Ubiegłoroczny debiutant Volkswagen Caddy występuje w trzech wersjach: jako typowo użytkowy furgon z dwoma miejscami, prosta wersja z dołożonymi tylnymi siedzeniami (kombi) oraz osobowy Life. Do testu otrzymaliśmy pośredni wariant – kombi. I to chyba podstawowy problem. Dlaczego? Bo to tylko namiastka auta osobowego, z założenia przeznaczona do wykorzystania profesjonalnego – można nim zabrać 5 osób i np. potrzebny do pracy sprzęt. Do rodzinno-turystycznych wojaży zdecydowanie lepszy byłby Life. Co prawda wymaga dopłaty 5552 zł, ale to chyba dobrze wydane pieniądze...
Gabaryty wszystkich wersji Volkswagena Caddy są identyczne. Odmiany osobowe, poza możliwością zabrania 5 osób, oferują też potężny przedział ładunkowy. Jednym z pierwszych dodatków zamawianych z autem powinna być solidna siatka oddzielająca bagaże od kabiny pasażerskiej. 772 zł pozwolą na efektywne wykorzystanie całej pojemności – można będzie pakować pod sam dach. Mamy 4 porządne zaczepy do mocowania towaru, ale do tej klasy aut jeszcze nie dotarły zaawansowane systemy zarządzania przestrzenią. Niestety, zakup siatki to dopiero początek wydatków – wyposażenie seryjne samochodu trudno nazwać bogatym. Z jednej strony to dobrze, bo można samodzielnie skompletować dodatki, z drugiej jednak koszt urośnie do niebotycznej sumy...
Sporo miejsca znajdziemy też w kokpicie Volkswagena Caddy. Duża szerokość wnętrza, sporo przestrzeni nad głowami – to się na pewno spodoba. Za wysoką funkcjonalność odpowiada duża ilość schowków (niestety za część trzeba dopłacić). Tylko wygoda samych foteli pozostawia nieco do życzenia. Z przodu jest znośnie, ale z tyłu – strasznie trzęsie. Sztywne zawieszenie oczywiście jest wymagane przy dużych ciężarach (a Caddy może zabrać przyzwoite 650 kg). To właśnie jedna z istotniejszych różnic powiędzy wersją kombi i Life – ta druga ma inne zawieszenie tylne. W dalszym ciągu opiera się ono na sztywnym moście, ale zastosowano zupełnie inne resory piórowe. Kolejne elementy odkryją esteci.
Pasażerowie tylnych siedzeń w Caddy kombi mają na drzwiach proste wykończenie jednym kawałkiem płyty, w bagażniku zaś straszą nieosłonięte powierzchnie blaszane. W Life kwestię wykończenia potraktowano całkowicie odmiennie. To niby drobiazgi, ale jednak – chcąc by Caddy służyło jako normalne auto rodzinne – istotne.
Nie ma za to różnic w kwestiach mechanicznych. Napęd 4Motion nie daje wyboru – pod maską musi pracować silnik 1.9 TDI (104 KM) z 6-biegową przekładnią manualną. Pomimo zasilania pompowtryskiwaczami hałas jest zupełnie znośny, zużycie paliwa – również (za miastem pomaga długi, „autostradowy” 6. bieg). Niewielki prześwit oraz słaby kąt natarcia jednoznacznie informują kierowcę o zamiarach konstruktorów. Nikt nie twierdził, że to auto będzie namiastką terenówki. Ale wybierając bardziej płaskie drogi korzystać możemy z istotnych zalet (szybkość działania) międzyosiowego sprzęgła Haldex 4. generacji.
Ta wersja Volkswagena Caddy nie przekonała nas swoimi walorami – przede wszystkim okazała się niesamowicie sztywno dostrojona, co obniża komfort jazdy z tyłu oraz prowadzi do nieprzyjemnych podskoków na krótkich wybojach. Ale chętnie przetestowalibyśmy odmianę Life, szczególnie z opcjonalnym pakietem kempingowym Tramper (od 9700 zł). Trzeba by jeszcze obniżyć wygórowaną cenę.