Moją radość z zaproszenia na dzień Yamahy zepsuło środowe rano. Na niebie czarne chmury, temperatura ok. + 5 ºC i wszędzie mokro po nocnej ulewie. Kiedy jechałem na tor do Brna znowu się rozpadało, a ja zacząłem wątpić, czy w ogóle będziemy dzisiaj jeździć. Na szczęście deszcz ustał i jeszcze przed dziewiątą rano asfalt zaczął schnąć.
W boksach ustawiono motocykle testowe: YZF-R1, YZF-R6R, YZF-R6 (2005), FZ1, FZ1 Fazer, FZ6 S2, FZ6 Fazer S2 i XJR 1300. Najwięcej uwagi przyciągała trójka er-jedynek, w które celowały obiektywy obecnych tu fotoreporterów. Po zarejestrowaniu i ustaleniu, które motocykle dostaniemy do testów, wsiadam na pierwszy motor i wyjeżdżam na tor.
Yamaha XJR 1300
Dla dziennikarzy przewidziano czas od 9:00 do 10:00, czyli trzy jazdy po 20 minut. Na rozgrzewkę wybrałem muscle bike XJR, który w tym roku otrzymał kilka modyfikacji. Silnik o pojemności 1251 cm3 otrzymał bezpośredni wtrysk paliwa, pochodzący ze sportowego YZF-R1 (rok modelowy 2004). Moc silnika wynosi 72 kW (98 KM) przy 8000 obr./min, a maksymalny moment obrotowy 108 Nm osiągany jest od 6000 obr./min. Z lewej strony zniknęła jedna końcówka wydechu, cały system w aktualnym układzie 4-2-1 otrzymał katalizator trójfunkcyjny, zawór EXUP i pełni normy emisji spalin na rok 2008 (Euro 3). Dalsze zmiany przebiegły w zawieszeniu, nowym wyprofilowaniu siodełka i lusterek wstecznych oraz tylnych lamp.
Podczas jazdy na torze pierwsze dwa okrążenia jechałem całkiem wolno, żeby się upewnić, w jakim stanie jest tor Masaryka. Temperatura powietrza + 8 ºC, temperatura nawierzchni trochę ponad + 10 ºC. Idealny tor jazdy jest czysty i prawie suchy. Czekam aż nagrzeją się opony i na trzecim okrążeniu dodaję gazu. Yahama XJR 1300 płynnie przyśpiesza, w całym zakresie obrotów zachowuje się spokojnie. Doskonale zaprogramowany wtrysk paliwa umożliwia dokładne dawkowanie gazu. Doskonały układ hamulcowy z 4-tłoczkowymi zaciskami i tarczami o średnicy 298 mm z przodu nie miał problemów z fadingiem ani po 6 okrążeniach.
Yamaha FZ1 Fazer
Zjeżdżam do boksów, gdzie czeka na mnie litrowa Yamaha FZ1 Fazer z półowiewką. Po skontrolowaniu opon i poziomu paliwa technik wypuszcza mnie z powrotem na tor. Zauważam jedną ciekawostkę: wszystkie motocykle z cyfrowym prędkościomierzem miały go zakryty czarną taśmą klejącą, żeby każdy jeździł według swego uznania. FZ1 Fazer otrzymał rzędowy silnik 4-cylindrowy pochodzący z YZF-R1, który oferuje moc 110 kW (150 KM) przy 11000 obr./min i moment obrotowy 106 Nm przy 8000 obr./min.
Silnik nie ma problemów z wyższymi obrotami i z siłą rozwścieczonej bestii wyrywa do przodu. Na końcu prostej startowej bez problemu przekraczam prędkość 200 km/h (nawet przez taśmę poznałem, że pierwsza cyfra zmieniła się z 1 na 2), a praktyczny przedni pleksiglas rozbija opływające powietrze. Na zakrętach przy większym przechyle nie był problem dotknąć podnóżkami asfaltu, a kiedy przy wyjeździe dodałem gazu, czułem jak odciąża się przednie koło. Wracam do boksów i już nie mogę się doczekać królowej – supersportowej Yamahy YZF-R1.
Yamaha YZF-R1
W boksach nie mogliśmy się doliczyć motocykli testowych, tak więc przypadła mi rezerwowa YZF-R1 w granatowym kolorze. Spokojnie przejechałem jedno okrążenie, żeby rozgrzać opony i silnik. Testowe okrążenie przydało się, mogłem przynajmniej znaleźć najlepszą pozycję siedzenia, wypróbować przenoszenie masy na zakrętach i zaznajomić się z pracą hamulców. Nowe 6-tłoczkowe zaciski promieniowe współpracują z tarczami o średnicy 310 mm z takim zacięciem, że klamkę hamulca głaskałem jednym palcem, a i tak przed zakrętem odciążone tylne koło zachowywało się niepewnie.
Jeśli u Fazera czasami odciążało się przednie koło, w wypadku R1 stawało się to regułą prawie w każdym zakręcie. Moja waga powyżej 100 kg w ogóle er-jedynce nie przeszkadzała, dwa razy w przeciągu sześciu okrążeń Yamaha zaczęła się stawiać na tylne koło. Kultura pracy silnika i zakres wykorzystywanych obrotów jest doskonały, do płynności jazdy przyczyniło się także sprzęgło „anty-hoppingowe”, dzięki któremu nie było problemem przed zakrętem zredukować przełożenia o dwa czy trzy biegi bez obaw o zablokowanie tylnego koła.
Nie trudno mi przyznać, że Yamaha YZF-R1 potrafi więcej ode mnie. Żeby w pełni wykorzystać jej umiejętności, trzeba mieć dużo doświadczenia. Jazda tym supersportem jest jednak niezapomnianym przeżyciem, podczas którego adrenalina rozrywa nasze ciało.
Podziękowania dla firmy Yamaha Motor Czech spol. s r. o. za zaproszenie na dzień testowy.