- Polscy kierowcy wykorzystują długi czas postępowań sądowych, odmawiając przyjęcia mandatów, aby opóźnić naliczanie punktów karnych
- Punkty karne są przypisywane do konta kierowcy dopiero po uprawomocnieniu się wyroku sądu, co może trwać nawet kilkanaście miesięcy
- W tym czasie wcześniejsze punkty mogą wygasnąć, a kierowcy mogą uczestniczyć w kursach redukujących punkty, zmniejszając ryzyko przekroczenia limitu
- Strategia ta, choć zgodna z prawem to jawne wykorzystywanie systemu do unikania odpowiedzialności
- Zachęcamy do oddawania głosów w ankiecie, która znajduje się na końcu artykułu
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Polscy kierowcy, którzy nie chcą ponosić konsekwencji swojego zachowania na drodze w postaci przekroczenia limitu 24 punktów karnych, które skutkuje odebraniem prawa jazdy, zaczęli sięgać po — trzeba przyznać — dość prosty, ale jednocześnie skuteczny i zgodny z prawem, choć bardzo czasochłonny "trik", albo sposób, który wykorzystuje — i to dosłownie — schemat działania polskiego sądownictwa.
Poznaj kontekst z AI
- Przeczytaj także: Jest nowe wykroczenie. Za przekroczenie prędkości stracisz prawo jazdy także poza miastem
Jak polscy kierowcy unikają przekroczenia 24 punktów karnych?
O tym sposobie, którego zdecydowanie nie popieramy i nie zachęcamy do jego stosowania, chyba jako jeden z pierwszych napisał serwis Bezprawnik.pl. Manewr ten polega na jednym — wykorzystaniu tego, jak działa polskie sądownictwo, a dokładnie czasu, w jakim działa. Jest nim odmowa przyjęcia mandatu i skierowanie sprawy do sądu. Ten "wybieg" pozwala na czasowe "zawieszenie" naliczania punktów, które nie sumują się do limitu. Dzięki temu rozwiązaniu kierowcy, którzy w ten sposób "obchodzą zabezpieczenia systemu", zyskują nawet kilkanaście miesięcy, zanim punkty zostaną ostatecznie przypisane do konta kierowcy.
Dlaczego punkty karne nie trafiają na "konto" kierowcy?
Podstawowym czynnikiem, który za tym stoi, jest fakt, że polski system ewidencji punktów karnych nie jest idealny. W przypadku odmowy przyjęcia mandatu punkty karne nie są od razu wpisywane do ewidencji. Trafiają do systemu jako tymczasowe i zostają przypisane dopiero po uprawomocnieniu się wyroku sądu, jeśli ten uzna winę kierowcy. Takie punkty zresztą łatwo sprawdzić w aplikacji mObywatel — wystarczy zajrzeć do odpowiedniej zakładki. Co więcej, zgodnie z prawem nawet po zaakceptowaniu mandatu istnieje możliwość jego odrzucenia — kierowca ma na to siedem dni. Przyjęcie mandatu podczas kontroli drogowej nie zamyka więc drogi do "zastosowania strategii na przeczekanie".
W praktyce oznacza to, że przez długi czas, nawet przez kilka lat (!), punkty karne mogą pozostawać zawieszone. W tym okresie nie są one brane pod uwagę przy ocenie stanu konta punktowego, co daje kierowcom szansę na uniknięcie przekroczenia limitu. Skąd tak długi czas? Sądy w Polsce są mocno przeciążone, w związku z czym większość rzeczy trwa w nich długo, albo bardzo długo. Postępowania sądowe w sprawach mandatów trwają w Polsce zazwyczaj długo. Zanim sąd wyda prawomocny wyrok, może minąć nawet kilkanaście miesięcy. W tym czasie część punktów karnych może już wygasnąć, co pozwala kierowcom uniknąć przekroczenia limitu i związanych z tym konsekwencji.
Jak wygląda strategia "na przeczekanie"?
Wspomniany wcześniej długi czas trwania postępowań sądowych w Polsce działa niestety na korzyść osób, które przekroczyły dozwoloną liczbę punktów karnych. Jeśli kierowca zdecyduje się na odmowę przyjęcia mandatu, może zyskać sporo czasu, ponieważ sprawy sądowe często trwają ponad rok. Zdarza się, że podczas tak długiego oczekiwania na finał sprawy, część punktów zdąży już wygasnąć, bo zgodnie z przepisami są one usuwane z konta po upływie dwunastu miesięcy od zapłacenia mandatu. Wszystko więc polega na "wstrzymaniu" przypisania nowych punktów karnych poprzez skierowanie sprawy na drogę sądową i jednoczesne "przedawnienie" się w tym samym czasie wcześniejszych punktów karnych.
Czas odgrywa tutaj też kolejną rolę. Kierowcy z punktami karnymi na koncie mogą wykorzystać ten okres, by wziąć udział w kursie redukującym. Taki kurs można — również zgodnie z prawem — odbyć raz na pół roku w wojewódzkim ośrodku ruchu drogowego i pozwala on zmniejszyć liczbę punktów o sześć. To takie "wyciągnięcie ręki" przez przepisy w kierunku osób, które zbliżają się do granicy 24 punktów — przekroczenie tego progu skutkuje skierowaniem na egzamin sprawdzający kwalifikacje, choć zmiany w przepisach, które mają niedługo wejść w życie nie będą już tak "łaskawe" — nie będzie już można "skasować" na kursie redukującym punktów karnych przyznanych za najbardziej niebezpieczne wykroczenia drogowe.
- Przeczytaj więcej: Tych punktów karnych już nie zredukujesz. Jest lista wykroczeń