Tegoroczna zima zrobiła się dość śnieżna w całej Europie, więc amatorzy nart i desek naprawdę mogą powybrzydzać w kwestii wyboru miejsca docelowego. Niezależnie jednak od tego, czy padnie na Polskę, czy któryś z „narciarskich” krajów UE, do wyjazdu powinniście się solidnie przygotować. I nie chodzi tu tylko o sprawdzenie – choćby pobieżne – stanu technicznego samochodu, lecz także o poprawne umieszczenie sprzętu (w kabinie, w bagażniku, na dachu?) i zaznajomienie się z przepisami drogowymi za granicą. Lista obowiązkowego wyposażenia auta w niejednym kraju potrafi być zaskakująco długa, a egzekwująca ewentualne braki policja – bezwzględna w chwili nakładania mandatu (od kilkunastu do nawet kilkuset euro!).

Zaczynamy od samochodu. Bez opon zimowych lub całorocznych raczej się nie obejdzie, bo nawet jeśli w wybranym kraju docelowym nie trzeba ich mieć, to z reguły tylko wówczas, gdy droga nie jest zaśnieżona (np. Niemcy, Szwajcaria, Francja). Gdy spadnie śnieg, a wy zostaniecie złapani na oponach letnich lub zimówkach o zbyt niskim profilu (minimum to z reguły 3,5-4 mm; patrz tabela), to i tak dostaniecie mandat.

Największy wybór opon zimowych w najlepszych cenach - sprawdź nasze propozycje!

Kolejna kwestia to sprawdzenie stanu kluczowych płynów eksploatacyjnych oraz oświetlenia zewnętrznego. Nie raz było już tak, że za granicą drogówka przepuszcza „swojego”, ale z miejsca zatrzymuje auto na obcych blachach, w którym doszło np. do przepalenia żarówki w światłach mijania. Ogólnie możecie przyjąć, że w wielu krajach policja znacznie surowiej traktuje przyjezdnych niż autochtonów.

Sposób przewożenia sprzętu narciarskiego w głównej mierze zależy od tego, jak dużym samochodem dysponujecie i ile osób zabieracie z sobą w podróż. W ocenie wielu kierowców zimowy ekwipunek najwygodniej przewozi się w bagażniku lub w kabinie, ewentualnie – przy wykorzystaniu tzw. rękawa między oparciami tylnych foteli, pozwalającego zapakować długie przedmioty bez konieczności składania tych oparć.

Uwaga: według jednego z mitów w niektórych krajach policja wlepia mandaty za przewożenie nart lub desek w kabinie. Tymczasem to nie do końca prawda – mandat, owszem, można dostać, ale tylko wtedy, gdy sprzęt będzie się luźno przemieszczał po kokpicie, stwarzając tym samym zagrożenie dla pasażerów i kierowcy.

Właściciele mniejszych pojazdów albo ci podróżujący z kompletem pasażerów z reguły muszą skorzystać z bagażnika dachowego. Zasadniczo wyróżniamy dwa typy: zwykłe uchwyty do nart/desek i plastikowe boksy (tzw. trumny). Te pierwsze są, rzecz jasna, o wiele tańsze, ale nie chronią przed warunkami atmosferycznymi, co gorsza – sprzęt bywa łatwym łupem dla złodziei.

Boksy występują w różnych typach oraz rozmiarach, ale niezależnie od wersji mają jedną niebagatelną zaletę: pozwalają powiększyć przestrzeń ładunkową. Z reguły oprócz sprzętu zmieszczą się w nich też np. buty i część ubrań. Uwaga: boksu nie wolno przeładować – dane podają zarówno producenci bagażników, jak i samochodów (maks. obciążenie dachu). Montaż każdego osprzętu oznacza wyższy hałas przy większych prędkościach i podwyższone zużycie paliwa. Założenie dużej i ciężkiej „trumny” może nawet pogorszyć własności jezdne samochodu (np. podatność na boczny wiatr).

Największy wybór bagażników dachowych w najlepszych cenach - sprawdź nasze propozycje!

Przed wyruszeniem w podróż zapoznajcie się z mniej typowymi przepisami o ruchu drogowym, i to nie tylko w kraju docelowym, lecz także w tych, przez które będziecie przejeżdżać. I tak np. w Niemczech surowo jest egzekwowany nakaz utworzenia tzw. uliczki ratunkowej w przypadku korka na autostradzie, a we Francji każda osoba (w tym pasażerowie!) opuszczająca samochód zatrzymany z powodu awarii lub kolizji musi mieć na sobie kamizelkę odblaskową. Pamiętajcie też o tym, że po wielu odcinkach górskich dróg zimą w trakcie opadów śniegu wolno poruszać się wyłącznie z łańcuchami. Żeby uniknąć kłopotów związanych z ich zakładaniem, zalecamy przećwiczyć operację przynajmniej raz „na sucho”, jeszcze przed wyjechaniem z domu.

Jak przewozić sprzęt narciarski?

Za porządny zestaw belek i uchwytów 
zapłacicie co najmniej 400 zł. Foto: archiwum / Auto Świat
Za porządny zestaw belek i uchwytów zapłacicie co najmniej 400 zł.

Jakkolwiek banalnie to zabrzmi: tak, żeby było bezpiecznie. I – przy okazji – wygodnie. Ogólnie rzecz biorąc, możliwości są trzy: w kabinie, w bagażniku i na dachu. Przewożenie sprzętu we wnętrzu jest stosunkowo proste, ale musicie pamiętać o tym, że ekwipunek musi być tak zamocowany, żeby nie stwarzał zagrożenia, np. podczas ostrego hamowania. Zagraniczna policja potrafi się do takich „detali” przyczepić.

Uwaga: warto się zaopatrzyć w solidne pokrowce, bo zaśnieżony sprzęt po całodziennej jeździe może brzydko poplamić tapicerkę. Głównie właściciele dużych samochodów zmieszczą sprzęt w bagażniku – bardzo wygodnym rozwiązaniem jest tzw. rękaw, pozwalający przewieźć narty (ale już nie deski!) bez składania oparcia tylnej kanapy.

Wielu kierowców decyduje się na bagażnik dachowy – tu wybór opcji jest ogromny: od prostych uchwytów magnetycznych (zakładamy tylko na dokładnie oczyszczony lakier!) przez belki aż po plastikowe boksy, pozwalające przewieźć ekwipunek (w tym często też np. buty i kaski) bez narażania go na działanie czynników atmosferycznych.

Kontrola drogowa - policja za granicą

To fenomen, ale polscy kierowcy za granicą łagodnieją i nagle zaczynają przestrzegać przepisów, w tym nawet ograniczeń prędkości. Niestety, nie dotyczy to każdego, a zdarzają się i tacy, którzy próbują z zagranicznymi mundurowymi „prowadzić negocjacje”.

To błąd, bo coś, co jeszcze może niekiedy udać się w Polsce (choć i tak stanowczo odradzamy!), za granicą będzie surowo karane. Dyskutować należy tylko wtedy, gdy ewidentnie zostaliście skrzywdzeni! Uwaga: w Szwajcarii za przekroczenie prędkości 11-15 km/h w terenie zabudowanym zapłacicie ponad 1000 zł. Jeśli jechaliście szybciej, możecie nawet trafić do aresztu.

Łańcuchy: kiedy trzeba, kiedy można?

W większości krajów UE, w tym w Polsce, łańcuchy przeciwśniegowe można zakładać tylko w tzw. warunkach zimowych, czyli wtedy, gdy nawierzchnia jest całkowicie pokryta śniegiem lub lodem. Gdzieniegdzie (np. Niemcy) dodatkowo obowiązuje w takiej sytuacji ograniczenie maksymalnej prędkości (do 50 km/h). W górach (też i w polskich!) często traficie na odcinki dróg objęte nakazem stosowania łańcuchów podczas opadów śniegu – z reguły oznaczone charakterystyczną niebieską tablicą.

Uwaga: zakładanie łańcuchów najlepiej choć raz przećwiczyć „na sucho” jeszcze przed wyjechaniem z domu. Większość krajów (Słowacja, Niemcy) zakazuje używania opon kolcowanych – dozwolone są za to we Francji.

Łańcuchy śniegowe do każdego auta, największy wybór produktów w najniższych cenach - sprawdź, nasze propozycje!

Zima to wyzwanie dla kierowcy i pojazdu

Nie chcę przynudzać ani mielić utartych frazesów, ale zimowy wyjazd należy skrupulatnie przygotować. Dotyczy to nie tylko samego pojazdu (ogumienie, płyny, oświetlenie!), lecz także kierowcy. Przede wszystkim warto sprawdzić, jakiego wyposażenia może się domagać zagraniczna policja w przypadku kontroli drogowej.

Gdy traficie na wyjątkowo upartego funkcjonariusza, to zapewne mandatu za brak zapasowego zestawu żarówek i (lub) wymaganej liczby kamizelek odblaskowych nie unikniecie. Przed wyjazdem przećwiczcie zakładanie łańcuchów, bo brak wprawy może w warunkach bojowych (noc, śnieg, mróz) spowodować duży i niepotrzebny stres. A podczas urlopu chodzi przecież głównie o to, żeby w końcu wypocząć...