• Właściciel drzewa albo zarządca terenu, na którym rosło, odpowiada za nie na zasadzie winy: tylko wtedy, gdy np. chore drzewo nie zostało w porę zabezpieczone czy też usunięte
  • To poszkodowany musi zadbać o dowody winy zarządcy czy właściciela terenu
  • Wbrew pozorom zdobycie dowodów jest możliwe, ale na działanie nie mamy wiele czasu

Uszkodzenia mogą wydawać się powierzchowne, a tak naprawdę bywa różnie. Jeśli dach straci sztywność, prostowanie może się nie udać. Oczywiście, dach samochodu, tak jak inne elementy blacharskie, można wymienić. Koszty jednak są wysokie, podczas wymiany dachu trzeba wyciąć wklejone szyby, rozebrać elementy wnętrza, z których część nie nadaje się do ponownego montażu. Koszty idą w tysiące, naprawa nie zawsze się opłaca.

Zdecydowanie najlepiej, jeśli to tylko możliwe, pogięty dach wyprostować. Są fachowcy zajmujący się "artystycznym" prostowaniem powgniatanych elementów blacharskich, w tym dachu, niemniej ich usługi są bardzo drogie. Koszt naprawy liczy się zwykle w tysiącach złotych, nie w setkach.

Jeśli zatem cudze drzewo przewróci się na nasz samochód, niech to będzie choćby złamany konar, najlepiej by było, żeby koszty naprawy (albo zwrot wartości auta) wziął na siebie właściciel drzewa. Czasem jest to możliwe.

Drzewo przewrócone na samochód — najpierw zabezpiecz dowody

Od razu dzwoń na 112. Notatka służb będzie jednym z dowodów w sprawie – że w ogóle miała miejsce, że doszło do uszkodzeń samochodu. Jeśli odjedziesz i po fakcie pójdziesz na komisariat policji, by zgłosić sprawę, raczej zgłoszenie nie zostanie przyjęte. Policjanci nie mają obowiązku zająć się taką sprawą, ponieważ – jeśli nikomu nic się nie stało – nie ma mowy (w większości przypadków) o przestępstwie.

Oczywiście notatka policji wezwanej na miejsce zdarzenia nie przesądza o niczyjej winie, a tym bardziej o odpowiedzialności. Trzeba też podkreślić, że brak zgłoszenia sprawy na policję nie zamyka drogi do ubiegania się o odszkodowanie.

Kolejnym dowodem w sprawie będą zdjęcia – obfotografuj miejsce jak najdokładniej. Zrób wyraźne zbliżenia drzewa czy konaru w miejscu złamania. Jeśli konar, który spadł na samochód, jest na tyle nieduży, że możesz go zabrać, zrób to koniecznie.

Drzewo przewrócone na samochód — czy jego właściciel jest winny?

Właściciel terenu, na którym stoi drzewo, nie odpowiada za szkody przez nie spowodowane na zasadzie ryzyka, a jedynie na zasadzie winy.

Oznacza to, że aby mówić o jego odpowiedzialności, musi on być – obiektywnie rzecz biorąc – winny poprzez działanie albo zaniechanie. Typowym zaniechaniem, jeśli chodzi o drzewo, jest nieusunięcie w porę suchych konarów czy też całego drzewa, jeśli było ono chore i osłabione.

Jeśli drzewo przewróciło się, bo było spróchniałe w środku albo z różnych przyczyn osłabione – można mówić o winie właściciela. Jeśli drzewo było zdrowe i zadbane, a przewróciło się w wyniku huraganu, nie ma mowy o winie. Jeśli mocno wiało i drzewo przewróciło się na wietrze, ale jednak było chore i osłabione, też można mówić o winie i odpowiedzialności właściciela.

To, że drzewo było chore albo odłamany konar suchy, czasem widać na pierwszy rzut oka. Aby jednak ta oczywistość była dowodem w sądzie, powinien się na ten temat wypowiedzieć biegły dendrolog.

Drzewo przewrócone na samochód: zbieramy koronne dowody

Wpisz w wyszukiwarkę internetową hasło "biegły dendrolog" (dendrolog – specjalista m.in. od zdrowia drzew) oraz nazwę miejscowości lub najbliższej dużej miejscowości i dzwoń. Najlepiej wybierać takich rzeczoznawców, którzy są jednocześnie biegłymi sądowymi – jest duża szansa, że ten sam biegły, który sporządzi nam opinię, będzie jednocześnie świadkiem w sądzie – to często przesądza o sukcesie. Bywa, że już sama opinia zniechęca właściciela drzewa do oporu – po co mnożyć koszty, które go obciążą?

W każdym razie, jeśli straty są duże i zwłaszcza gdy nie mamy autocasco, warto zainwestować pieniądze (od kilkuset zł) w ekspertyzę dendrologa. Działać jednak trzeba szybko, bo przewrócone drzewo zostanie prawdopodobnie szybko usunięte i wywiezione. No, chyba że mowa dotyczy oderwanego konara, który zabezpieczyliśmy, albo po drzewie zostanie kawałek spróchniałego pnia – to też powinno wystarczyć.

Aby nie ryzykować niepotrzebnych wydatków na dendrologa, można z reguły wysłać mu zdjęcie – na jego podstawie biegły niczego nie przesądzi (nie wolno mu), ale podpowie, czy jest sens zamawiania opinii.

Przewrócone drzewo: jest opinia dendrologa, co teraz?

Prawo jest takie, że aby skutecznie domagać się od kogoś pieniędzy za zaniedbanie w postaci pozostawienia osłabionego drzewa zagrażającego zaparkowanym samochodom, trzeba nie tylko samodzielnie zgromadzić dowody na winę właściciela (to będzie wspomniana opinia dendrologiczna poparta zdjęciami drzewa przewróconego na samochód), lecz także precyzyjnie określić swoje straty. Jeśli naprawiamy auto od razu – będzie to faktura za części i usługę, jeśli nie – wycena np. sporządzona przez warsztat.

Warto upewnić się, czy właściciel terenu nie jest ubezpieczony w zakresie OC. Zgłoszenie szkody ubezpieczycielowi znacząco upraszcza procedurę, wtedy to ubezpieczyciel zadba o wycenę strat (czasem także o stwierdzenie winy ubezpieczonego – to jednak nigdy nie jest pewne). Ubezpieczyciel wypłaci pieniądze bez konieczności składania pozwu.

Jeśli nie, trzeba napisać pozew (zamówić napisanie go), wysłać do sądu, wpłacić koszty sądowe i... czekać. Warto, jeśli mamy pozytywną opinię dendrologiczną (z której wynika, że drzewo było zaniedbane, chore, osłabione), zdjęcia i udokumentowane koszty – uzyskanie odszkodowania jest jedynie kwestią czasu. Jeśli nie mamy dowodów, a zwłaszcza na to, że była jakaś wina właściciela drzewa (zarządcy drogi czy terenu), to nie warto – szkoda czasu i pieniędzy. W sądzie cywilnym przegrany pokrywa wszystkie koszty.

Czy autocasco płaci za takie szkody?

W większości przypadków dobre polisy autocasco pokrywają tego rodzaju szkody, ale tzw. tańsze opcje – niekoniecznie. Warto wiedzieć, jakie ubezpieczenie się kupuje, a przed zgłoszeniem przeczytać, jakie mamy prawa i obowiązki.

Mocno wieje? Nie parkuj pod drzewami

Zatrzymując się w czasie burzy pod drzewem, sporo ryzykujemy. Nawet zdrowe i silne drzewo może się przewrócić, mogą się połamać w wyniku wichury choćby drobniejsze jego gałęzie – one też potrafią zrobić solidną wgniotkę na dachu, porysować lakier. Za tego typu szkody – to warto zdecydowanie podkreślić – właściciel drzewa nie ponosi odpowiedzialności. A jeśli jeszcze na danym terenie rozsyłano alert RCB ostrzegający przed silnym wiatrem... wtedy sami jesteśmy sobie winni.