• Do niedawna maksymalna kara brak opłaty wynosiła 50 zł. Przy wielogodzinnym postoju potencjalna kara była niewiele wyższa od standardowej opłaty, a ryzyko przyłapania było niewielkie
  • Teraz wysokość stawek opłat karnych powiązano z pensją minimalną – im bardziej pensja ta wzrośnie, tym wyższe będą kary - w 2020 roku to maksymalnie 260 zł
  • W Warszawie codziennie na niepłaceniu za parking przyłapywanych jest 1000-1500 kierowców!
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Od 7 września w warszawskiej strefie płatnego parkowania obowiązują nowe, aż pięciokrotnie wyższe od dotychczasowych, kary za nieopłacenie parkingu w strefie, gdzie jest to wymagane. Nowa stawka tzw. opłaty dodatkowej (bo z formalnego punktu widzenia to nie kara czy mandat) wynosi aż 250 złotych, zamiast obowiązujących od lat 50 złotych. Z podobnymi podwyżkami mamy też do czynienia w innych miastach w Polsce. Skąd takie zmiany?

Posłowie przegłosowali, radni mogą podwyższać

Stawki były przez lata niskie, bo na ich zmianę do niedawna nie pozwalały przepisy. W ubiegłym roku prawo zostało zmienione – wzrosły nie tylko maksymalne stawki opłaty za postój aut (w tzw. strefach śródmiejskich może to być nawet 10, 12 zł za godzinę!), a górną granicą opłaty „karnej” jest 10 proc. pensji minimalnej brutto, która w 2020 roku wynosi 2600 zł – czyli miasta i gminy , w których funkcjonują strefy płatnego parkowania mogą podwyższyć stawki do 260 zł i oczywiście chętnie korzystają z tej możliwości. Trudno się temu dziwić, bo to jedna z niewielu wprowadzonych przez ostatnie lata zmian które zamiast drenować finanse samorządów, pozwalają uzyskiwać im dodatkowe wpływy. Stawki opłat dodatkowych różnią się w poszczególnych miastach, ich wysokości, oczywiście w ramach ustawowego limitu, decydują radni. To jeden z przykładów na to, że ze wzrostu płacy minimalnej nie wszyscy powinni się cieszyć, bo to właśnie ta kwota stanowi podstawę do wyliczania wielu kar czy opłat.

Nawet 1500 gapowiczów dziennie!

Według informacji, które uzyskaliśmy z warszawskiego ratusza, liczba kierowców przyłapywanych na braku uiszczenia opłaty, na razie, mimo drakońskiej podwyżki kar, pozostała w zasadzie bez zmian. W Warszawie każdego dnia wystawianych jest między 1000 a 1500 tzw. Dokumentów Opłaty Dodatkowej – czyli wezwań do zapłacenia opłaty „karnej” wynoszącej teraz 250 zł.

W ciągu pierwszego miesiąca obowiązywania nowych stawek wystawiono łącznie 30 131 takich dokumentów, co przekłada się na nieco ponad 7,5 mln. możliwych wpływów do miejskiego budżetu. W praktyce kwota ta będzie jednak znacznie niższa. Dlaczego? Po pierwsze – część kierowców zapewne odwoła się od nałożonych kar. Po drugie, nie wszystkie opłaty uda się skutecznie ściągnąć. Po trzecie – żeby zachęcić do szybkiego opłacania kar, miasto stołeczne przewidziało „promocję” dla tych, którzy szybko się rozliczą – w przypadku uiszczenia „Opłaty Dodatkowej” w przeciągu 7 dni od wezwania, wynosi ona nie 250 a 170 zł. Warto więc się pośpieszyć.

Olbrzymi wzrost wpływów do miejskiej kasy?

Przez cały ubiegły rok wpływy do warszawskiego budżetu z tytułu kar za parkowanie „na gapę” wyniosły ok. 15 mln złotych, podczas gdy w ciągu jednego miesiąca od momentu podwyższenia stawek to już (na razie teoretycznie) 7,5 mln złotych! Na ten wzrost wpływ miało zapewne również rozszerzenie strefy płatnego parkowania oraz zastosowanie specjalnych pojazdów wyposażonych w sprzęt elektroniczny weryfikujący na podstawie zeskanowanych rejestracji i danych z parkomatów, czy kierowcy opłacili postój.

Wcześniej weryfikowaniem „bilecików” za szybami zajmowały się patrole piesze, których wydajność jest ograniczona. Przedstawiciele miasta przyznają jednak, że wcale nie liczą, że to źródło wpływów długo się utrzyma. Być może, kiedy się rozniesie, że niepłacenie przestało się opłacać, kierowców świadomie ryzykujących karę zacznie gwałtownie ubywać. 250 zł to nie przelewki!

Samochód do automatycznej kontroli opłat parkingowych Foto: Piotr Karczmarczyk / Auto Świat
Samochód do automatycznej kontroli opłat parkingowych

Dokładnie wpisz numer, bo zapłacisz!

Podczas opłacania parkingu za pośrednictwem parkomatu, kierowca jest proszony o wpisanie numeru rejestracyjnego auta. Dotychczas kierowcy często robili to niestarannie, np. myląc się, albo pomijając część rejestracji. Patrole piesze zwykle na tak źle wypisane bilety parkingowe przymykali oko, jeśli czas postoju był poprawnie opłacony. Teraz takie niedbalstwo może się okazać naprawdę kosztowne, bo część kontroli odbywa się w sposób zautomatyzowany. Po ulicach jeżdżą auta wyposażone w systemy skanujące tablice rejestracyjne – jeśli numer odczytany na aucie nie będzie się zgadzał z tym, który został wpisany za pośrednictwem parkomatu, do właściciela auta może trafić wezwanie do uiszczenia opłaty dodatkowej. Od czasu wprowadzenia tzw. e-kontroli, skuteczność wyłapywania aut zaparkowanych „na gapę” znacząco wzrosła – trzy pojazdy patrolowe są w stanie sprawdzić więcej zaparkowanych aut niż 25 patroli pieszych!