• Część defektów jest klasyfikowana jako „usterki drobne”, z którymi auto może zaliczyć badanie z wynikiem pozytywnym
  • W wielu przypadkach to do diagnosty należy decyzja, czy dany defekt dyskwalifikuje auto, czy też może ono z nim uczestniczyć w ruchu
  • Samochód musi mieć ważne tablice rejestracyjne, choćby tymczasowe

Od dłuższego już czasu pojawiają się pogłoski czy wręcz przecieki o zmianach w przepisach dotyczących obowiązkowych przeglądów diagnostycznych. Choć polskie stacje kontroli pojazdów należą do najlepiej wyposażonych w Europie, jeśli nie na świecie, to i tak stan wielu aut poruszających się po naszych drogach wciąż pozostawia wiele do życzenia.

Zmiany mają doprowadzić do tego, że „sito” stanie się gęstsze, bo do niedawna przeglądy z pozytywnym wynikiem zaliczało nawet ok. 98 proc. aut, w tym oczywiście również te, które nadawały się na złom. System zmodyfikowano nieco w listopadzie ubiegłego roku, więc większość z nas miała okazję już raz zetknąć się z przeglądami „po nowemu”.

Kolejny pakiet zmian miał wejść w życie wiosną tego roku, ale na razie z części planowanych regulacji rząd się wycofał. Wygląda jednak na to, że już wkrótce czekać nas będą dodatkowe opłaty, m.in. opłata jakościowa, trafiająca do Transportowego Dozoru Technicznego, który ma nadzorować pracę stacji kontroli pojazdów, a także opłata karna za badanie po terminie. Mówi się też o wprowadzeniu nowej metodologii badania składu spalin, tak by diagności mogli wyłapywać np. auta, z których wycięto filtr cząstek stałych – teraz, jeśli silnik jest w przyzwoitej kondycji, to nawet bez DPF-u powinien zmieścić się w obowiązujących na przeglądzie widełkach, a diagności odrzucają najwyżej te auta, w przypadku których brak fabrycznego filtra jest widoczny gołym okiem. Inną, tym razem oczekiwaną przez kierowców zmianą ma być to, że w sytuacji, kiedy w dowodzie rejestracyjnym skończą się już miejsca na pieczątki z przeglądów, dokumentu nie trzeba będzie wymieniać i w razie kontroli wystarczy zaświadczenie ze stacji kontroli pojazdów.

Za przegląd techniczny płaci się teraz z góry

Najpoważniejszą zmianą wprowadzoną w ubiegłym roku jest to, że za przegląd płaci się z góry – diagnosta najpierw weźmie od nas dokumenty, wpisze podstawowe dane do systemu, pobierze opłatę, a następnie dopiero przystąpi do badania pojazdu. W razie negatywnego wyniku badania kwota nie zostanie zwrócona – dotychczas zdarzało się, że w przypadku wykrycia usterki przez diagnostę właściciel auta po prostu odjeżdżał bez płacenia.

Kolejna zmiana polega na tym, że wszystkie wykryte w aucie defekty powinny być wpisane do bazy Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. Chodzi o to, żeby kierowcy w przypadku niepowodzenia na przeglądzie nie szukali kolejnej stacji, w której diagnosta okaże się mniej spostrzegawczy – teraz informacja o tym, że auto było wcześniej badane i badania nie przeszło, pojawi się już w chwili przyjęcia pojazdu w kolejnej stacji.

Podczas badania technicznego jest też zapisywany przebieg auta – informacja ta również trafia do CEPiK-u. Badanie powinno się zaczynać od identyfikacji, tzn. sprawdzenia numerów rejestracyjnych pojazdu, VIN-u, tabliczek znamionowych i zgodności stanu faktycznego z dokumentami.

Trzy kategorie usterek

Wykryte usterki są dzielone na trzy kategorie: usterki drobne, istotne oraz zagrażające bezpieczeństwu. Usterki drobne to defekty niemające istotnego wpływu na bezpieczeństwo ruchu drogowego i ochronę środowiska; usterki istotne to te mogące naruszać bezpieczeństwo ruchu drogowego i ochronę środowiska; z kolei za usterki stwarzające zagrożenie uznaje się wszelkie defekty stanowiące bezpośrednie i natychmiastowe zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego i dla ochrony środowiska w stopniu uniemożliwiającym używanie pojazdu w ruchu drogowym, niezależnie od okoliczności.

Ta sama usterka może być przyporządkowana do więcej niż jednej grupy, np. brak żarówki w lampie czy korozja określonych elementów mogą być zarówno usterką drobną, jak i istotną, a to do diagnosty należy ocena, jak daną wadę zakwalifikować.

Uwaga! Przy okazji ostatniej modyfikacji przepisów zmieniono nieco dotychczas obowiązujący katalog usterek, np. brak adnotacji w dowodzie rejestracyjnym o haku zamontowanym w aucie jest traktowany jako usterka istotna.

Kiedy wyjedziesz na lawecie

W przypadku wykrycia usterek zakwalifikowanych jako drobne kierowca jest o nich informowany, ale auto zalicza badanie techniczne, a w dowodzie rejestracyjnym pojawia się nowa pieczątka. Jeśli usterki zostaną uznane za istotne, to właściciel samochodu ma 14 dni na ich usunięcie i ponowne zgłoszenie się do tej samej stacji kontroli pojazdów, która sprawdzi, czy naprawa była skuteczna, i naliczy tylko częściową opłatę za powtórne badanie.

Oczywiście, przegląd można też wykonać później lub w innej stacji diagnostycznej, wtedy jednak trzeba będzie wnieść pełną opłatę. Jeżeli diagnosta stwierdzi, że usterki wykryte w samochodzie zagrażają bezpieczeństwu, powinien zatrzymać dowód rejestracyjny pojazdu i odesłać go do wydziału komunikacji, który go wystawił – w takiej sytuacji auto nie ma prawa wyjechać na drogę o własnych siłach, trzeba więc wezwać lawetę.

Uwaga! Do stacji diagnostycznej samochód powinien trafić z ważnymi tablicami rejestracyjnymi – jeśli ich nie ma, należy wykupić w urzędzie tablice tymczasowe (na 30 dni za 62 zł). Teoretycznie, jeśli minie termin przeglądu, auto powinno przyjechać do stacji kontroli pojazdów na lawecie.

Kiedy jechać na przegląd?

Samochody osobowe i ciężarowe o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 t, motocykle i przyczepy o dopuszczalnej masie całkowitej nieprzekraczającej 3,5 t Pierwsze badanie techniczne przed upływem 3 lat od pierwszej rejestracji, kolejne – przed upływem 5 lat od pierwszej rejestracji i nie później niż po 2 latach od pierwszego badania. Następne badania techniczne co roku (przed upływem roku od poprzedniego badania).

Uwaga! Auta z instalacjami gazowymi, pojazdy przewożące niebezpieczne towary, taksówki osobowe, pojazdy samochodowe konstrukcyjnie przeznaczone do przewozu osób w liczbie od 5 do 9, wykorzystywane do zarobkowego transportu drogowego osób, pojazdy marki ,,SAM” (czyli zbudowane samodzielnie), pojazdy uprzywilejowane oraz pojazdy używane do nauki jazdy lub egzaminu państwowego muszą być badane raz do roku.

Motorowery, ciągniki rolnicze, przyczepy rolnicze Pierwsze badanie po 3 latach od pierwszej rejestracji, kolejne – przed upływem dwóch lat od poprzedniego. Uwaga! Wiele motorowerów ma wpisaną w dowodzie rejestracyjnym adnotację, że nie podlegają okresowym badaniom technicznym. Niestety, ta adnotacja nie jest już ważna, zmieniły się przepisy i nawet z takim wpisem w dokumentach pojazd podlega obowiązkowi wykonywania przeglądów. Auta zabytkowe oraz przyczepy lekkie Nie podlegają badaniom technicznym, chyba że zostaną na nie skierowane.

Gdzie jechać na przegląd?

Od wielu już lat w kwestii przeglądów nie ma rejonizacji – możemy więc bez żadnych problemów wykonać np. w Poznaniu badanie auta zarejestrowanego w Warszawie lub w Białymstoku. Ale uwaga! Nie wszystkie stacje kontroli pojazdów oferują komplet badań – SKP dzielą się na stacje okręgowe i podstawowe, które wykonują tylko wybrane rodzaje badań w określonych typach pojazdów.

Zanim pojedziecie do konkretnej podstawowej SKP, powinniście się upewnić, czy oferuje ona interesujące was badanie. Zakres uprawnień stacji jest zakodowany na jej szyldzie oraz pieczątce. Duże litery kodu oznaczają typy pojazdów, które mogą być badane w danej stacji (np. „A” – motocykle i motorowery, „B” – samochody osobowe, „C” – ciężarówki), z kolei małe litery oznaczają rodzaj badań, do których wykonywania jest upoważniona ta stacja, np. „c” – badania pojazdów przystosowanych do zasilania gazem, „e” – pojazdów skierowanych na badania techniczne przez organ kontroli ruchu drogowego.

Ile to kosztuje?

Foto: Auto Świat

Ceny we wszystkich stacjach diagnostycznych są takie same, bo ich wysokość regulują przepisy. Wysokość opłat nie zmieniła się od kilkunastu lat. Już wkrótce stawki mają nieco wzrosnąć, ale diagności na tym nie skorzystają – do ceny przeglądu będzie doliczana kilkuzłotowa tzw. opłata jakościowa, która ma trafiać na konto Transportowego Dozoru Technicznego, czyli instytucji nadzorującej od niedawna stacje kontroli pojazdów. Dodatkowo mają też być doliczane opłaty za wykonanie badania po terminie.

Przegląd powypadkowy

Jeśli auto uczestniczyło w wypadku lub kolizji, w wyniku której mogły zostać uszkodzone np. elementy nośne lub podzespoły mające wpływ na bezpieczeństwo jazdy, to powinno ono być poddane dodatkowemu badaniu po kolizji drogowej, które kosztuje 94 zł. W praktyce do stacji diagnostycznych trafiają w takich sytuacjach auta, których dowody rejestracyjne zatrzymała policja na miejscu zdarzenia. Badanie powypadkowe nie przedłuża terminu przeglądu okresowego!

Jeśli auto jest wyposażone w instalację gazową, to diagnosta wykonujący badanie powypadkowe powinien zażądać przedstawienia zaświadczenia z TDT (Transportowego Dozoru Technicznego) o przeprowadzonym tzw. badaniu doraźnym i jego pozytywnym wyniku. Dobra wiadomość: jeśli szkoda jest likwidowana z OC sprawcy lub z AC, to koszt dodatkowego przeglądu zostaje doliczony do odszkodowania, ale ubezpieczyciel z reguły wymaga przedstawienia zaświadczenia z takiego badania.

Przegląd auta z instalacją gazową

Nawet jeśli mamy nowe auto, to po zamontowaniu w nim instalacji gazowej raz w roku trzeba się zgłaszać na przeglądy. Badanie auta z instalacją jest droższe (162 zł zamiast 99 zł), a poza dowodem rejestracyjnym trzeba w stacji przedstawić również świadectwo legalizacji sposobu montażu instalacji gazowej (dotyczy pojazdów, w których została ona zamontowana po 20.04.2001 r.) oraz ważne świadectwo legalizacji zbiornika gazowego. W praktyce diagnosta z reguły sprawdza, czy instalacja jest „wbita w dowód” i czy zbiornik nie ma przekroczonego terminu ważności. Jeżeli diagnosta ma wątpliwości co do stanu zbiornika, to nawet jeśli jego homologacja jest jeszcze ważna (z reguły 10 lat od daty produkcji, a nie od daty montażu!), może zażądać wykonania doraźnego badania w placówce upoważnionej przez TDT.

Naszym zdaniem

Diagności coraz rzadziej przymykają oko na usterki aut, bo sami też są coraz dokładniej kontrolowani. I dobrze, bo przez wiele lat badania aut w wielu SKP były wręcz kpiną.