Akurat jeśli chodzi o używanie oświetlenia, przepisy wydają się dosyć jasne. Zastanawiająca jest w związku z tym liczba kierowców, którzy np. w czasie niewielkich opadów deszczu włączają przednie światła przeciwmgielne i tym samym sprawiają, że prowadzący samochody nadjeżdżające z przeciwka przez dłuższą chwilę jadą na oślep.
Z rosnącym niepokojem zaczynamy obserwować też inną nową modę, polegającą na niewłączaniu świateł mijania po zmroku i w czasie deszczu. Człowiek przyzwyczai się do świateł dziennych, a potem zapomina o „właściwym” oświetleniu. Groźne tym bardziej, że od kilku lat auto jadące na światłach dziennych nie musi mieć (i nie ma!) włączonych tylnych żarówek pozycyjnych – w nocy oraz podczas niepogody taki pojazd jest niemal niewidoczny.
Ale lista grzechów popełnianych w związku z oświetleniem – nie tylko do jazdy dziennej – jest znacznie dłuższa. Żeby poprawnie korzystać ze świateł, trzeba je najpierw mieć. W wielu autach o przepaleniu się którejś żarówki informują kontrolki ostrzegawcze. Jeśli w waszym samochodzie ich nie ma, co jakiś czas powinniście sami wykonać prostą kontrolę oświetlenia.
Bardzo istotną kwestią jest też poprawne ustawienie świateł mijania. Nawet nowe, ale źle wyregulowane lampy będą oślepiały kierowców jadących z przeciwka. Ważne: sprawne reflektory ksenonowe powinny poziomować się same, jednak w sytuacji, gdy położenie „zerowe” jest nieprawidłowo ustawione, to i tak będziecie świecić innym po oczach.
Kolejna ważna kwestia to stosowanie się do przepisów, jednak przy zachowaniu zdrowego rozsądku. Przykład: nawet jeśli mgła jest „przepisowo” gęsta, ale jedziecie w środku kolumny pojazdów, to światło przeciwmgielne lepiej zgasić. Kierowca jadący za wami będzie za to bardzo wdzięczny!
Naszym zdaniem
Świateł należy używać tak, żeby było bezpiecznie. Pamiętajcie też o tym, by regularnie kontrolować stan oświetlenia w aucie, oraz o tym, że ostrzeganie przed patrolem policji nie zawsze jest wskazane. W takiej sytuacji – nawet mając dobre intencje – możecie pomóc np. złodziejowi jadącemu „gorącym” samochodem. Przestępca zorientuje się i w porę zawróci...
Galeria zdjęć
Krótki dzień, mgła, jesienna szaruga: przypominamy, w jakich warunkach i w jaki sposób używać różnych świateł, żeby nie przeszkadzać innym i nie narazić się na mandat.
Kodeks drogowy stanowi, że przednie światła przeciwmgielne można włączyć tylko w warunkach zmniejszonej przejrzystości powietrza, spowodowanej mgłą i opadami oraz od zmierzchu do świtu, również w warunkach normalnej przejrzystości powietrza, ale tylko na oznaczonej drodze krętej. Zdrowy rozsądek podpowiada natomiast, żeby nie przesadzać z halogenami podczas deszczu (zwłaszcza po zmierzchu!), bo światło lamp umieszczonych nisko nad drogą bardzo dobrze odbija się od mokrego asfaltu i oślepia innych kierowców. Uwaga: wiele nowych aut wyposażono w system doświetlania zakrętów – na łukach włącza się tylko jedna lampa (to legalne!). Niedozwolone jest korzystanie z halogenów jako świateł do jazdy dziennej.
Kodeks drogowy jasno precyzuje, że tylnych świateł przeciwmgielnych można używać tylko wtedy, gdy przejrzystość powietrza spadnie poniżej 50 m, również w terenie zabudowanym. A jak to ocenić? No właśnie, dobre pytanie. W takiej sytuacji przydaje się zdrowy rozsądek, bo słupki kilometrażowe, mogące ułatwić ocenę sytuacji, nie stoją przecież wszędzie. Gdy widoczność się poprawi, należy niezwłocznie wyłączyć światło przeciwmgielne. Tak samo, jeśli np. poruszacie się w kolumnie i kierowca jadący za wami wystarczająco dobrze widzi wasze auto. Za nieprawidłowe używanie przednich lamp przeciwmgielnych grozi mandat w wysokości 100 zł, a tylnych – 200 zł. Do tego dochodzi oślepianie innych kierowców.
Światła do jazdy dziennej oszczędzają reflektory i pozwalają obniżyć spalanie (na granicy błędu pomiarowego...). Niektórzy się jednak tak do nich przyzwyczajają, że po zmierzchu i podczas deszczu zapominają o światłach mijania. Gdy dane auto ma czujnik świateł, wszystko jest OK. Jeśli nie – robi się niebezpiecznie!
Uprzejmość na drodze jest wielce wskazana. Sęk w tym, że jeden z ulubionych sygnałów kierowców jest tak naprawdę niezgodny z prawem. Włączanie świateł awaryjnych – zgodnie z przepisami – dopuszczalne jest bowiem tylko wtedy, gdy doszło do zagrożenia i (lub) awarii. Natomiast jako podziękowanie za wpuszczenie przy zmianie pasa lub po zrobieniu „marginesu” podczas wyprzedzania – już nie. Tyle teorii, ale... nawyk dziękowania awaryjnymi u nas jest tak mocno zakorzeniony, że nie mamy zamiaru z nim walczyć. Pamiętajcie jednak o tym, że na Zachodzie do dziękowania raczej używa się kierunkowskazów – wystarczy np. kilka razy na przemian włączyć prawy oraz lewy „kierunek”. Tymczasem mignięcie awaryjnymi może za granicą zostać zrozumiane opacznie.
Światła drogowe można włączać w okresie od zmierzchu do świtu, również w terenie zabudowanym. Długie trzeba jednak wyłączyć natychmiast, gdy zachodzi ryzyko oślepienia innego kierowcy. Świateł drogowych też często używa się jako środka komunikacji z innymi kierowcami. Za pojedyncze mignięcie długimi, np. w sytuacji, gdy ktoś zapomniał włączyć świateł albo zasnął na skrzyżowaniu, zapewne nikt się do was nie przyczepi, ale wtedy, gdy będziecie ostrzegali innych kierowców przed patrolem policji – już owszem (do 200 zł/ 3 pkt). A że ciężko w tym wypadku znaleźć podstawę prawną, to już inna sprawa... Gdy przepali się żarówka, np. w światłach mijania, to funkcjonariusz ma wybór: albo zatrzymać dowód, albo pouczyć. Z kolei jeśli macie chińskie ksenony, policjant powinien zabrać dowód, przynajmniej teoretycznie.