• Tylko przedstawicielom 44 krajów wystawia się mandaty za wykroczenia drogowe, pozostałe sprawy od razu się umarza
  • Sprawcom wypadków mającym immunitet dyplomatyczny nic nie grozi, chyba że się sami immunitetu zrzekną
  • Poszkodowany, jedynie mając wsparcie swojego państwa, może liczyć na odszkodowanie wprost od kraju sprawcy

Ogólna zasada, według której dyplomatów i ich rodziny chroni przed odpowiedzialnością za wykroczenie czy przestępstwo immunitet dyplomatyczny, jest taka sama w większości krajów świata. Immunitet przysługuje dyplomatom i ich rodzinom na mocy Konwencji Wiedeńskiej o Stosunkach Dyplomatycznych. Jednak to od postawy państwa-gospodarza zależy, na ile dyplomaci mogą sobie pozwolić i czy ponoszą za swoje czyny jakąkolwiek odpowiedzialność.

Dyplomaci i ich rodzina z immunitetem

Immunitetem na terenie Polski cieszą się dyplomaci nie mający polskiego obywatelstwa oraz ich rodziny. W wyjątkowych wypadkach również Polak (Polka) może korzystać z immunitetu dyplomatycznego na terenie Polski, gdy np. polski obywatel ożeni się lub wyjdzie za mąż za zagranicznego dyplomatę.

Immunitet mają też dzieci dyplomatów i – jak wykazuje praktyka – za kierownicą samochodów "uzbrojonych" w niebieskie tablice rejestracyjne są szczególnie niebezpieczne. W każdym razie osoba, która ma immunitet i posługuje się odpowiednią legitymacją, wydaną przez polskie MSZ, nie może być w żadnym czasie aresztowana i pociągnięta bez swojej zgody do odpowiedzialności karnej, nie ma też możliwości dochodzenia roszczeń od takiej osoby za pomocą powództwa cywilnego .

Auta dyplomatów mają OC. I co z tego?

Samochody dyplomatów mają (a przynajmniej powinny mieć – co na jedno wychodzi) ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej (OC), a zatem – gdy doprowadzą do wypadku – przynajmniej nie powinno być problemu z uzyskaniem odszkodowania. Ale i z tym różnie bywa, bo jeśli formalnie nie ma winnego wypadku czy wykroczenia (a nie ma, jeśli sprawca nie przyzna się lub nie przyjmie mandatu), to nie można mówić o odpowiedzialności ubezpieczyciela – no chyba, że weźmie ją na siebie z własnej woli na podstawie karty informacyjnej, którą policjant wypełnia obowiązkowo w przypadku zdarzenia z udziałem osoby chronionej immunitetem.

Wystarczy jednak, że ubezpieczyciel stwierdzi, że sytuacja nie jest – jego zdaniem – oczywista, by nie zapłacić. Jeśli nie wystawiono mandatu albo nie ma oświadczenia o winie sprawcy, płacić nie musi.

W przypadku zwykłych obywateli o winie przesądza prawomocny mandat karny albo wyrok sądu, czy to w sprawie karnej, czy o wykroczenie. Niestety, policja może wystawić mandat tylko dyplomatom wybranych krajów. To, że nie ma możliwości, aby wystawiony mandat wyegzekwować, to rzecz drugorzędna, bo z punktu widzenia poszkodowanych samo przesądzenie o winie wystarczy, by dostać odszkodowanie od ubezpieczyciela albo Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.

Dyplomata popełnia wykroczenie lub przestępstwo drogowe - co może policja?

Na stronach rządowych można znaleźć Listę państw, w których wystawia się mandaty za popełnione wykroczenia członkom obcych misji dyplomatycznych oraz urzędów konsularnych (lub członkom ich rodzin) i oczekuje się ich opłacenia. Państw tych jest 44. Od tego, czy sprawca wykroczenia lub przestępstwa jest dyplomatą kraju znajdującego się na liście czy spoza listy, zależy sposób postępowania: jeśli jest, na zasadach wzajemności można wystawić takiej osobie mandat i próbować go egzekwować – procedury są dość skomplikowane, ale są; jeśli nie ma – nie można.

W nie najlepszej sytuacji są funkcjonariusze, którzy muszą radzić sobie na miejscu zdarzenia z dyplomatą lub dzieckiem dyplomaty, które np. jest pijane (tzn. jego stan na to wskazuje, bo upewnić się, jeśli osoba odmawia współpracy, nie można). Oto kilka fragmentów instrukcji dla funkcjonariuszy, co robić na wypadek „starcia” z dyplomatą”.

PIjany dyplomata za kółkiem - ostrożnie z nim!

Ale uwaga: choć w ograniczonym stopniu można „ingerować” w pojazd „dyplomatołka”, to już jakakolwiek przemoc wobec osoby jest niedopuszczalna i nikt się na nią nie odważy!

Przede wszystkim przewidziano procedurę informacyjną, policjanci w pierwszej kolejności informują o zdarzeniu dyżurnych, ci kolejnych dyżurnych, aż sprawa trafia na odpowiednio wysoki szczebel i funkcjonariusz na drodze dostaje precyzyjne dyspozycje, co robić. Wybawieniem jest pojawienie się na miejscu pracowników ambasady, którzy odbiorą sprawcę i zajmą się samochodem. Cały czas obowiązuje zasada: pijanemu kierowcy z immunitetem, nawet jeśli przy okazji narozrabiał, nie może spaść włos z głowy.

Odpowiedzialność kierowców z immunitetem - tylko, jeśli się zgodzą

Jakkolwiek w przypadku obywateli 44 państw mających immunitet dyplomatyczny można wystawiać mandaty i można nawet upominać się o ich zapłacenie (często bezskutecznie), to jednak nie oznacza to automatycznej odpowiedzialności karnej. Jest możliwa, jeśli sprawca zrzeknie się immunitetu sam albo gdy zostanie pozbawiony go przez swoje państwo. Wbrew pozorom sporo ma do powiedzenia państwo-gospodarz, które może poprosić o zrzeczenie się immunitetu przez sprawcę, co jest w języku dyplomatycznym istotnym środkiem nacisku. Oczywiście wkracza polityka: im ważniejsze – z naszego punktu widzenia – państwo, tym mniejsza chęć, by wchodzić w tego typu spory. Pozostaje jednak dość istotna kwestia: co z naszym obywatelem, który ucierpiał, a nie doczekał się nawet słowa „przepraszam”, o odszkodowaniu nie wspominając? W końcu skoro państwo daje komuś przywileje, to powinno brać za toi odpowiedzialność, prawda?

Z tym państwa radzą sobie różnie np. za zabicie podczas kierowania po pijanemu nastolatki w 1997 roku w USA ambasador Gruzji zwyczajnie poszedł do więzienia – po wcześniejszym wymuszonym zrzeczeniu się immunitetu. Częściej jednak sprawy tego typu załatwia się po cichu, namawiając ambasadę lub kraj sprawcy do wypłacenia ofiarom lub ich rodzinom odpowiedniego odszkodowania, a ofiary – do „zapomnienia” w zamian o całym zdarzeniu. Niektóre państwa, np. Wielka Brytania, znane są ze skutecznego dochodzenia roszczeń w imieniu swoich obywateli.

Sposoby na piratów-dyplomatów

W wielu krajach dla zasady wystawia się mandaty wszystkim osobom z immunitetem dyplomatycznym, nawet jeśli nie ma możliwości skutecznego dochodzenia nałożonych kar, jednak dane o zaległościach i liczbach popełnionych przez poszczególne ekipy wykroczeń nie są trzymane w tajemnicy, a często nawet są publikowane w celu zawstydzania przedstawicielstw dyplomatycznych. Taką praktykę miała swojego czasu warszawska straż miejska – dopóki dysponowała fotoradarami, regularnie publikowała dane na temat wykroczeń popełnianych przez przedstawicieli dyplomatycznych poszczególnych państw. Co do natężenia zjawiska, to w niektórych przypadkach na dwie osoby przypadały trzy wykroczenia miesięcznie – każdy człowiek bez immunitetu za takie postępowanie szybko straciłby prawo jazdy. Na czoło „listy wstydu” regularnie trafiali dyplomaci USA, Rosji, Libii czy Arabii Saudyjskiej. Nie trzeba dodawać, że większość piratów drogowych uniknęło kary. Także tych, którzy – jak np. dyplomata Kuwejtu – zabił człowieka na przejściu dla pieszych.

Polscy dyplomaci też piratują

W zagranicznej prasie można też odszukać doniesienia na temat wyczynów naszych dyplomatów. I tak np. w połowie 2019 roku – (cyt. za inews.co.uk) – polscy dyplomaci w Wielkiej Brytanii mieli na koncie długi mandatowe w wysokości, uwaga, ponad 4 mln funtów (!) i byli pod tym względem na wysokim 8. miejscu wśród zagranicznych przedstawicielstw dyplomatycznych. Taki wynik oznacza, że także Polacy z immunitetem mają zagraniczne przepisy drogowe w pogardzie, choć często są to „tylko” kwestie nieprawidłowego parkowania.

Wypadek syna ambasadora Arabii Saudyjskiej - interwencja po latach

Po akcji związanej z protestem pod ambasadą Arabii Saudyjskiej w sprawie ciężko poszkodowanych w wypadku ojca i jego 9-letniej córki spowodowanym przez syna ambasadora (w trakcie postępowania prokuratorskiego zebrano dowody jego bezspornej winy, ale postępowanie umorzono z powodu immunitetu chroniącego sprawcę), polskie MSZ poinformowało, że ambasador został „wezwany na dywanik”, ma dostać notę wzywającą do zadośćuczynienia krzywdzie poszkodowanych.

Z reguły tak to się właśnie załatwia, nie czeka się jednak z interwencją przez 2 lata. Opisywany wypadek miał miejsce w 2018 roku i pewnie nikt by się za ofiarami nie ujął, ale... akurat mamy okres przedwyborczy.

Ładowanie formularza...