Każdą taką wystawę ocenia się po liczbie zagranicznych delegacji prasowych, a ta, podczas 22 edycji tokijskiej imprezy, doszła do kilkuset. Przedstawiciele prasy amerykańskiej, europejskiej, azjatyckiej i australijskiej zjechali, by obejrzeć najnowsze trendy w poprawianiu fabryk.

Podczas 3-dniowej wystawy pokazano ponad 800 pojazdów, z których część prezentuje co najmniej dyskusyjną pomysłowość japońskich stylistów. 250 tysięcy odwiedzających zobaczyło między innymi najdroższego sportowego Nissana, nową, już przerobioną Hondę Legend, różne wariacje znanej u nas Micry i inne modyfikacje aut z rodzimego rynku. Jednocześnie pokazano  importowane ciekawostki, takie jak Mustang GT, Chrysler 300C Veilside i w pełni zindywidualizowanego Hummera H2.

Prezentujemy dla Państwa kilka, najbardziej szokujących aut:

1 - marzenie angielskich fanów Nissana - Nismo GT-R Z-tune; auto o wartości ponad 170.000 dolarów, 500-konnym silniku jest najdroższą i najmocniejszą wersją Syline'a; już wprowadzono ją do sprzedaży w Japonii i zebrano pierwsze zamówienia z USA, Anglii, Niemiec, Nowej Zelandii i Hiszpanii - czekamy na ochotnika z Polski.

2 - nie wiemy, czy dostało tytuł najbrzydszego na salonie; wygląd nie uzasadnia również ceny - 64.000 dolarów; chyba jego twórcom, studentom collegu Shizuoka, coś wylało się na projekt nowej wizji Hondy Jazz...

3 - Zero Sports Elexceed RS - za jedyne 18 tys. dolarów mamy bazowane na meleksie, elektryczne wozidełko; nieco nadambitny wygląd blaknie przy osiągach: 70-kilometrowy dystans na jednokrotnym ładowaniu baterii, prędkość maksymalna 80km/h; cóż, czego można spodziewać się po wózku dla niewyrośniętego mieszkańca wielkiej japońskiej aglomeracji.

4 - ultraluksusowy-ultrasportowiec - firma Top Secret pokazała 700-konne Infiniti G35 w skórze Nissana Syline'a; 4,5-litrowy silnik v8 napędza poruszającą się na 18-calowych kołach zabawkę, która nigdy nie wyjedzie na drogę, bo kamyk urwałby jej wszystkie plastikowe owiewki i rozszarpał zawieszenie...