Jeszcze daleko do tegorocznego szczytu popytu na czynnik do klimatyzacji, a ceny chłodziwa R134a już eksplodują! Wszystkiemu są winne przepisy unijne, które miały ograniczyć stosowanie szkodliwych gazów. Jak na razie efekty są takie, że korzystają przemytnicy i oszuści
Obsługa klimatyzacji drogo jak nigdy, a będzie jeszcze drożej!Źródło: Auto Świat
Nieuczciwi sprzedawcy napełniają butle mieszaninami gazów o bliżej nieokreślonym składzie i właściwościach. Podejrzanie tanie oferty są obarczone olbrzymim ryzykiem
Unia Europejska wprowadza kontyngenty ilościowe ograniczające dostępność chłodziwa R134a
Rozpiętość cen czynnika jest olbrzymia: w dużych hurtowniach 12- lub 13-kilogramowa butla kosztuje od 1800 do 2400 zł
Mechanicy, którzy postanowili uzupełnić zapasy chłodziwa przed sezonem, mogli przeżyć prawdziwy szok. W największej sieci hurtowni motoryzacyjnych, w której zaopatruje się znaczna część serwisów, standardowa, 12-kilogramowa butla czynnika R134a kosztuje teraz ok. 2400 zł. W ubiegłym sezonie można ją było bez problemów kupić za niespełna 400--500 zł! Podkreślmy: nie chodzi tu o od samego początku ekstremalnie drogi tzw. nowy czynnik R1234yf, stosowany w najnowszych modelach aut, lecz o zwykły, uchodzący dotychczas za tani gaz, którym są napełnione klimatyzacje w milionach aut jeżdżących po europejskich drogach!
Drożej przez Unię
Skąd ta gigantyczna podwyżka? Tym razem winna jest przede wszystkim Unia Europejska. Najpopularniejsze obecnie chłodziwo zostało uznane za szkodliwe dla środowiska i w związku z tym wprowadzono przepisy ograniczające jego podaż. Tak zwane F-gazy objęto kontyngentami ilościowymi, jeszcze w tym roku import czynnika R134a ma być zmniejszony aż o 37 proc. Ubiegłoroczne ograniczenia obrotu o zaledwie 7 proc. już doprowadziły do olbrzymich podwyżek, tymczasem do 2030 roku import tego chłodziwa ma zostać zmniejszony o niemal 80 proc.!
Klimatyzacja może działać również po napełnieniu innymi gazami. Trudno tylko powiedzieć, jak długo.Źródło: Auto Świat
Warto przy tym zauważyć, że popyt na ten czynnik wcale nie spada, ale wręcz z roku na rok wzrasta! Wynika to z tego, że auta, w których był on stosowany przez lata, robią się coraz starsze, ich klimatyzacje coraz częściej wymagają interwencji mechaników i uzupełnienia czynnika. Dodatkowo część właścicieli nowych samochodów, które wyjechały z fabryk z klimatyzacjami z nowym czynnikiem R1234yf, przy pierwszej okazji chce go wymienić właśnie na chłodziwo R134a. Dlaczego?
Bo lansowane przez lobbystów nowe chłodziwo, reklamowane jako ekologiczna alternatywa, jest jeszcze droższe, a w dodatku wciąż są poważne wątpliwości co do jego bezpieczeństwa. Czynnik R1234yf kosztuje nawet aż 3600 zł za 5 kg, jest palny, a podczas spalania powstają z niego ekstremalnie toksyczne i żrące opary. Rujnuje właścicieli, może być śmiertelnie niebezpieczne dla pasażerów samochodu i dla strażaków, ale za to... nie przyczynia się aż tak bardzo do powstawania efektu cieplarnianego, jak dotychczas używane czynniki.
Na rynku nie ma alternetywy dla czynnika R134a
Najgorsze jest jednak to, że tak naprawdę dla R134a nie ma na rynku żadnej sensownej alternatywy. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ograniczenia w obrocie tym czynnikiem mają zmusić do korzystania z jeszcze droższego i rzekomo bardziej ekologicznego czynnika R1234yf. O ile jednak w klimatyzacji na nowy czynnik (po dokładnym oczyszczeniu układu i wymianie filtra-osuszacza) można zastosować chłodziwo R134a, o tyle taka zmiana w drugą stronę, czyli nowy czynnik w starej klimatyzacji to bardzo niebezpieczny eksperyment. Dlaczego? Bo nowy czynnik jest łatwopalny, a tego przecież konstruktorzy starych układów nie przewidzieli! Wygląda na to, że unijni urzędnicy chcą nas postawić przed wyborem: kup nowe auto albo poć się w starym...
Chłodziwo do klimatyzacji jak papierosy i narkotyki
U naszych zachodnich sąsiadów już ubiegłoroczny, niewielki przecież, spadek podaży chłodziwa spowodował przestoje w wielu warsztatach, bo w hurtowniach po prostu zabrakło czynnika. Nasi mechanicy są bardziej zaradni, a rynek nie znosi próżni. Wraz ze wzrostem cen w oficjalnych hurtowniach pojawiły się liczne oferty sprzedaży czynnika w cenach znacznie niższych od oficjalnych. Ponieważ wzrost cen wynika z przepisów unijnych, to przecież butle z gazem można przeszmuglować spoza terenu Unii, np. od naszych wschodnich sąsiadów.
Przebicie jest olbrzymie – chłodziwo jest kupowane w Chinach (butla 12 kg kosztuje nieco ponad 20 dolarów, czyli jakieś 70-80 zł), dostarczane np. na Ukrainę, a stamtąd przemycane do Polski i sprzedawane w „okazyjnej” cenie poniżej 1000 zł za butlę. Przebicie lepsze niż na alkoholu czy papierosach, a ryzyko mniejsze niż przy narkotykach!
Nasze granice nie są może całkiem szczelne, ale też nie aż tak dziurawe, żeby chłodziwem z przemytu dało się zaspokoić gigantyczny popyt na czynnik tańszy, niż chcą tego europejscy biurokraci. Fantazja kombinatorów różnej maści nie zna granic! Okazuje się, że część pokątnie sprzedawanego chłodziwa nie jest wcale tym, czym być powinna. Czynniki chłodzące są coraz częściej po prostu podrabiane – do odpowiednio pomalowanych butli oszuści wtłaczają mieszaniny różnych skroplonych gazów. Wyprodukowanie odpowiednich nalepek czy plomb to przecież żaden problem.
Na forach dla mechaników samochodowych pojawiło się sporo wątków, w których zainteresowani wymieniają się doświadczeniami z chłodziwami kupowanymi od różnych dostawców. Co ciekawe, wiele warsztatów zainwestowało już w mobilne, kosztujące po kilka tysięcy złotych, analizatory gazów! Nie chodzi tu jednak tylko o sprawdzanie czynników pochodzących z niepewnych źródeł, lecz o sprawdzanie, z czym w swoich autach przyjeżdżają klienci.
Mechanicy zajmujący się klimatyzacjami muszą być przeszkoleni. I dobrze, bo nowe chłodziwo R1234yf to
w przypadku nieodpowiedniej obsługi wyjątkowo niebezpieczna mieszanina.Źródło: Auto Świat
Tytułem wyjaśnienia: standardowy przegląd klimatyzacji, wykonywany przy użyciu automatycznego urządzenia do napełniania układów, wygląda tak, że najpierw odsysa się chłodziwo, którym jest napełniony układ, następnie urządzenie sprawdza szczelność klimatyzacji (próba próżniowa), później filtruje chłodziwo, aplikuje odpowiednią dawkę świeżego oleju, a następnie wpuszcza gotową mieszaninę z powrotem do układu. Jeśli więc do urządzenia zostanie podłączone auto z klimatyzacją wypełnioną czynnikiem o wątpliwej jakości lub o wręcz nieznanym składzie, to znajdujący się w maszynie zapas chłodziw, wart często wiele tysięcy złotych, zostanie zanieczyszczony i nie będzie nadawał się do użycia.
W takich właśnie sytuacjach przydaje się analizator gazów – mechanik może sprawdzić, czym jest napełniony układ, zanim podłączy maszynę z cenną zawartością. Oczywiście, przy użyciu analizatora można też sprawdzić, co znajduje się w butli dostarczonej przez sprzedawcę z szarej strefy.
Co ciekawe, we wbudowane analizatory są też wyposażone niektóre nowe urządzenia do obsługi klimatyzacji. A później na forach mechaników pojawiają się dramatyczne wpisy: „Panowie, kupiłem gaz od gościa z ogłoszenia na olx.pl, ale maszyna mi go odrzuca jako gaz nieznany, co mam teraz zrobić?” albo: „Kupiłem kilka butli, ale to jakiś syf, niestety, w środku chyba jakiś rozpuszczalnik, a były plomby, tylko dziwne jakieś”.
Kupno chłodziwa w internecie - tenio, ale z bardzo dużym ryzykiem
Poza mechanikami ryzyko ponoszą oczywiście też użytkownicy aut. Klimatyzacja samochodowa będzie jako tako działała po napełnieniu jej dowolnym gazem o parametrach fizykochemicznych zbliżonych do właściwego czynnika. Może to być choćby bardzo tani propan-butan. Tu pokusa jest wyjątkowo duża, bo gaz ten kosztuje za kilogram tylko 4 zł, czyli jest on 180 razy tańszy od czynnika R1234yf i 50 razy tańszy od czynnika R134a, a jego sprzedaż nie jest w żaden sposób rejestrowana.
Klient, przynajmniej na początku, raczej się nie zorientuje, bo klimatyzacja napełniona taką mieszaniną może działać nawet lepiej niż na właściwym chłodziwie. W czym więc problem? Klimatyzacji nie napełnia się samym gazem, ale jego mieszaniną z olejem. Olej musi być dobrany do konkretnego chłodziwa – innych olejów używano do czynnika R12, innych używa się do R134a, jeszcze innych wymaga nowe chłodziwo R1234yf. Nie wolno tych olejów mieszać ze sobą!
Przy dzisiejszych cenach koszt samego czynnika potrzebnego do napełnienia pustej klimatyzacji może być wyższy, niż trzeba było w ubiegłym roku zapłacić za całą usługę.Źródło: Auto Świat
A z jakim olejem wymieszać propan-butan? Tego tak do końca nie wiadomo. Do tego dochodzi ryzyko wybuchu lub pożaru, jeśli dojdzie na przykład do zatarcia sprężarki albo rozszczelnienia układu. Dobra wiadomość jest w tym przypadku przynajmniej taka, że podczas spalania propanu-butanu nie wydzielają się toksyczne opary.
W tym roku, jadąc na przegląd klimatyzacji, warto być więc przygotowanym na to, że za uczciwie wykonaną usługę będziecie musieli zapłacić nieco więcej. O ile? To zależy od stanu klimatyzacji w waszym samochodzie. Dotychczas w przypadku obsługi układu bardzo popularne były oferty ryczałtowe – klient płacił np. 100 czy 150 zł za podstawowy przegląd i napełnienie układu, niezależnie od tego, ile czynnika trzeba było uzupełnić.
Teraz coraz częściej warsztaty preferują inny sposób rozliczenia – poza stałą stawką za obsługę doliczane są koszty zużytego materiału, czyli np. 20-30 zł za każde 100 gramów czynnika, które trzeba było wpuścić do układu. Jeśli klimatyzacja była pełna, zapłacicie zatem niewiele więcej niż dotychczas.
Na co zwrócić uwagę wybierając serwis?
Nie szukaj najniższej ceny – tanie oferty wiążą się z ryzykiem, że klimatyzacja zostanie napełniona niewłaściwym czynnikiem.
Jeśli klimatyzacja działa poprawnie, pobieżny przegląd i uzupełnienie czynnika możesz zlecić w niemal dowolnym serwisie – podłączyć maszynę potrafi prawie każdy. Jeżeli klima nie chłodzi, poszukaj specjalistycznego serwisu klimatyzacji.