System elektronicznego poboru opłat obejmujący kamery odczytujące numery rejestracyjne przejeżdżających aut już mamy. Sprawdza się on znakomicie, jest więc regularnie rozbudowywany – sieć płatnych dróg krajowych (tzn. bramki zbierające opłaty za przejazdy tymi drogami autami powyżej 3,5 tony) rozrasta się.

Mamy też sieci miejskich kamer monitoringu, które rejestrują twarze osób w samochodach, zaś numery rejestracyjne pojazdów wiążą z kolorami ich nadwozi, dzięki czemu – jeśli ktoś przełoży tablice rejestracyjne z jednego auta do drugiego i pojawi się w niewłaściwym miejscu – może liczyć na szybką reakcję służb; systemy te, o których istnieniu dostępne są tylko szczątkowe informacje na stronach internetowych instytucji zarządzających nimi, pozwoliły już namierzyć wiele kradzionych samochodów, a ile poszukiwanych osób – nie wiadomo.

Same banalne, nieoznakowane kamery monitoringu zainstalowane na 20 skrzyżowaniach w 2016 roku pozwoliły wystawić ponad 100 tys. mandatów za przejazdy na czerwonym świetle – są tak skuteczne, że będzie ich więcej. Jednak prawdziwe śledzenie dopiero przed nami. Na sejmowym stole leży ustawa o systemie monitorowania drogowego przewozu towarów, która ma – oficjalnie – jedynie uszczelnić system podatkowy. Ministerstwo Finansów konsultuje jednak małą poprawkę do ustawy. Poprawka ta ma umożliwić stworzenie jednego supersystemu zbierającego informację o samochodach, kierowcach, wizerunkach osób poruszających się nimi, peselach, numerach NIP, adresach, numerach rejestracyjnych, kolorach aut i wielu innych informacjach.

Supersystem miałby zbierać informacje także na temat czasu i tras przejazdów wszelkich samochodów na polskich drogach. Bazą danych miałaby dysponować Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, a zbierałaby je o wszystkich kierowcach i samochodach bezterminowo. To permanentna inwigilacja – przygotujcie się!

Gdybyście naprawdę mieli coś na sumieniu, np. wozili kradzione towary albo nieopodatkowane paliwo, to taki system będzie o tyle dotkliwy, że wydłuży wasz czas przejazdu, choć oczywiście nie uniemożliwi go. Po prostu będziecie omijać drogi krajowe, jadąc „dziurami”.

A zwykli kierowcy? Cóż... być może już podczas podróży w najbliższe wakacje będzie wypadało się uśmiechnąć przy każdej bramce autostradowej, podczas mijania każdej bramownicy ViaToll czy większego skrzyżowania w mieście – oczywiście jeśli zależy Wam, by do bazy GDDKiA nie trafił Wasz skrzywiony wizerunek. Dostęp do danych będą miały liczne instytucje, być może nawet nie będą one precyzyjnie wymienione: na pewno policja, GITD, skarbówka, oczywiście służby specjalne... Samochód i prywatność? Zapomnij!

Naszym zdaniem

Do tej pory, przynajmniej oficjalnie, najpierw musiało dojść do przestępstwa, by służby zbierały informacje na temat sprawców. Teraz najpierw będą nas śledzić a potem... może i ktoś coś przeskrobie.