Fatalne, i zazwyczaj nieprzewidywalne zdarzenie, potrafi zepsuć urlop. Co gorsza, wypadek, kolizja czy choćby awaria samochodu za granicą potrafi ciągnąć się za nami jeszcze przez długiczas – to problem z zepsutym autem, z ubezpieczycielami, czasem z policją. Ponieważ za granicą jesteśmy z reguły nieco bezradni – nie znamy miejscowych realiów, często języka, nie mamy zaprzyjaźnionego warsztatu, warto z góry zabezpieczyć się i wiedzieć, gdzie można zgłosić się po pomoc.

W przypadku usterki samochodu idealne jest posiadanie ubezpieczenia assistance. Często za niewielką dopłatą lub wręcz gratis otrzymujemy taką polisę wraz z nowym autem lub jako dodatek do ubezpieczenia AC. Ważne tylko, czy obowiązuje za granicą i w jakim zakresie – z tym bywa różnie. Gorzej mają właściciele starszych aut. W ich przypadku takie ubezpieczenie kosztuje, i to zwykle niemało. Jeśli go nie mamy i samochód zepsuje się w obcym kraju, nie ma innej rady, jak skorzystać z pomocy drogowej pierwszego z brzegu warsztatu, chyba że znamy dobrze język obcy – wtedy łatwiej znajdziemy odpowiedni serwis, pytając ludzi, taksówkarzy bądź korzystając z prasy lokalnej sprzedawanej na stacjach benzynowych.

Gdy mamy mało pieniędzy, możemy poszukać pomocy na szrotach, gdzie można kupić używane części (standard obsługi jest tam o wiele lepszy niż w podobnych miejscach w Polsce). Największe koszty mogą jednak wiązać się z leczeniem. Wyjazd bez zaświadczenia uprawniającego do bezpłatnej pomocy jest nierozsądny. Odpowiedni dokument obowiązujący w krajach UE i EFTA można dostać za darmo (kartę EKUZ – patrz ramka). Trzeba tylko mieć dużo czasu i cierpliwości oraz pamiętać, że karta daje nam tylko takie uprawnienia do bezpłatnej pomocy medycznej, jaką mają obywatele danego kraju. Jeśli w tym państwie jakieś usługi medyczne są dla obywateli płatne, my też będziemy musieli za nie zapłacić.

Wypadek za granicą: Czyli, zagraniczna katastrofa Foto: Auto Świat
Wypadek za granicą: Czyli, zagraniczna katastrofa

Dlatego też warto mieć polisę komercyjną – niekoniecznie nawet na najwyższą możliwą kwotę, przy czym trzeba koniecznie kupić polisę bez wyłączeń, które mogą być w naszym przypadku decydujące. Jeżeli zamierzamy uprawiać sporty ekstremalne, ubezpieczenie powinno pokrywać takie ryzyko. Ważne, aby obejmowało też koszty akcji ratunkowej. Przeczytajmy dokładnie ogólne warunki ubezpieczenia, aby wiedzieć, co nam się należy (i co mówić operatorowi, gdy będziemy prosić o pomoc) oraz jak tę pomoc uzyskać. Numery polis, telefonów assistance i wszelkich ubezpieczycieli dobrze mieć pod ręką.

W niektórych krajach na doraźną bezpłatną pomoc medyczną można liczyć, nawet jeśli nie mamy żadnej polisy. Gwarantują to dwustronne umowy międzynarodowe.Jeśli jesteśmy uczestnikami drobnej stłuczki, będąc za granicą – tak samo jak w Polsce – nie musimy wzywać policji. Wystarczy spisać odpowiednie oświadczenie, dobrze mieć obok wersji polskiej także wersję anglojęzyczną. Po odszkodowanie od zagranicznego ubezpieczyciela można ubiegać się w Polsce tak samo skutecznie jak za granicą i nie trzeba w tym celu tracić czasu podczas wakacji (patrz ramka). Pamiętajmy, aby obok numerów polis mieć pod ręką także numer do polskiego konsulatu w danym kraju. Jeśli przekraczając granicę, dostajemy SMS-y z takimi danymi, nie kasujmy ich. Mogą się przydać. Ważne też, aby mieć gdzieś schowany zapasowy komplet kluczyków. Jeśli nawet będzie on zamknięty w samochodzie, można się do niego dostać (wszędzie znajdziemy fachowców od takich zadań). Jeżeli zaś zgubimy kluczyki lub zostaną one skradzione wraz z torbą, a nie będziemy mieli zapasowych – wtedy dopiero zaczną się poważne kłopoty!

strona 2

(Płatne) leczenie za granicą - Jeśli po wypadku za granicą będziemy potrzebować pomocy medycznej, służby, jakie pojawią się na miejscu, nie będą nas o nic pytać, tylko zostaniemy zabrani do szpitala, gdzie lekarze udzielą nam pomocy. W niektórych krajach pierwszą pomoc, niezależnie od posiadanych ubezpieczeń, dostaniemy za darmo na podstawie umów międzypaństwowych. W wielu krajach jednak zostaniemy zapytani o numer polisy ubezpieczeniowej. W krajach należących do UE należy nam się bezpłatna pomoc medyczna w nagłych wypadkach na zasadach takich samych, jakie obowiązują mieszkańców danego kraju. Problem w tym, że musimy mieć ważną kartę EKUZ (Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego). Tę wydaje Narodowy Fundusz Zdrowia. Karta jest, niestety, ważna najwyżej 2 miesiące. Aby ją otrzymać, za każdym razem musimy odstać swoje w długiej kolejce, wypełniać formularze itp.

Jeśli jesteśmy ubezpieczeni w ZUS, a nie mamy karty EKUZ, w razie kłopotów zdrowotnych za granicą należy skontaktować się ze swoim oddziałem NFZ i poprosić o przesłanie do szpitala informacji o ubezpieczeniu. Może się jednak zdarzyć, żebędziemy musieli pokryć koszty leczenia z własnej kieszeni. Poniesione wydatki będziemy mogli odzyskać po powrocie do kraju. Aby otrzymać zwrot pieniędzy, trzeba: po pierwsze, mieć rachunki imienne za leczenia, po drugie, być ubezpieczonym, a po trzecie, złożyć wniosek i czekać. Oczekiwanie może się jednak przedłużyć do... wielu miesięcy.

Uwaga! NFZ zwraca tylko i wyłącznie koszty świadczeń niezbędnych z medycznego punktu widzenia i tylko te, za które zapłaciliśmy. Trzeba więc z własnej kieszeni wyłożyć często równowartość kilkudziesięciu tys. zł. Ubezpieczenie komercyjne, jeśli będzie dobre, zabezpieczy nas przed koniecznością korzystania ze świadczeń NFZ-u, do których dostęp jest niezwykleutrudniony. Nie trzeba stać w dużych kolejkach, a koszty nie są wcale wysokie. Warto!

Wypadek za granicą: Czyli, zagraniczna katastrofa Foto: Auto Świat
Wypadek za granicą: Czyli, zagraniczna katastrofa

Wspólne oświadczenie szkody - Druk takiego oświadczenia dostaniemy w inspektoratach większości ubezpieczycieli, możemy też ściągnąć go z internetu (np. ze strony PBUK) i wydrukować. Jak łatwo zauważyć, na oświadczeniu nie ma miejsca na wskazanie, który z uczestników kolizji uznaje się za winnego, choć jest pole na wpisanie uwag zarówno jednej, jak i drugiej strony.

Aby poszkodowany mógł ubiegać się o odszkodowanie, wystarczy, jeśli dokładnie opiszemy sytuację i kierunki ruchu pojazdów oraz zrobimy szkic. Mając jeden z dwóch egzemplarzy druku (oczywiście, możemy wypełnić jeden egzemplarz – jeśli jedna ze stron i tak wie, że jest winna, nie potrzebuje go), zgłaszamy się do ubezpieczyciela, który sprawdza, czy wina sprawcy istotnie jest przesądzona, i likwiduje szkodę. Uwaga! Taki druk jest lepszy niż zwykła kartka papieru, gdyż zawiera wszystkie niezbędne dla ubezpieczyciela informacje. Wypełniając go, możemy być spokojni, że o niczym nie zapomnieliśmy. Druk wspólnego oświadczenia może być (i powinien) stosowany także w Polsce. A jeśli go nie mamy? Można posłużyć się zwykłą kartką, ale ważne jest, aby niczego na niej nie zabrakło: musi być numer prawa jazdy sprawcy i ofiary zdarzenia, daty wydania dokumentów, daty ważności, adresy zamieszkania i numery dowodów tożsamości (może być paszport) oraz dane pojazdów biorących udział w kolizji.

Kolizja za granicą – co należy robić – krok po kroku

1. Zanotuj: numer rejestracyjny i markę auta sprawcy, numer jego policy OC oraz nazwę ubezpieczyciela.

2. Upewnij się i zanotuj, jaki jest kraj rejestracji samochodu, z którym miałeś kolizję.3. Spiszcie wspólne oświadczenie o zdarzeniu drogowym (najlepiej na gotowym druku, może być w języku angielskim).4. Alternatywnie – zamiast spisywać oświadczenie – możesz wezwać policję. Nie jest to jednak niezbędne do uzyskania odszkodowania.5. Szkodę możesz zgłosić do oddziału ubezpieczyciela jeszcze w kraju, gdzie doszło do kolizji, lub po powrocie do Polski do reprezentanta do spraw roszczeń ubezpieczyciela sprawcy w Polsce. Dane adresowe reprezentanta znajdziesz na polskiej stronie internetowej PBUK (Polskie Biuro Ubezpieczycieli Komunikacyjnych).6. Jeżeli miałeś kolizję za granicą z autem zarejestrowanym w Polsce, postępujesz tak samo, jakby kolizja wydarzyła się w Polsce. Spisujecie z drugim uczestnikiem swoje dane, wypełniacie wspólne oświadczenie o szkodzie, a po powrocie do Polski poszkodowany zgłasza się do ubezpieczyciela sprawcy po odszkodowanie.7. Pamiętaj, aby gromadzić imienne rachunki za wszelkie usługi, jakie były niezbędne do kontynuowania podróży lub „sprzątania” po szkodzie – np. za holowanie samochodu.