Prezentujemy ciekawsze wątki z wypowiedzi Roberta Kubicy, który do Warszawy przybył bezpośrednio z testów w Barcelonie.
- Zwycięstwo w Wyścigu Formuły 1 w Montrealu nie jest moim największym sukcesem w karierze. Niewątpliwie większym wyczynem było zdobycie tytułu kartingowego Mistrza Włoch w 1998 roku. Po raz pierwszy w 41-historii imprezy triumfował wówczas kierowca spoza Włoch!
- Każdy się zmienia: zarówno jako człowiek, jak i kierowca. Wiem to po sobie!
- W Formule 1 trudno mi będzie uzyskać tyle sukcesów co w kartingu!
- Wyścig w Montrealu był bardzo trudny dla tych, którzy jechali na dwa pit-stopy. Po pierwszym tankowaniu jechaliśmy za wolniejszymi zawodnikami, którzy jednak mieli zdecydowanie mniej paliwa, stąd trudno było ich wyprzedzić. Gdy tor sie opróżnił, konkurenci zjechali do boksów, zostałem poinformowany przez technika, że muszę uzyskać 24 sekundy przewagi, aby wygrać z Nickiem Heidfeldem. Osiem okrążeń pokonałem tempem z kwalifikacji - tak się podczas wyścigu nie robi, ale musiałem zaryzykować. To było moje największe tempo w historii ścigania się w F1. Gdy okazało sie, że mam 25 sekund nad Nikiem, natychmiast zjechałem na tankowanie, aby nie ryzykować sytuacji, że może wyjechać na tor samochód bezpieczeństwa i zostanę bez paliwa.
- Mogłem wygrać już wyścig w Monako, ale Lewis Hamilton miał szczęście. Ostatnie 15 okrążeń w Montrealu uważam za najwolniejsze i najnudniejsze - jechałem tylko po to, żeby ukończyć wyścig...
- Pit Lane Park jest na pewno dużą atrakcją dla kibiców. Bolid i jego osiągi można podziwiać w stu procentach na torze - w wyścigu lub na testach, ale Pit Lane Park umożliwia zbliżenie się do F1, wczucie się w rolę członków zespołu. Polacy nie mają za dużo okazji do kontaktu z tym sportem. Nigdy nie mieliśmy Grand Prix, ani kierowcy F1. Pięć lat temu tylko mała grupka ludzi interesowała się F1. Teraz jest to jeden z najpopularniejszych sportów w kraju, ale to się może szybko zmienić. Wystarczy, że zamiast wygrywać, będę piętnasty i 50 procent oglądających odejdzie od telewizorów.
- Myślę, że jestem w stanie dość precyzyjnie określić tempo, z jakim pokonuję okrążenie. Kierowca wie doskonale, gdzie i kiedy popełnił błąd i ile mógł na tym stracić. Niekiedy członkowie zespołu są zaskoczeni, gdy mówię im dość dokładnie, bez analizowania przejazdu, gdzie i ile straciłem czasu.
- Na początku sezonu nasz bolid był konkurencyjny w stosunku do Ferrari i Mclarena. Dziś mamy pewne problemy z szybkością.w W 2009 roku czekają nas radykalne zmiany w aerodynamice, w budowie bolidów - i topowy team bardzo łatwo może spaść do środka stawki.
- Na ostatnich testach bardzo mało pracowaliśmy nad ustawieniami na następne Grand Prix, bo tory we Francji i Wielkiej Brytanii są jednak inne niż Barcelona. Tak jak na każdych testach, sprawdzaliśmy nowinki aerodynamiczne i mechaniczne. Część testów była związana z przyszłym rokiem. Nie byliśmy pewni paru rzeczy i trzeba było zobaczyć, w którym kierunku pójść z bolidem. Osobiście wolałbym testować ustawienia na Magny-Cours i Silverstone, ale musieliśmy podzielić obowiązki. Rezultaty testów były różne: pozytywne i trochę mniej pozytywne...
- W ubiegłym roku wyścig w Magny-Cours był dla mnie bardzo udany. Czwarte miejsce stanowiło wówczas bardzo dobry wynik. Mieliśmy dobry bolid, ale z powodu przeróżnych problemów nie byłem w stanie walczyć z czołówką.
- W ubiegły roku przez cały sezon zebrałem 36 punktów, teraz - po siedmiu wyścigach mam ich 42. To najlepiej obrazuje, jak wiele w F1 nie widać na zewnątrz. telewizja pokazuje kierowce i bolid, całej otoczki - nie.
- Na sukces w F1 pracuje bardzo dużo ludzi: inżynierów, mechaników. Wynik zależy od wielu czynników. Kierowca nie buduje bolidu, pod tym względem nasz wkład jest minimalny. Ale praca kierowcy ma bardzo duże znaczenie w ulepszeniu bolidu, we wskazaniu, w którą stronę należy iść. Nasz tegoroczny bolid urodził się nie taki, jak chcieliśmy. W styczniu, lutym nie byliśmy tam, gdzie zamierzaliśmy być. W lutym wykonaliśmy jednak kawał dobrej roboty. Reakcja zespołu była bardzo szybka. W pierwszych trzech Grand Prix bolid sprawował się bardzo dobrze. W Australii byliśmy przed Ferrari, w Malezji i Bahrajnie byliśmy szybsi od McLarena. Niestety, teraz przewaga tych zespołów nad nami wzrosła, co trochę mnie niecierpliwi, ale mam nadzieję, że coś z tym zrobimy. Jak każdy kierowca walczę, żeby być jak najwyżej w wynikach. Realia są trochę mniej optymistyczne, niż wskazuje na to punktacja na dzień dzisiejszy, jednak układ sił może się nieznacznie zmienić.
- Dla mnie najważniejsze jest to, żeby wyciągnąć wszystko z bolidu, obojętnie, czy zajmuję czwarte, szóste czy drugie miejsce. Najważniejsze, że wykonuję swoją pracę na maksimum. Nie zawsze wyniki decydują. Byłem bardziej zadowolony z całego weekendu w Barcelonie, gdzie dojechałem na czwartym miejscu, niż w Kanadzie, gdzie wygrałem.
- Zwycięstwo przyniosło dużą satysfakcję dla mnie i dla całego zespołu. Od początku jeżdżę w BMW Sauberze i pracowaliśmy razem na ten sukces. Nie tylko ja wygrałem, ale zajęliśmy dwa najwyższe miejsca w wyścigu. Wygrałem trochę szczęśliwie. Gdyby nie incydent w pitlane, chyba nie dojechałbym pierwszy. Ale to też nie wiadomo... Teraz potrzeba nam szybszego bolidu, lepszych czasów - wtedy będziemy mogli walczyć o kolejne zwycięstwa. W obecnej sytuacji mamy szanse, jeżeli rywale będą mieli jakieś problemy. Ale w F1 z reguły wygrywają najszybsi, a nie ci, co dojeżdżają do mety.
- Plan na ten rok zakładał wygranie wyścigu - i wykonaliśmy go. Sytuacja w jakiej jesteśmy, doskonałe lokaty mogą zmienić strategię działania. W F1 tak naprawdę nie można nic zaplanować. Jeżeli mamy szanse, możemy nawet powalczyć o mistrzostwo, choć będzie to ciężkie. Ale gdybyśmy teraz odpuścili i skoncentrowali się na pracach nad przyszłorocznym bolidem, taka szansa może się już nie powtórzyć. Nie wiadomo czy w przyszłym roku, za dwa lata będę miał szanse walczyć o Mistrzostwo Świata. Decyzje należą do BMW Saubera. Ja decyduję tylko o ustawieniach samochodu, o tym co mogę w nim zmienić.
- Mam plan i chcę coś osiągnąć. Mało mnie obchodzi czy jeżdżę w F1, czy w F3. Kiedy po raz pierwszy testowałem bolid Formuły 1 w 2005 roku w Barcelonie, traktowałem to tylko jako przygodę. Nie wierzyłem do końca, że będę się ścigał w F1. Nie pochodzę z kraju, który ma tradycje w tym sporcie, nie ma u nas wyścigu Grand Prix. Ale szczęście się do mnie uśmiechnęło i zostałem kierowcą testowym BMW Saubera, a potem przyjęto mnie do teamu jako podstawowego kierowcę. Dziękuje zespołowi, że mi dał szansę, staram się odwdzięczyć się moją pracą.
- Zawsze mówiłem, że w F1 nie zagoszczę na długo. Plany mogą się zmienić, ale zobaczymy...
- Nie sądzę, żeby BMW Sauber potrzebował lidera. To team, który stawia sobie za cel zwycięstwo w klasyfikacji konstruktorów. Stąd też potrzebuje dwóch kierowców, którzy będą zdobywać punkty. Z Nickiem współpracujemy znakomicie. Rywalizuję jo wynik ednak z każdym kierowcą ze stawki, a zatem automatycznie także z kolegą z zespołu.
- Gdybym miał wydać duże pieniądze, nie inwestowałbym w tor F1 w Polsce. Tory na świecie żyją z czegoś innego, niż z wyścigów F1, a taki obiekt musiałby na siebie zarabiać. Łatwiej zbudować u nas tor uliczny, ale drogi w Polsce są takie, jakie są - i tu widzę komplikacje.
- Przez ostatnie pięć lat w kraju nic się nie zmieniło, torów nadal brak. A przecież najważniejsze jest to, aby kierowców szkolić od najmłodszych lat. Jeśli mamy mieć w Polsce dobrych kierowców, należy dać szansę młodzieży, która musi zaczynać od kartingu, ciągle się szkolić, uczyć i rozwijać. To jedyna droga!
- Dziennikarze? Gdybym wszystko co jest napisane w prasie powiedział w rzeczywistości - byłoby rzeczywiście śmiesznie! Wypisują różne rzeczy. Muszę mieć dystans do tego!
Robert Kubica nie tylko mówił, ale też - ku uciesze odwiedzających Pit Lane Park kibiców - także jeździł na większym niż w ubiegłym roku "torze"...
Nam podoba się wypowiedź prowadzącego konferencję, red. Andrzeja Borowczyka, który w imieniu kibiców podziękował Lewisowi Hamiltonowi za to, że uderzył w bolid Kimiego Raikkonena, a nie Roberta Kubicy. Tak jak miliony kibiców - podpisujemy sie pod tymi słowami...
Zdjęcia: Lesław Sagan