• Oszustwa ubezpieczeniowe to prawdziwa plaga. Straty w ich wyniku ponoszą nie tylko ubezpieczyciele
  • Ofiara oszustwa może ponieść konsekwencje nie tylko finansowe, lecz także karne!
  • Wśród schematów przestępstw ubezpieczeniowych opisaliśmy prawdziwe klasyki, funkcjonujące od lat

Polski rynek ubezpieczeniowy w ciągu ostatnich lat wyraźnie się ucywilizował, ale nadal nie brakuje na nim patologii. I to niestety, z obu stron barykady – kombinują zarówno firmy ubezpieczeniowe, które nadal na różne sposoby starają się zaniżać wypłacane klientom odszkodowania, jak i klienci, którzy z kolei próbują wyciągnąć od ubezpieczycieli więcej, niż im się należy. W przypadku nieuczciwych klientów część to oczywiście poszukiwacze okazji, którzy łaszą się na pozornie łatwy zarobek przy okazji szkód, do których rzeczywiście doszło. Nie brakuje jednak i zawodowych oszustów, którzy żerują zarówno na naiwności innych ubezpieczonych, jak i na niedoskonałości systemów weryfikacji szkód, którymi dysponują towarzystwa ubezpieczeniowe.

Sposobem na ograniczenie przestępczości tego typu ma być nowa platforma wymiany informacji, uruchomiona przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Z nowego narzędzia będą mogli korzystać wszyscy ubezpieczyciele oferujący polisy komunikacyjne w Polsce. Fundusz, dysponując danymi z całego rynku, będzie w stanie typować podejrzane sprawy oraz schematy przestępcze. Ujawniając modele i trendy działań przestępczych w branży ubezpieczeń komunikacyjnych, będziemy ułatwiać zakładom ubezpieczeń i organom ścigania prowadzenie postępowań w tym zakresie – podkreślił Wojciech Bijak, dyrektor Ośrodka Informacji UFG.

Baza UFG liczy obecnie 450 mln rekordów dotyczących umów ubezpieczeniowych OC i AC oraz wypłaconych odszkodowań. Połączenie technologii i danych z całego rynku powinno doprowadzić do skutecznego ograniczenia skali zjawiska przestępczości ubezpieczeniowej w Polsce, z korzyścią zarówno dla uczciwych posiadaczy pojazdów, jak i zakładów ubezpieczeń – stwierdziła Małgorzata Ślepowrońska, członek zarządu UFG, komentując uruchomienie nowej platformy. Prace nad jej stworzeniem trwały prawie dwa lata i kosztowały 36 mln zł (projekt został dofinansowany przez Unię Europejską).

Ze statystyk wynika, że naprawdę jest z czym walczyć. Jak wskazuje raport Polskiej Izby Ubezpieczeń, w 2017 roku w Polsce wykryto przeszło 10 tys. przestępstw w ubezpieczeniach majątkowych. Niemal 8,7 tys. z nich (na łączną kwotę 137,8 mln zł wypłaconych odszkodowań) dotyczyło ubezpieczeń komunikacyjnych (OC i AC).

Niestety, na koszty powodowane przez oszustów zrzucać się muszą wszyscy uczciwi ubezpieczeni. Skuteczność przestępców wynika często z tego, że tworzą oni coraz to nowe schematy oszustw, a pokrzywdzeni nie nadążają za ich pomysłowością. To dlatego poza danymi przeznaczonymi dla ubezpieczycieli UFG udostępnił również bazę wiedzy przeznaczoną dla kierowców i właścicieli pojazdów, w której opisano najpopularniejsze triki przestępców ubezpieczeniowych.

Bardzo często jest bowiem tak, że poszkodowani nie zdają sobie sprawy z tego, że zostali oszukani – może im się wydawać, że rzeczywiście spowodowali szkodę, która tak naprawdę została przez kogoś innego podstępnie sprowokowana. W materiałach poradniczych zamieszczonych w bazie wiedzy poza schematami ubezpieczeniowych „przekrętów” znajdują się również praktyczne rady, jak uniknąć potencjalnego zagrożenia i co zrobić, jeśli okaże się, że prawdopodobnie trafiliśmy na oszustów. 

Wśród schematów przestępstw ubezpieczeniowych opisano prawdziwe klasyki, funkcjonujące od lat, takie jak np. polowanie na ofiary na rondach i skrzyżowaniach, ale też i mniej znane metody, jak np. wykorzystywanie świeżo kupionych aut do celowego powodowania szkód czy też wydłużanie okresu wynajmu auta zastępczego bądź wyłudzanie danych osobowych pod pozorem pomocy w uzyskaniu należnego odszkodowania. Więcej informacji na stronie: https://platforma.ufg.pl/portal/obywatel/bazawiedzy

Najpowszechniejsze metody wyłudzeń

Wykorzystanie polisy zbywcy pojazdu do wyłudzania odszkodowań - przy zakupie auta nabywca wraz z pojazdem przejmuje również jego polisę OC. Nawet z najtańszego auta da się w ten sposób nieuczciwie wyciągnąć konkretną kasę. Oszust kupuje pojazd, ale nie przerejestrowuje go na siebie ani nie przepisuje polisy, w dokumentach figurują dane poprzedniego właściciela. Przestępcy używają auta do wyłudzania odszkodowań, uczestnicząc w sfingowanych lub sprowokowanych kolizjach.

Po jednym lub kilku „strzałach” auto bez przerejestrowania jest sprzedawane dalej, a często znów wykorzystywane do celów przestępczych. Dzięki temu można dosyć skutecznie ukryć tożsamość sprawców wyłudzenia, bo szkody idą na konto poprzedniego właściciela samochodu. Dobra wiadomość jest taka, że jeśli ma on chociaż umowę kupna sprzedaży pojazdu, to nie powinien stracić swoich zniżek, chociaż „wyprostowanie” związanych z tym spraw może nie być łatwe. W niektórych przypadkach tłumaczyć się trzeba nie tylko przed ubezpieczycielami, lecz także przed prokuratorem, a historia ubezpieczeniowa (zapisana m.in. w rejestrze UFG) będzie obciążona przez lata! 

Jak się przed tym bronić - po sprzedaży należy bezzwłocznie powiadomić ubezpieczyciela i urząd, który dokonał rejestracji auta, o zbyciu pojazdu. W przypadku niedopełnienia tych formalności może dojść do wykorzystania istniejącej polisy nawet do wielokrotnego wyłudzenia odszkodowań. W przypadku zgłoszeń szkód z polisy pojazdu sprzedanego i związanych z nimi zapytań ze strony ubezpieczyciela należy udzielić zakładowi ubezpieczeń możliwie szczegółowych wyjaśnień na temat okoliczności sprzedaży i przekazać kopię umowy.

Wymuszenie uznania winy - sprawca ma pojazd uszkodzony podczas wcześniejszej kolizji. Zamiast jednak naprawić go na własny koszt szuka odpowiedniego „płatnika”, którego będzie mógł naciągnąć na pokrycie szkód. Typowe miejsce takich poszukiwań to np. parking przy centrum handlowym.

Pojazd rzekomego sprawcy musi mieć wcześniejsze uszkodzenia, np. rysy i wgniecenia, które można przypisać do szkód w aucie oszusta. Przestępca parkuje obok i czeka na powrót kierowcy, któremu zarzuca uszkodzenie jego auta. Przestępstwo to występuje też w wariancie z pieszym oszustem, który np. udaje, że został potrącony przez cofające się auto. 

Jak się przed tym bronić - nie jesteś pewien swojej winy? Nie podpisuj oświadczenia i nie ulegaj presji, a w razie wątpliwości wezwij policję. Możesz też wycofać swoje oświadczenie i podzielić się wątpliwościami z ubezpieczycielem, który w takiej sytuacji dokładniej zbada sprawę.

Zgłaszanie fikcyjnych szkód na osobach, m.in. urazów - czasem w wyniku kolizji może ucierpieć nie tylko blacha – rany i inne urazy odnoszą też pasażerowie pojazdów. Niekiedy jednak zgłaszane szkody budzą poważne wątpliwości. Oszuści często zgłaszają nieprawdziwe urazy, najczęściej takie, które bardzo trudno zweryfikować, np. nawracające bóle. Czasem oszuści, którzy celowo doprowadzają do kolizji, symulują też obrażenia, a nawet na wiele dni trafiają na obserwację do szpitali, zgłaszając coraz to nowe objawy.

W takiej sytuacji ofierze oszustów grożą nawet konsekwencje karne! W skrajnych przypadkach zgłaszane są nawet fikcyjne roszczenia osób, których w rzeczywistości nie było w aucie uczestniczącym w kolizji. Niekiedy dzieje się to już po przyjęciu przez ubezpieczyciela odpowiedzialności za kolizję i wypłacie odszkodowania za szkody materialne – zaczynają do niego wpływać kolejne roszczenia rzekomych poszkodowanych, którzy twierdzą, że w trakcie kolizji byli pasażerami rozbitego samochodu i doznali bolesnych urazów, które uniemożliwiają im np. pracę. 

Jak się przed tym bronić - w trakcie sporządzania na miejscu zdarzenia oświadczenia o spowodowaniu kolizji należy ustalić liczbę pasażerów pojazdu poszkodowanego i wpisać te dane w oświadczeniu. Ubezpieczyciel może dokonać oględzin pojazdów uczestniczących w kolizji, żeby sprawdzić, czy uszkodzenia korespondują z urazami rzekomych poszkodowanych. 

Wyłudzanie danych od poszkodowanych - spotkaliście się z ofertami firm, które obiecują, że w waszym imieniu „wyciągną” od ubezpieczycieli wyższe odszkodowanie? Albo że wręcz odkupią od was „szkody”? Część z takich podejrzanie atrakcyjnych propozycji to w rzeczywistości pułapki zastawiane przez oszustów. Przyszła ofiara jest proszona o przekazanie wszelkich dokumentów, pełnomocnictw i danych związanych ze szkodą, której sprawa ma dotyczyć.

Dzięki temu przestępcy uzyskują dostęp do wszystkiego, co może im się przydać m.in. do wyłudzania pożyczek i kredytów na cudzy rachunek, podpisywania umów z operatorami telefonii komórkowej, robienia zakupów na koszt naiwnego poszkodowanego, a także do wyłudzania nienależnych odszkodowań.  

Polowanie na sprawcę

Przestępstwo polega na świadomym doprowadzeniu do kolizji drogowej lub celowym zaniechaniu wykonania manewrów, które pozwoliłyby na jej uniknięcie. Osoba, która doprowadza do kolizji, robi to tak, żeby pozornie to ktoś inny był winny. Wykorzystuje np. nieuwagę, naiwność czy brak znajomości terenu, żeby celowo spowodować kolizję.

Z reguły jej przebieg dla postronnego obserwatora, a nawet dla policjanta wezwanego na miejsce zdarzenia wydaje się oczywisty, bo przecież nikt w normalnej sytuacji nie zakłada, że kolizja została sprowokowana, a zawodowi oszuści potrafią doskonale wcielić się w rolę poszkodowanych. Oświadczenie sprawcy, a czasem nawet policyjna notatka otwierają przestępcom możliwość uzyskania odszkodowania.

Oszuści zwykle wnioskują o kosztorysowe rozliczenie z reguły niewielkich szkód. Otrzymują odszkodowanie z polisy OC sprawcy, po czym po prowizorycznej naprawie uszkodzeń często znów wykorzystują auto do kolejnych wyłudzeń – tyle że z reguły już z innym kierowcą albo nawet z innym właścicielem w papierach. 

Rondo z kilkoma pasami ruchu

„Myśliwy” polujący na „jelenia” porusza się zewnętrznym pasem ronda, często jeżdżąc w kółko, i czeka na okazję. Idealna ofiara to taka, która porusza się po jego lewej stronie, czyli jedzie wewnętrznym pasem ronda – im bardziej nieostrożna, np. rozmawia w czasie jazdy przez telefon, tym lepiej. „Myśliwy” po wstępnym wytypowaniu „jelenia” jedzie za nim (na swoim pasie) z minimalnym odstępem.

W momencie, kiedy ofiara chce zjechać z ronda, czyli jadąc z pasa wewnętrznego, musi przejechać przez pas zewnętrzny, przestępca doprowadza do kolizji. Z punktu widzenia przepisów sprawa jest na pierwszy rzut oka oczywista – „myśliwy” jechał swoim pasem, „jeleń”, zmieniając pas, zajechał mu drogę i doprowadził w ten sposób do kolizji. Cała nadzieja np. w nagraniach z monitoringu miejskiego lub z kamer w innych autach, które być może zarejestrowały podejrzane zachowanie faktycznego sprawcy.  

Zmiana pasa

Celowe doprowadzenie do kolizji w trakcie zmiany pasa ruchu przebiega bardzo podobnie do sztuczki stosowanej przez oszustów na rondach. „Myśliwy” utrzymuje się w martwym polu lusterek samochodu jadącego przed nim z lewej strony i wyczekuje, kiedy „jeleń” podejmie próbę zmiany pasa ruchu, np. przed zwężeniem drogi. W momencie, kiedy wytypowana ofiara rozpoczyna manewr, sprawca nie sygnalizuje niebezpieczeństwa, np. sygnałem dźwiękowym, ani nie próbuje hamować, czasem wręcz przyspiesza – cała wina spada na kierowcę, który zmieniał pas. 

Skrzyżowanie równorzędne

Przestępcy często nie tylko czekają na błędy innych kierowców, lecz także aktywnie prowokują ich do potencjalnie ryzykownego zachowania. Jak to może wyglądać w praktyce? Kierujący samochodem naciągacz dojeżdża do skrzyżowania równorzędnego w chwili, gdy zbliża się do niego z lewej strony inny pojazd. „Myśliwy”, mimo że ma pierwszeństwo, zwalnia i udaje, że ustępuje pierwszeństwa kandydatowi na ofiarę.

Czasem wręcz z uśmiechem na ustach uprzejmym gestem zaprasza go do wjazdu na skrzyżowanie. W momencie, kiedy nieświadomy podstępu kierowca próbuje skorzystać z „uprzejmości”, oszust gwałtownie przyspiesza lub po prostu nie hamuje. Dla świadków, którzy z reguły nie widzą gestykulacji między kierowcami, a także dla osób rekonstruujących przebieg wypadku po śladach na drodze i autach, sytuacja prezentuje się jasno – winny jest ten, kto wjechał na skrzyżowanie, nie mając pierwszeństwa.

Oczywiście, sprawca wypadku w takiej sytuacji wypiera się, że zachęcał drugiego kierowcę do wjazdu na skrzyżowanie. Bez nagrania z kamery wyjaśnienie prawdziwych przyczyn takiej kolizji jest niezwykle trudne. 

Jak się bronić przez ubezpieczeniowymi naciągaczami?

Jeśli nie ma wiarygodnych świadków lub nagrań z kamer samochodowych bądź z miejskiego monitoringu, ofiara naciągaczy ma nikłe szanse na to, żeby udowodnić swoją niewinność. Zresztą w znakomitej większości przypadków nawet nie próbuje, bo sama wierzy w swoją winę. Warto być ostrożnym i czujnym. Czasem kamera za szybą auta powstrzymuje naciągaczy przed próbą sprowokowania kolizji. W razie wątpliwości warto szukać nagrań z monitoringu. 

Naszym zdaniem

Oszuści i naciągacze korzystają z nieostrożności i naiwności nieświadomych ofiar. Warto sobie uświadomić, że np. jadąc po mieście ze wzrokiem wbitym w smartfona, wprost prosimy się o to, żeby ktoś taką sytuację wykorzystał i sprowokował kolizję, w której to my zostaniemy uznani za winnych. Dopóki nikt tego w Polsce nie zabronił, dobrym rozwiązaniem może być kamera samochodowa, bo na świadków nie ma co liczyć!