Stereotypy mówią, że niemieckie samochody są nudne, pospolite bez pasji, duszy i polotu. Mówią też, że są w zamian solidne, dobrze wykonane i nie bez powodu zajmują czołowe lokaty w klasie premium. A co z Volkswagenem? Pewnie za chwilę wyleje się fala hejtu, że to przecież wieśwageny dla ludu. Czyżby?
Tym razem Volkswagen stworzył samochód, w którym jest wszystko – charakter, fantazja i niezrównana funkcjonalność biorąca się z prostoty. Mowa o znanym i bardzo dobrym modelu California, którego projektanci wynieśli na zupełnie inny poziom w hierarchii kamperów. W sumie to stworzyli klasę dla samych siebie.
Koncepcyjny model California XXL opiera się na nowym Crafterze w największej odmianie L4H3. Odległość pomiędzy przednim, a tylnym zderzakiem to niecałe 6 m, ale biorąc pod uwagę wystający tył, długość całkowita przekracza 6,2 m. California XXL jest również wyższa niż Crafter w wersji z „Super High Roof”, dzięki czemu nawet Marcin Gortat może w nim chodzić z podniesioną głową.
To nie wszystko. Dzięki niemieckiej skrupulatności i precyzji wnętrze jest całkowicie modyfikowalne, a miejsce będące blatem kuchennym w południe, wieczorem staje się miejscem do spania. Na wyposażeniu znajduje się nowatorska toaleta, podgrzewane oraz klimatyzowane łóżko, ogrzewanie podłogowe i szeroki zakres funkcji którymi można sterować za pomocą aplikacji na telefon lub tablet.
No i ten panoramiczny dach nad przestrzenią sypialnianą... bajka. Oczywistym wyposażeniem jest lodówka i kuchenka, ale ogromne wrażenie zrobił na nas ekspres do kawy przy łóżku... Gdyby za ten projekt odpowiadała Alfa Romeo zapewne ekspres znajdowałby się gdzieś na desce rozdzielczej i prawdopodobnie byłby zepsuty.
Jednym zdaniem, absolutnie wszystko jest na swoim miejscu, tam gdzie być powinno. A design? Spójrzcie i sami oceńcie. Aż chce się jechać na kemping.
A wy jak uważacie, California XXL zasługuje na miejsce w Top Garage? W naszym już ma swoje miejsce! Zapraszamy do komentowania.