Max Mosley, prezydent FIA postanowił skierować sprawę McLarena, podejrzanego o szpiegostwo, do sądu apelacyjnego. Mosley swoją decyzję podjął po otrzymaniu listu od prezydenta Włoskiej Federacji Samochodowej - Luigiego Macaluso.

Włoch w liście skierowanym do Mosleya skrytykował werdykt wydany przez WMSC. W jego opinii zespół, który został uznany winnym nieautoryzowanego posiadania dokumentów technicznych należących do Ferrari, powinien zostać ukarany.

Po oddaniu sprawy do sądu, przedstawiciele Ferrari będą mogli przedstawić oficjalne stanowisko zespołu. Nie mieli takiej okazji na nadzwyczajnym spotkaniu zorganizowanym przez WMSC, gdyż team Ferrari w tych obradach był tylko obserwatorem.

Mosley w oświadczeniu w odpowiedzi na list Macaluso stwierdza:

"Pański list sugeruje, że gdyby Rada dała możliwość zabrania głosu i przedstawienia innych, nowych faktów na temat całej sprawy przedstawicielom Ferrari podjęty werdykt mógłby być inny."

"Z tego powodu, a także z powodu zaufania jakim kibice darzą wydany werdykt, skieruję sprawę do Sądu Apelacyjnego FIA, zgodnie z artykułem 21.1 statusu FIA- dzięki temu sąd będzie miał okazję wysłuchać obu stron, a także każdego innego przedstawiciela zespołu uczestniczącego w Formule 1, który będzie chciał zabrać głos. Zostanie podjęta decyzja, czy werdykt WMSC był słuszny. Jeżeli nie, zostanie wydane nowe, stosowne do istniejących faktów orzeczenie."

Źródło: FIA, Formuła 1