• Zawartość CEPiK-u w zakresie danych właścicieli samochodów jest udostępniana zagranicznym służbom za pośrednictwem wspólnotowej bazy danych
  • Polski kierowca przyłapany za granicą na popełnieniu wykroczenia odpowiada karnie na takiej samej zasadzie jak obywatel danego kraju
  • Na terytorium Polski egzekucja zagranicznego mandatu możliwa jest dopiero po orzeczeniu polskiego sądu, jednak sąd, co do zasady, nie bada okoliczności zdarzenia
  • Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu

Procedury egzekwowania od cudzoziemców kar za wykroczenia drogowe popełniane na terytorium UE są bardzo skuteczne. Są tak skuteczne, że… winy czy niewinny, kierowca w wielu wypadkach w praktyce nie ma prawa do obrony, a służby w różnych krajach ostentacyjnie łamią albo naginają procedury. Radzimy, jak się zachować w takich sytuacjach.

Mandat z zagranicy w obcym języku – tak ma być?

Pierwsze pismo polecone z Czech nasz czytelnik odebrał pod koniec sierpnia. Dokument napisany był po czesku, niemniej rozgarnięty człowiek jest w stanie zrozumieć, że chodzi o mandat. Według pisma samochód naszego czytelnika jechał 75 km/h w miejscu, gdzie dozwolone jest 50 km/h. Po odliczeniu dopuszczalnego błędu pomiaru 3 km/h (Czesi automatycznie przyjmują maksymalny dopuszczalny błąd pomiaru na korzyść kierowcy) wyszło przekroczenie na poziomie 22 km/h. W związku z wykroczeniem magistrat miasta Pilzno poprosił o 1200 koron czeskich płatnych w ciągu 15 dni.

"Byłem tam – pomyślał nasz czytelnik – starałem się przestrzegać limitów, ale pewnie czegoś nie upilnowałem. Nie ma o co kopii kruszyć – zapłacę". W trzynastym dniu od doręczenia pisma zrobił przelew i uznał, że to koniec sprawy. Mylił się.

Mandat z zagranicy: Czesi wzywają na przesłuchanie

Minęło kilka miesięcy – pod drzwiami naszego "pirata drogowego" pojawił się listonosz. Tym razem magistrat w Pilznie wzywa kierowcę do stawienia się w podanym terminie na przesłuchanie pod rygorem grzywny w wysokości 10 tys. koron czeskich (ok. 1800 zł). Powód: niezapłacenie mandatu w terminie. "Śledztwo" naszego czytelnika wykazało (jego znajomy Czech zadzwonił do urzędu w Pilznie), że według Czechów przelew "mandatowy" przyszedł po terminie, więc pieniądze zostały natychmiast odesłane. Co nie znaczy, że zamierzają rezygnować z kary – chcą pieniędzy, tylko więcej, a najpierw chcą sprawcę przesłuchać.

Okazało się, że… termin płatności nadesłanego mandatu to 15 dni od nadania pisma, ale nie dłużej niż 10 dni od jego odebrania. Mandat zapłacony trzy tygodnie po nadaniu pisma, ale 13 dni od odebrania jest przeterminowany! Miejmy jednak cały czas w pamięci, że pismo napisano po czesku, a to, co podkreślono, to nakaz zapłaty w terminie 15 dni (dla Polaków termin zawsze domyślnie liczy się od dnia odebrania korespondencji). Reasumując: właściciel auta przyznał się do winy, chciał zapłacić mandat w dobrej wierze, a teraz mimo wszystko grożą mu poważne konsekwencje!

Czy mandat z zagranicy musi być po polsku?

Te kwestie reguluje Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady UE 2015/413 z dnia 11 marca 2015 r. w sprawie ułatwień w zakresie transgranicznej wymiany informacji dotyczących przestępstw lub wykroczeń przeciwko bezpieczeństwu ruchu drogowego.

Mówiąc krótko: mandat z zagranicy wysłany do Polski powinien być przetłumaczony na język polski, podobnie jak pouczenie i wszystkie towarzyszące mu dokumenty. Jeśli nie jest przetłumaczony na polski, nie stanowi w istocie skutecznego wezwania do zapłaty.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

A jeśli mandat z zagranicy nie jest po polsku?

Przy założeniu, że zagraniczne służby drogowe przestrzegają prawa, pismo "mandatowe" sporządzone w języku kraju, w którym popełniono wykroczenie, nie jest w istocie mandatem, a co najwyżej zawiadomieniem o prowadzeniu postępowania "w sprawie", ale nie "przeciwko" komuś. Tak też było i tym razem. Jak to rozumieć?

Otóż to proste: podobne pisma otrzymują polscy właściciele aut od GITD, gdy ich samochód zostanie "ustrzelony" przez fotoradar. Na wstępnym etapie GITD nie wie, kto prowadził samochód, nie może więc prowadzić postępowania przeciwko konkretnej osobie. GITD jedynie informuje o wykroczeniu, prosi właściciela o wskazanie kierowcy, a dla skrócenia postępowania od razu przesyła formularz, w którym właściciel auta może się przyznać do popełnienia wykroczenia, przyjąć mandat i go opłacić.

Czeskie pismo napisane po czesku, jakie otrzymał nasz czytelnik, tak należałoby od początku traktować. Tyle, że Polak – niezależnie od zdolności lingwistycznych – nie ma obowiązku rozumieć pism urzędowych napisanych w obcych językach. Na zasadzie wzajemności Czech nie ma obowiązku rozumieć napisanych po polski pism polskiego GITD.

Gdyby więc pismo z Czech napisano po polsku albo dołączono polskie tłumaczenie, miałoby moc urzędową z wszystkimi tego konsekwencjami. A jako że było nieprzetłumaczone, najwłaściwszą odpowiedzią byłby… list polecony do magistratu w Pilznie z prośbą o wytłumaczenie w zrozumiałbym języku, o co chodzi. Ma się rozumieć, takie pismo powinno zawierać sygnaturkę albo inne dane, które łatwo pozwalają zidentyfikować sprawę. Inna opcja (na zasadzie: załatwić i mieć spokój) to zapłata mandatu, ale w terminie. Nasz czytelnik postanowił zapłacić, jednocześnie przyznając się do winy, ale… niechcący przekroczył termin płatności.

Co się stanie, jak nie zapłacisz mandatu z zagranicy?

Niezapłacony mandat z zagranicy w Polsce może być wyegzekwowany jedynie przez polski sąd, ale to formalność (reguluje to art. 611ff Kodeksu Postępowania Karnego). W skrócie: upoważniony zagraniczny organ wysyła do polskiego sądu rejonowego właściwego dla miejsca zamieszkania sprawcy komplet dokumentów, a sąd wydaje postanowienie o zasądzeniu żądanej grzywny. Na tym etapie sąd nie bada żadnych okoliczności sprawy – ani tego, czy wykroczenie rzeczywiście miało miejsce, ani czy wszystkie formalności na etapie wyjaśniania sprawy zostały dopełnione. Po prostu zasądza żądaną grzywnę na podstawie zawiadomienia zagranicznych organów, nawet jeśli – biorąc pod uwagę polskie warunki – grzywna jest bardzo wysoka. Wniosek: zagranicznych pism "mandatowych", jakie by one nie były, nie wolno lekceważyć! Wszystkie wątpliwości należy wyjaśniać na jak najwcześniejszym etapie postępowania!

Przychodzi mandat z zagranicy: co robić?

Jest kilka opcji postępowania w takich sytuacjach.

  1. Od razu zapłacić mandat, nie przekraczając podanych terminów.
  2. Zakwestionować przedstawione fakty, mając jednak w pamięci, że postępowanie toczy się w kraju, gdzie doszło do wykroczenia i na warunkach określonych w przepisach tego kraju.
  3. Jeśli pismo przychodzi w obcym języku, można poprosić o nadesłanie pisma w języku dla nas zrozumiałym – wysyłając pismo listem poleconym. Nasz list powinien być tak zaadresowany i oznaczony, aby możliwa była identyfikacja sprawy. Może być napisany po polsku. Może się zdarzyć, że zagraniczne służby "odpuszczą", uznając, że gra niewarta świeczki – ale nie musi tak być!
  4. Pisma przetłumaczone na polski należy traktować z pełną powagą, mając w pamięci, że w wielu krajach zwłoka z zapłatą mandatu oznacza podwyższenie kary.
  5. Jeśli uważamy, że zagraniczny organ nie dopełnia procedur, pisząc do nas w obcych językach, takie pismo możemy też zignorować, licząc na to, że nie dopełni procedur także przed polskim sądem. Trzeba jednak pamiętać, że nawet jeśli "upiecze się" nam w Polsce, zagraniczny mandat pozostaje mandatem – będąc w kolejnej zagranicznej podróży, możemy zostać przypadkowo zatrzymani i zidentyfikowani jako dłużnik – a wtedy albo na miejscu zapłacimy wszystko, czego żądają, albo trafimy do aresztu

Warto wiedzieć: w opracowaniu z 2019 r. Komisja Europejska stwierdziła, że procedury karania zagranicznych kierowców mają szereg niedoskonałości prowadzących do nadużyć względem kierowców i właścicieli samochodów, jednak wykorzystanie wniosków z tego opracowania pozostawiono państwom członkowskim.

Ładowanie formularza...