczenie wyceniane jest na od 20 do 500 zł mandatu i dwa punkty karne. Jeśli ktoś w dodatku porusza się z prędkością, która utrudnia ruch innym, może i za to dostać 200 zł mandatu i kolejne dwa punkty karne.

7. Zbyt małe odstępy między autami

Przez lata polscy kierowcy jeżdżący na Zachód dziwili się, jak wysokie mogą być mandaty nie za przekroczenie prędkości, ale za "siedzenie na ogonie" poprzedzającego auta, które traktowane jest tam często jako dużo poważniejsze wykroczenie. Od 1 czerwca 2021 również w Polsce obowiązują przepisy, w myśl których kierowcy, jadąc drogą ekspresową lub autostradą, muszą zachować od poprzedzającego pojazdu odstęp nie mniejszy niż wyrażona w metrach połowa liczby określającej prędkość pojazdu w km/h – czyli np. przy 140 km/h odstęp powinien wynosić co najmniej 70 metrów. To w miarę dokładna kalka zasad obowiązujących od kilkudziesięciu lat m.in. w Niemczech, tyle że u nas wprowadzoną ją bez odpowiedniej akcji informacyjnej. Problemem jest nawet to, że nikt nie nauczył kierowców choćby tego, jak oceniać odległości między pojazdami – nieliczni tylko wiedzą, że np. słupki na autostradach i trasach szybkiego ruchu rozmieszczane są co 100 metrów i mogą służyć za punkt odniesienia. Efekt jest taki, że kierowcy jeżdżą jak jeździli i tylko raz na jakiś czas policja próbuje prowadzić pokazowe akcje dyscyplinujące. Dlaczego "aż taki" odstęp? To wcale nie tak dużo – przypomnijcie sobie, jaki dystans pokonuje w ciągu sekundy auto przy prędkości 140 km/h! Kara za zbyt mały odstęp to nawet do 500 zł!

Jazda na zderzaku Foto: Auto Świat
Jazda na zderzaku

8. Pomyłka przy zmianie biegu

Jadąc autem z manualną skrzynią biegów, np. podczas wjazdu na autostradę, przy zmianie pasa, albo przy pokonywaniu wzniesienia trzeba niekiedy zredukować bieg. To potencjalnie bardzo groźna sytuacja, szczególnie dla początkujących kierowców, którzy nie do końca opanowali technikę prowadzenia auta. Jeśli np. zamiast z "piątki" na "czwórkę" zredukują na "dwójkę", auto gwałtownie może gwałtownie przyhamować ale nie zapalą się światła "stopu" – nie dość, że taka pomyła obciąża skrzynię, to jeszcze może doprowadzić do kolizji albo utraty panowania nad autem.

9. Nieprawidłowe zachowanie w razie awarii na drodze

Na autostradach i drogach szybkiego ruchu też zdarzają się usterki lub inne sytuacje, które zmuszają nas do natychmiastowego zatrzymania samochodu, czasem z dala od MOP-u czy parkingu przy stacji benzynowej. W takiej sytuacji najważniejsze jest to, żeby zatrzymać pojazd jak najbliżej barierek po prawej stronie i opuścić auto w sposób bezpieczny – jeśli to tylko możliwe, to drzwiami po prawej stronie. Na autostradach i drogach ekspresowych za zatrzymanym na drodze autem trzeba też wystawić trójkąt ostrzegawczy (w odległości 100 metrów od pojazdu). Na czym polegają typowe, kończące się często tragicznie błędy? Kierowcom zdarza się zatrzymywać auto na środkowym pasie zieleni oddzielającym nitki drogi prowadzące w przeciwnych kierunkach, paradować, czasem wraz z rodziną po pasie autostrady czy naprawiać zatrzymane na drodze auto, albo nieść trójkąt idąc jezdnią. W takiej sytuacji o śmiertelne najechanie bardzo łatwo! Nasza rada: w razie konieczności samochodu wszyscy pasażerowie powinni jak najszybciej znaleźć się za barierkami, trójkąt ostrzegawczy niesiemy także idąc za barierkami! Warto mieć pod ręką kamizelki ostrzegawcze dla siebie i pasażerów.

Awaria na autostradzie Foto: Adam Mikuła / Onet
Awaria na autostradzie

10. Opuszczenie autostrady drzwiami w ekranach dźwiękoszczelnych

Bywa, że ktoś zatrzyma się na autostradzie, choćby "za potrzebą", a żeby załatwić swoje sprawy w spokoju, wychodzi poza autostradę korzystając z drzwi ewakuacyjnych w ekranach dźwiękoszczelnych. Problem polega na tym, że takie drzwi mają klamki tylko od strony autostrady, a od "pola" nie, żeby ktoś nie mógł wtargnąć na drogę. Powrót do samochodu może w takiej sytuacji wymagać nawet kilkunastokilometrowego spaceru! Jeśli jeszcze ktoś wychodząc zostawi w aucie telefon, kluczyki czy inne wartościowe przedmioty…

11. Cofanie, zawracanie

Trudno w to uwierzyć, ale wciąż są tacy, którzy np. na widok korka na trasie próbują zawracać lub jechać do tyłu, albo robią tak w sytuacji, kiedy miną zjazd. To śmiertelnie niebezpieczne, bo nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewa się, że po autostradzie auto może poruszać się pod prąd. To dotyczy również sytuacji, kiedy auta stoją w korku – korytarzem życia lub pasem awaryjnym mogą się poruszać np. pojazdy ratownicze!

Zawracanie i cofanie Foto: Adam Mikuła / Auto Świat
Zawracanie i cofanie

12. Zwalnianie na pasie rozbiegowym

Niestety, wielu kierowców uczyło się jazdy w czasach, kiedy autostrad u nas było jak na lekarstwo – stąd często właśnie starszym i przesadnie ostrożnym kierowcom zdarza się niemal zatrzymywać na końcu tzw. pasa rozbiegowego (pas włączania), tak jak przy wjeździe na skrzyżowanie, na którym należy ustąpić pierwszeństwa. Pas rozbiegowy nie do tego służy – mamy się na nim rozpędzić tak, żeby osiągnąć prędkość pozwalającą na płynne włączenie się do ruchu. Zatrzymanie pod koniec grozi karambolem – w ostateczności, jeśli nie uda się wcisnąć między pędzące prawym pasem autostrady auta, lepiej przejechać ciągłą linię i przez moment jechać pasem awaryjnym, niż pod koniec pasa rozbiegowego wcisnąć hamulec i doprowadzić w najlepszym razie do stłuczki, w najgorszym – do katastrofy, kiedy jadące z tyłu auta i tak wepchną hamujący samochód wprost pod np. nadjeżdżającą ciężarówkę.

13. Brak miejsca na korytarz życia

Jeśli na drodze ekspresowej robi się korek i auta stają, nigdy nie zatrzymujemy się zderzak w zderzak – już podczas zwalniania warto pomyśleć o tym, żeby dało się stworzyć korytarz życia. Uwaga! To, że na autostradzie czy drodze ekspresowej mamy pas awaryjny, to nie znaczy, że to tamtędy mają poruszać się pojazdy ratownicze – to miejsce dla pojazdów, które trzeba doraźnie usunąć z pasa drogi!

Korytarz życia Foto: archiwum / Auto Świat
Korytarz życia

Korytarz życia jest obowiązkowy, a tworzymy go zawsze między lewym a pozostałymi pasami drogi. Jeśli więc np. trasa ma dwa pasy w jednym kierunku, auta jadące lewym pasem powinny "przytulić się" do barierek po lewej stronie, a jadące prawym pasem – do pasa awaryjnego. Jeśli droga ma trzy pasy w jednym kierunku, to auta z lewego pasa muszą zjechać do lewej krawędzi, a te z pasa środkowego i skrajnego prawego – do prawej. Do przygotowania korytarza życia szykujemy się od razu, kiedy ruch zwalnia, nie czekamy do momentu, kiedy usłyszymy syreny i zobaczymy błysk niebieskich lamp.